Wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu Andrzej Kensbok, podczas Kongresu 590, który odbywa się w Jasionce k. Rzeszowa powiedział, że "polski przemysł stoczniowy łapie wiatr w żagle".
"Wiele podmiotów odbudowało swoje portfele zamówień, a kilka z nich jest w trakcie budowy tych portfeli zamówień. Mogę z dumą powiedzieć, że Stocznia Gdańska również takie zamówienia i kontrakty pozyskuje" - mówił wiceprezes Kensbok.
W lipcu ARP odkupiła udziały w Stoczni Gdańskiej od poprzednich właścicieli.
W ocenie wiceprezesa ARP, polskie stocznie "są wypełnione zamówieniami w trzech czwartych, a niektóre nawet w 100 procentach".
Według Kensboka, powinny one "rozwijać i rozwijają produkcję specjalistyczną". "Na pewno Polska nie będzie produkować megakontenerowców, nie będzie produkować tankowców, ani największych masowców czy drobnicowców. Natomiast będzie produkować i produkuje jednostki specjalistyczne" - mówił.
Jak powiedział, są to głównie promy morskie, statki do obsługi morskiej energetyki wiatrowej, obsługi wierceń, badań dna morskiego oraz statki rybackie i przybrzeżne. "Ale także inne jednostki specjalistyczne, czyli np. pogłębiarki, holowniki, statki portowe, mniejsze jednostki, które są niezbędne przy normalnej gospodarce morskiej" - dodał wiceprezes.
Przypomniał, że na rynku działają m.in. dwie stocznie prywatne - Gdańska Stocznia Remontowa i Stocznia Crist w Gdyni oraz firmy państwowe - Stocznia Nauta, Stocznia Marynarki Wojennej, Stocznia Szczecińska. "I nieuczestnicząca od wielu lat w rynku okrętowym Stocznia Gdańska. Są też mniejsze stocznie funkcjonujące w Trójmieście i Szczecinie" - zauważył Kensbok.