W czwartek kolejarze, a w piątek stoczniowcy i górnicy – organizacje pracownicze będą pikietować w stolicy, domagając się m.in. zmiany przepisów o emeryturach
Jak twierdzi Henryk Grymel, przewodniczący kolejowej “Solidarności”, cierpliwość związkowców została wyczerpana. Kolejarze zapowiadają, że jeżeli rząd nie przychyli się do ich postulatów, na początku lipca przeprowadzą strajk ostrzegawczy. Gdyby to nie poskutkowało – pod koniec lipca na kolei rozpocznie się strajk generalny.
Kolejarze odjechali, ale ich miejsce zajmą w piatek górnicy i stoczniowcy. – Chcemy nagłośnić niezałatwiony problem emerytur górniczych, bo do dziś nie wiadomo, czy dostawać je będą pracownicy przeróbki węgla. Oprotestujemy też pomysł wicepremiera Waldemara Pawlaka pracy kopalń w weekendy, a także fakt, że o naszych problemach nie mamy z kim rozmawiać, bo od 25 kwietnia nie ma wiceministra od spraw górnictwa – mówi Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80.
Górnicy przejdą pod Kancelarię Premiera, domagając się spotkania z Donaldem Tuskiem.
Z kolei pracownicy Stoczni Gdańsk będą manifestować wspólnie ze związkowcami z Sierpnia 80 i współpracujących z tym związkiem organizacji. – Chcemy dowiedzieć się, czemu minister Grad, który – jak twierdzi – ma kilkanaście ofert na zakup Stoczni Gdynia, wybiera akurat tę zakładającą rezygnację z budowy statków w Stoczni Gdańsk – mówi “Rz” Roman Gałęzewski, przewodniczący stoczniowej “Solidarności”. – Chcemy też, żeby premier w trybie pilnym zweryfikował wysokość pomocy publicznej przekazanej zakładowi w Gdańsku i wysłał do Komisji Europejskiej prawdziwe dokumenty – dodaje.
Jego zdaniem do stoczni dotarło tylko 50 – 60 mln zł, a nie – jak uważa Komisja Europejska – ponad 700 mln zł pomocy. Stoczniowcy złożyli nawet do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Minister Grad najprawdopodobniej nie spotka się ze nimi, bo – według informacji “Rz” – będzie w Gdyni i Szczecinie na wojewódzkich komisjach dialogu społecznego w sprawie stoczni.