Chociaż węgiel jest coraz droższy, Fabryka Maszyn Górniczych "Pioma" SA od kilku lat wypłaca swoim byłym pracownikom należny im deputat węglowy według tej samej stawki. Wielu emerytów się zbuntowało i wystąpiło przeciwko byłemu pracodawcy do sądu pracy o waloryzację ekwiwalentu. I tu ciekawostka: sąd pierwszej instancji niektórym z nich przyznał częściowo rację, innym w tej sprawie - nie.
Sąd Rejonowy w Piotrkowie stwierdził, że za 2004 należy się każdemu dodatkowo 20 zł, za 2005 - 90 zł, a za kolejny rok 107,50 zł plus ustawowe odsetki. Wyliczenia te wynikają z faktu, że "Pioma" płaciła każdemu ekwiwalent za 2,5 tony węgla według stawki ok. 280 zł za tonę, a sąd ustalił, że płacąc w naturze, spółka przekazywała węgiel, za który sama płaciła kopalniom w każdym kolejnym roku po 288, 316 i 323 zł. Sąd uznał więc, że ludziom należy się różnica w cenie, która wyniosła odpowiednio: 8, 36 i 43 zł na tonie - wyjaśnia dziennik.
W pozostałych 30 przypadkach, które rozpatrywał inny sędzia, powództwo jednak oddalono, uznając, że "Pioma" świadczenia spełniła w terminie, a waloryzacja deputatu nie dotyczy. Ci, którzy odeszli z kwitkiem zastanawiają się, skąd ta różnica w ocenie prawnej? - Węgiel kosztował dużo więcej niż nam wypłacali, dlatego złożyłem pozew, ale zupełnie nie rozumiem, jak to możliwe, że niektórym sąd przyznał rację, a innym, w tym mnie, nie - denerwuje się na łamach "DŁ" emeryt z FMG Piom.
- Sąd Rejonowy zrobił tak, jak uważał za stosowne, wiele orzeczeń jest jeszcze nieprawomocnych, a w apelacjach stanowisko sądu okręgowego jest jednolite - komentuje sędzia Iwona Szybka, rzecznik Sądu Okręgowego w Piotrkowie. Apelacje nie wróżą emerytom nic dobrego. Sąd Okręgowy w każdym przypadku (na razie rozpatrzył 9 z 21 apelacji) uznaje, że zobowiązanie firmy wobec byłych pracowników wygasło i żadna waloryzacja się nie należy.
W sprawie kontrowersji wokół deputatu węglowego przedstawiciele FMG "Pioma" nie mieli nic do powiedzenia. Odkąd "Pioma" weszła w skład katowickiej grupy Famur, obowiązuje blokada na udzielanie informacji przez pracowników fabryki. Obsługę medialną powierzono zewnętrznej firmie.
Według danych z 2005 roku, gdy emeryci również zgłaszali problemy z deputatem węglowym, byłym pracownikom "Piomy" przysługiwało po 2,5 do 3,5 tony węgla na osobę, a deputat wypłacany w naturze i ekwiwalencie pieniężnym kosztował spółkę około miliona złotych rocznie.