Wycofywaniu się uprzemysłowionych krajów Europy z konsumpcji i produkcji węgla towarzyszy boom na rynku węgla w krajach Azji. W skali globalnej energetyka węglowa pozostaje bardzo istotną częścią całego systemu gospodarczego. Polska, mająca bardzo duże doświadczenie w energetyce konwencjonalnej, ma wielkie kompetencje. Powinniśmy się skoncentrować na tym, żeby wyjść z naszym know-how na zewnątrz, bowiem jesteśmy w stanie dostarczać nowoczesne rozwiązania - wskazywali uczestnicy sesji "Górnictwo", która odbyła się 14 maja 2019 roku podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Wskazując na polskie firmy, wiceminister Tobiszowski zaznaczył, że Polska Grupa Górnicza będzie wchodziła w odnawialne źródła energii, będzie zarządzała wydobyciem węgla, fotowoltaiką, projektami zgazowania węgla.
- Będzie to konsorcjum o stabilnych miejscach pracy - mówił Tobiszowski. - Z kolei Jastrzębska Spółka Węglowa wchodzi w kwestie wodoru. W tym sektorze jest kadra, która pozwala nam tworzyć nowoczesny przemysł. Nasze górnicze know-how może być też ważne z perspektywy eksportu - podkreślał Grzegorz Tobiszowski.
Moderujący sesję Tomasz Jurkanis, partner McKinsey & Company Poland, przypomniał, że od 2016 roku ceny węgla rosły, natomiast w trakcie ostatnich 6-7 miesięcy odnotowały spadek, z czym musi sobie radzić sektor górniczy.
- Konsumpcja węgla w UE spada, spada także w Polsce - wskazywał Tomasz Jurkanis. - A produkcja spada szybciej niż konsumpcja. Z produkcji w Europie nie jesteśmy w stanie zaspokoić zapotrzebowania na węgiel, stąd import surowca.
W Polsce również produkcja węgla jest niższa od zapotrzebowania na ten surowiec, stąd w 2018 roku import węgla do Polski wyniósł prawie 20 mln ton. Trend w górnictwie jest taki, że schodzi się z wydobyciem coraz niżej, co dotyczy również Polski.
Czytaj także:
Co z tym węglem? Według prezesa Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej: jeszcze długo potrzebny
Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, wskazał, że Porozumienie Paryskie mówi, iż powinniśmy dążyć do redukcji gazów cieplarnianych. Natomiast nie mówi, jak tej redukcji dokonywać. - Tam nie ma nic o dekarbonizacji, ona jest wymysłem Komisji Europejskiej - zaznaczał Janusz Olszowski.
Wskazał przy tym, że w Unii Europejskiej jest dziesięć państw, które zadeklarowały odejście od węgla maksymalnie do 2030 roku, ale jest też w Unii jedenaście państw, które nie zadeklarowały odejścia od węgla. Należy też pamiętać, że na Bałkanach i w Turcji ma miejsce rozbudowa energetyki węglowej.
- Energetyka węglowa może stabilizować nasz system energetyczny, natomiast problem jest taki, czy w kolejnych latach będziemy bazować na rodzimym węglu, czy też na surowcu pochodzącym głównie z importu - wskazywał Janusz Olszowski. - W 2000 roku 66 krajów na świecie wykorzystywało węgiel do produkcji energii elektrycznej, a w roku 2018 już 78 krajów. Dużym wyzwaniem jest to, by nasz miks energetyczny oprzeć o rodzime nośniki energii. Stąd nasza energetyka powinna być oparta na węglu rodzimym, a nie z importu.
Olszowski podkreślił, że jeżeli nie będziemy inwestować w nowe fronty wydobywcze, to import będzie znaczący. Natomiast są problemy z pozyskiwaniem środków na inwestycje.
- Brakuje nam wsparcia systemowego finansowania prac badawczo-rozwojowych. Górnictwo jest traktowane po macoszemu w tym zakresie - zaznaczył Janusz Olszowski. Zwrócił również uwagę na to, że duże rezerwy tkwią w organizacji pracy i systemów wynagradzania.
- Jeżeli jest zapotrzebowanie na węgiel, to trzeba go wydobywać sześć, a może siedem dni w tygodniu, oczywiście za odpowiednim wynagrodzeniem - mówił Janusz Olszowski. - Jakoś nie możemy w górnictwie wprowadzić motywacyjnego systemu pracy. Nasze górnictwo jest przeregulowane. Mamy skomplikowany system ochrony środowiska, a procedury koncesyjne to istna droga przez mękę. W zakresie uzyskiwania nowych koncesji nic się nie zmieniło, natomiast usprawniono przedłużanie koncesji. Kolejna sprawa to obciążenia fiskalne wobec górnictwa. To prawie sto złotych na tonę węgla - wskazywał Janusz Olszowski.
