47-letni górnik zginął we wtorek po południu w kopalni "Makoszowy" w Zabrzu (Śląskie). Mężczyzna stał przy trasie podziemnej kolejki. Uderzyły go metalowe elementy, potrącone przez ładunek wystający z jadącego pociągu.
Jak poinformowała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) Edyta Tomaszewska, do wtorkowej tragedii doszło 660 metrów pod ziemią. Podziemna kolejka przewoziła sekcję obudowy zmechanizowanej chodnika. Wstępnie ustalono, że wystający fragment obudowy potrącił stojące przy trasie kolejki metalowe elementy. Jeden z nich uderzył górnika w głowę.
Mężczyzna zginął na miejscu. Był bardzo doświadczonym pracownikiem, w górnictwie przepracował 27 lat. Za miesiąc miał przejść na emeryturę. Miał żonę, osierocił dziecko.
Okoliczności wypadku wyjaśnia Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach. Zadaniem jego przedstawicieli jest m.in. sprawdzenie, czy przy transporcie i załadunku sekcji obudowy dochowano wszelkich procedur. Już wiadomo, że w trakcie przejazdu kolejki nikogo nie powinno być na jej trasie.