Poświadczanie nieprawdy w dokumentacji przetargowej zarzuciła w czwartek gliwicka prokuratura prezesowi i właścicielowi rudzkiej spółki Mard, której pracownicy zginęli w katastrofie w kopalni "Halemba".
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
Szef Mardu jest 11. osobą podejrzaną w tym śledztwie. Marian D. został wezwany na przesłuchanie w charakterze podejrzanego. Stawił się w prokuraturze w czwartek rano.
- Podejrzanemu przedstawiliśmy zarzut poświadczenia nieprawdy w dokumentacji podczas przetargu na likwidację ściany wydobywczej w kopalni "Halemba". Chodziło o to, by to firma Mard wygrała ten przetarg - powiedział dziennikowi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Michał Szułczyński.
Według prokuratury, podrobione dokumenty Marian D. przedstawił 2 czerwca 2006 roku komisji przetargowej. Szefowi Mardu za zarzucone mu czyny może grozić do pięciu lat więzienia.
Z ustaleń śledztwa wynika, że przetarg na likwidację ściany był ustawiony. Do konkursu poza Mardem przystąpił Góreks i trzecia firma, której ofertę odrzucono, bo nie miała doświadczenia w takich pracach.
Śledczy ustalili, że także Góreks nie miał wymaganego doświadczenia do prowadzenia prac likwidacyjnych pod ziemią, ale co innego wynikało z przedstawionych dokumentów. Aby przetarg doszedł do skutku, musiały w nim jednak startować co najmniej dwie firmy. Gdyby Góreks wygrał i tak musiałby znaleźć podwykonawcę, a byłby nim zapewne Mard - przypuszczają osoby zaangażowane w śledztwo - czytamy w "GW".
Przed kilkoma dniami prokuratura zarzuciła prezes Góreksu Ewie Z.-K. podobne zarzuty, jakie w czwartek usłyszał Marian D. Chodzi o przedstawienie - jako autentycznych - podrobionych listów referencyjnych i zaświadczeń z ZUS-u.
W śledztwie podejrzanych jest już 11 osób. Poprzednie zarzuty - które przedstawiono m.in. nadsztygarowi z Mardu i głównemu inżynierowi ds. wentylacji z "Halemby" - dotyczyły przede wszystkim narażenia górników na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu oraz niedopełnienie przepisów bezpieczeństwa.
Zdaniem prokuratury, osoby nadzorujące pracę w "Halembie" wiedziały o przekroczonych stężeniach metanu i mimo tego nie zdecydowały o wyprowadzeniu załogi z zagrożonego rejonu.
Według ustaleń specjalnej komisji Wyższego Urzędu Górniczego, za nieprawidłowości w kopalni, które poskutkowały śmiercią górników, odpowiada 19 osób - 16 z kierownictwa, dozoru i służby dyspozytorskiej kopalni "Halemba" oraz trzy z firmy Mard, w której pracowało 15 z 23 ofiar tragedii - podała "Gazeta Wyborcza".