Zaznaczył również, że do 2030 roku obecny wolumen węgla powinien się utrzymać. Natomiast nie wiadomo, co będzie u nas z sektorem węgla brunatnego między rokiem 2030 a 2040.
Artur Dyczko, pełnomocnik zarządu ds. strategii i rozwoju Jastrzębskiej Spółki Węglowej, wskazał, że zamierza ona zwiększyć wydobycie węgla do poziomu około 18 mln ton w 2030 roku.
- Przy czym struktura produkcji jest istotna, węgiel koksowy ma stanowić ponad 80 proc. produkcji - zaznaczył Dyczko. - Kiedy uruchomimy kopalnię Bzie-Dębina, to ona ma wydobywać około 2,5 mln ton węgla. W roku 2022 ma ona dać pierwszy węgiel - wskazał Dyczko.
Zobacz również:
JSW chce nowych kopalni. Liczy na pieniądze z Londynu i Australii
Andrzej Paniczek, wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej, mówiąc o średnio- i długoterminowych planach wydobywczych, przypomniał, że PGG przedstawiając dwa lata temu na Europejskim Kongresie Gospodarczym swoją strategię, zakładała, że średni poziom produkcji w spółce będzie
wynosił 30 mln ton węgla i to się potwierdziło.
- Chcemy być przewidywalni, pod tą ilość produkcji podpisaliśmy kontrakty długoterminowe, w projekcie Polityki Energetycznej Polski obserwujemy do roku 2026 stabilny poziom zużycia, pod to przygotowujemy swoje plany produkcyjne - mówił Paniczek. - Mamy świadomość trudności z uzyskaniem zewnętrznego finansowania, nie możemy w radykalny sposób zwiększyć wydobycia. Każda nasza decyzja musi być przemyślana i dlatego nastawiamy się na poziom naszej produkcji na ok. 30 mln ton - zaznaczał Andrzej Paniczek.
Z kolei Lubelski Węgiel Bogdanka do 2025 roku będzie produkował około 9 mln ton węgla rocznie. Przy czym analizuje też możliwości zwiększenia produkcji.
- Górnictwo stanowi łańcuch wartości i wiele wnosi do społeczności lokalnych - przypomniał Artur Wasil, prezes Lubelskiego Węgla Bogdanka. - Analizujemy wolumeny, do 2025 roku będzie to około 9 mln ton węgla rocznie, analizujemy także możliwości zwiększenia produkcji - wskazał Artur Wasil.
Zobacz także: Artur Wasil, prezes LW Bogdanka: planujemy zwiększyć produkcję, idziemy zgodnie z harmonogramem
Tomasz Heryszek, wiceprezes Węglokoksu ds. handlowych (wybrany na nowego prezesa Węglokoksu, którą to funkcję będzie pełnił od początku czerwca br. - przyp. red.), zaznaczył, że podaż węgla w świecie będzie wzrastać i jeżeli Europa będzie się od tego surowca odwracać, to będzie on konsumowany w obu Amerykach, w Afryce i Azji.
Tomasz Heryszek zwrócił uwagę, że na skutek „histerii importowej” na polskim rynku jest obecnie co najmniej 8 mln ton węgla energetycznego za dużo w stosunku do zapotrzebowania odbiorców. Zdaniem Heryszka wielkość importu węgla w kolejnych latach zmaleje.
W ubiegłym roku do Polski sprowadzono z zagranicy rekordową ilość ok. 19,7 mln ton węgla. W imporcie dominował węgiel energetyczny z Rosji, którego - jak informował niedawno resort energii - przywieziono w 2018 roku niespełna 13,5 mln ton.
- Ten wygenerowany import w dużej mierze dotyczył rynku spekulacyjnego - wskazywał Heryszek. - Można powiedzieć, że dziś na rynku jest co najmniej o 8 mln ton za dużo węgla importowanego versus to, co wedle mojej wiedzy zostało podpisane i sfinalizowane z odbiorcami przez podmioty na rynku polskim.
Węglokoks, w przeszłości zajmujący się tradycyjnie głównie eksportem polskiego węgla, obecnie działa również w obszarze importu i tradingu, czyli sprzedaży tego surowca na innych rynkach. Heryszek oszacował, że w skali światowej produkcji węgla powyżej 7 mld ton rocznie, polski udział to zaledwie - według różnych metodologii liczenia - od 0,8 do 1,1 proc. Tomasz Heryszek przytoczył też dane, zgodnie z którymi podaż węgla na świecie będzie co roku rosnąć o ok. 90 mln ton.
