Śledztwo w sprawie katastrofy górniczej w kopalni Rudna wszczęła w środę prokuratura. Do wypadku doszło we wtorek po południu w ZG Rudna w Polkowicach na Dolnym Śląsku. Wciąż trwa tam akcja ratownicza i poszukiwany jest jeden górnik.
"To śledztwo prowadzone jest w sprawie katastrofy górniczej i zbiorowego wypadku przy pracy, który u jednej osoby spowodował ciężkie obrażenia ciała, a u innych poszkodowanych lżejsze" - powiedziała Tkaczyszyn.
Rzecznik poinformowała, że śledztwo wszczęto na podstawie zawiadomienia pracodawcy, a prokurator zgromadził już pierwsze materiały na temat wypadku.
"W wyniku katastrowy poszkodowanych zostało 26 osób. Jedna z nich jest wciąż poszukiwana w kopalni. Z 25 osób, które wydobyto na powierzchnię, cztery znajdują się w szpitalu. Stan jednego z poszkodowanych jest ciężki i przebywa on w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu" - powiedziała rzecznik.
Do silnego wstrząsu, określanego jako "górnicza siódemka" doszło we wtorek przed godziną 14 na oddziałach G1 i G2 kopalni Rudna, na głębokości 770 metrów. W rejonie zagrożenia podczas wstrząsu było 32 górników. Z czternastu zaginionych po zdarzeniu, trzynastu odnaleziono. Wciąż trwa akcja ratunkowa i poszukiwany jest jeden górnik.