Kanclerz Niemiec Angela Merkel stawia w pierwszej kolejności na rozmowy między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi na temat ceł na stal i aluminium ogłoszonych przez prezydenta Donalda Trumpa, ale uważa, że w razie potrzeby Wspólnota nie powinna bać się środków zaradczych.
Rozmowy z amerykańską administracją będą na pewno intensywniejsze po środowym wyborze Merkel na urząd kanclerski, niż to było dotychczas, gdy rząd sprawował swoje obowiązki komisarycznie - zadeklarowała. Utworzenie rządu jest w związku z tym "ważnym sygnałem, że jako rząd możemy działać lepiej" - stwierdziła.
Czytaj także: USA to wierzchołek góry lodowej. Grozi nam wojna celna o światowym zasięgu
Zdaniem kanclerz na świecie panuje obecnie "kryzys multilateralizmu", a najlepszą odpowiedzią na to jest jedność Unii Europejskiej.
W piątek (9 marca) Angela Merkel skrytykowała decyzję Donalda Trumpa o wprowadzeniu ceł na import stali i aluminium, zaapelowała jednak o wyważoną reakcję i dialog ze stroną amerykańską. Podkreśliła, że Niemcy mają zaufanie do Komisji Europejskiej, która zamierza zwrócić się w sprawie ceł do Światowej Organizacji Handlu (WTO) i dąży do dialogu z USA, ale też nie wyklucza działań odwetowych.
Czytaj również: Cła USA jednak nie dla Unii Europejskiej? Sytuacja nie jest jasna
Prezydent USA podpisał 8 marca decyzję o ograniczeniu przez Stany Zjednoczone importu stali i aluminium, z wyjątkiem Kanady i Meksyku. Na stal nałożono 25-procentowe cło, a na aluminium 10-procentowe. Nowe taryfy mają wejść w życie 23 marca. Inne kraje mogą w drodze negocjacji starać się o przyznanie odstępstw od tej decyzji.