Charakteryzując polski rynek węgla energetycznego, Heryszek wskazywał, że bilans krajowej produkcji, importu i eksportu tego surowca świadczy o w miarę stabilnym zapotrzebowaniu w ostatnich latach, rzędu 65 mln ton węgla, z miejscem na 5-8 mln ton surowca z importu, podczas gdy ubiegłoroczny import węgla energetycznego przekroczył 16 mln ton.
Tomasz Heryszek ocenił, że jeżeli tegoroczna polska produkcja węgla energetycznego utrzyma się na zbliżonym do ubiegłorocznego poziomie ok. 51 mln ton, to (uwzględniając także obecny poziom zapasów węgla) w tym roku i w kolejnych latach można będzie mówić o uzasadnionym imporcie rzędu 5-8 mln ton.
W pierwszym kwartale, jak ocenił Heryszek, polskie kopalnie wyprodukowały 14,5-15,5 mln ton węgla, w tym ok. 12,5 mln ton węgla energetycznego. Obecny poziom zapasów tego surowca to 2-2,5 mln ton wobec ok. 13,5 mln ton w rekordowym pod tym względem 2015 roku.
Odnosząc się do prognozowanej na przyszłe lata wielkości zapotrzebowania na węgiel, Tomasz Heryszek wskazał, że jeśli w latach 2020-2022 dwustumegawatowe bloki w polskiej energetyce, spalające ok. 27 mln ton węgla rocznie, zostałyby zastąpione nowymi wysokosprawnymi (w elektrowniach Kozienice, Opole, Jaworzno i Ostrołęka), to bilans popytu na węgiel niewiele się zmieni, chociaż udział tego surowca w miksie energetycznym nominalnie spadnie.
- Jeśli chodzi o zapotrzebowanie, to nadal będziemy mówić o wolumenie rzędu sześćdziesięciu kilku milionów ton rocznie - zaznaczał Heryszek. - W związku z tym import prawdopodobnie będzie, ale nie na takim wysokim poziomie, jaki został wywołany w sposób trochę histeryczny - mówił Tomasz Heryszek.
Mirosław Bendzera, prezes Grupy Famur, wskazywał, że energetyka konwencjonalna oparta na węglu przez 2-3 dekady będzie się rozwijać.
- Poziom wydobycia węgla rośnie, głównie w Azji - zaznaczał Mirosław Bendzera. - To gigantyczny biznes. W skali globalnej energetyka węglowa pozostaje bardzo istotną częścią całego systemu gospodarczego. Polska, mająca bardzo duże doświadczenie w energetyce konwencjonalnej, ma wielkie kompetencje. Dysponujemy wszystkimi elementami łańcucha, począwszy od analizy i eksploatacji złóż, poprzez firmy mogące zaprojektować zakład wydobywczy i firmy dostarczające technologie, maszyny i urządzenia. Dysponujemy know-how i zapleczem technologicznym, zatem możemy eksportować w tym zakresie. Powinniśmy się skoncentrować na tym, żeby wyjść z naszym know-how na zewnątrz. Jesteśmy w stanie dostarczyć nowoczesne rozwiązania - podkreślił Mirosław Bendzera.
Zwrócił przy tym uwagę na fakt, iż w Polsce także następuje w górnictwie proces informatyzacji i automatyzacji. Wszyscy zabiegają o efektywność i konkurencyjność wydobycia. Ważne, by nowe rozwiązania dopasować do konkretnych warunków, uwzględniając realia natury geologicznej.
Powyższa relacja pochodzi z sesji „Górnictwo”, która odbyła się 14 maja 2019 roku podczas
Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Uczestniczyli w niej Mirosław Bendzera, prezes Famuru; Artur Dyczko, pełnomocnik zarządu ds. strategii i rozwoju Jastrzębskiej Spółki Węglowej; Tomasz Heryszek, wiceprezes ds. handlowych Węglokoksu; Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej; Andrzej Paniczek, wiceprezes zarządu Polskiej Grupy Górniczej ds. finansowych; Grzegorz Tobiszowski, sekretarz stanu w Ministerstwie Energii, pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego; Artur Wasil, prezes zarządu Lubelskiego Węgla Bogdanka. Moderatorem sesji był Tomasz Jurkanis, partner McKinsey & Company Poland.