Prokuratura będzie musiała po raz drugi zająć się sprawą szkód górniczych w Katowicach. - Miasto się wali, bo kopalnie oszukują - alarmują członkowie stowarzyszenia "Zdrowe Osiedla".
Prokuratorzy będą musieli zbadać, czy kopalnie nie łamią przepisów górniczych i nie fedrują pod centrum miasta. Szykują się więc dziesiątki ekspertyz, przesłuchania świadków i prześwietlanie górniczej dokumentacji.
Do Barbary Bartkiewicz ze Zdrowego Osiedla ciągle zgłaszają się ludzie poszkodowani przez kopalnie. Bartkiewicz przekonuje w "GW", że wielu szkód górniczych można by uniknąć, ale kopalnie łamią przepisy i fedrują tam, gdzie nie powinny. Stowarzyszenie jestet przekonane że w niektórych przypadkach nawet fałszują dokumentację i nie zachowują stref ochronnych.
Ryszard Fedorowski, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, zdecydowanie zaprzecza tym oskarżeniom. Zapewnia, że kopalnie fedrują tylko tam, gdzie zezwoli im na to Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach, czyli na obrzeżach miasta - czytamy w katowickiej "GW".
Przyznaje, że szkód górniczych nie da się na Śląsku uniknąć. Dlatego co roku holding wydaje na ich likwidację ponad 50 mln zł. - Inwestor stawiający dom może domagać się sfinansowania robót zabezpieczających. Rocznie wydajemy na nie ok. 4 mln zł - mówi w dzienniku Fedorowski.