Niemcy, Chiny i Kanada ostro reagują na wprowadzenie ceł na stal i aluminium przez Stany Zjednoczone. Nad światem zawisło widmo wojny handlowej.
- Donald Trump wprowadzi cła na importowaną stal i aluminium.
- Amerykański prezydent uzasadnia swój krok obrona bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych.
- Z całego świata włącznie z USA płyną słowa krytyki pod adresem prezydenta USA. Mówi się już wprost o wojnie handlowej.
Szef niemieckiej dyplomacji Sigmar Gabriel zażądał "ostrej reakcji" Unii Europejskiej na amerykańskie taryfy. "UE musi zareagować w sposób zdecydowany na cła zaporowe, które zagrażają tysiącom miejsc pracy w Europie" - napisał w komunikacie Gabriel, który zaznaczył również, że Berlin jest "bardzo zaniepokojony" ogłoszoną 1 marca decyzją Donalda Trumpa w tej sprawie.
Czytaj także: USA nałożą cła na importowaną stal i aluminium
Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zagroził już wczoraj "zdecydowaną odpowiedzią" na wprowadzenie taryf, które nazwał "jawną interwencją" mającą chronić amerykański przemysł. Juncker oznajmił też, że UE nie przyjmuje za dobrą monetę zapewnień Trumpa, który powiedział, że wprowadzenie ceł wynika z troski o bezpieczeństwo narodowe Stanów Zjednoczonych. Trump zapowiedział wprowadzenie taryf, uzasadniając to m.in. właśnie wymogami bezpieczeństwa narodowego.
Japoński minister handlu i przemysłu Hiroshige Seko powiedział, że nie rozumie w jaki sposób import z Japonii mógłby mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo narodowe USA.
Rzeczniczka MSZ Chin Hua Chunying powiedziała, że globalna wymiana handlowa będzie poważnie zagrożona, jeśli inne kraje pójdą za przykładem USA i odpowiedzą na ich politykę wprowadzeniem własnych taryf. Pekin poinformował o swym "głębokim zaniepokojeniu" polityką handlową Waszyngtonu.
Czytaj również: UE odpowie na amerykańskie cła na import stali
Zdaniem ekspertów Chiny w ten czy inny sposób zdecydują się na własne retorsje, np. ograniczając import soi z USA, co będzie bardzo dotkliwe dla amerykańskiego rolnictwa. "Chiny z całą pewnością odpowiedzą na to, bo nie chcą być postrzegane jako słabe. Jednak ich reakcja będzie wyważona" - ocenia ekspert firmy konsultingowej Oxford Economics Louis Kuijs.
Szef działu badań naukowych dla regionu Azja-Pacyfik banku ING Robert Carnell uznał, że w takiej sytuacji "światu grozi wojna handlowa". "Zapomnijcie o krzywej zysków, tak zaczynają się recesje" - dodał Carnell.
Kanada, która jest największym eksporterem stali i aluminium do USA zapowiedziała, że "podejmie kroki odwetowe", by bronić swych interesów i miejsc pracy.
Trump oznajmił 1 marca, że wprowadzi cła w przyszłym tygodniu; import stali ma być objęty podatkiem w wysokości 25 proc., a aluminium - 10 proc.
Krytyka także w USA
Decyzję Trumpa skrytykowali liczni Republikanie w Kongresie. Spiker Izby Reprezentantów Paul Ryan napisał w oświadczeniu, że "ma nadzieję, iż prezydent rozważy niezamierzone konsekwencje tego pomysłu".
"Można by się spodziewać takiej decyzji po lewicowej administracji, a nie takiej, która uchodzi za republikańską" - powiedział senator Ben Sasse. Dodał, że wzrost cen, który będzie konsekwencją wprowadzenia taryf jest równoznaczny "z wielki wzrostem podatków dla amerykańskich rodzin".
Zobacz także: Donald Trump: wojny handlowe są dobre i łatwe do wygrania
Jak wyjaśnia agencja AP, podniesienie ceł najprawdopodobniej spowoduje wzrost cen metali, co odbije się niekorzystnie na kilku sektorach amerykańskiego przemysłu; jeszcze w czwartek protestował sektor naftowy, a amerykańskie stowarzyszenie sprzedawców samochodów poinformowało, że spowoduje to "znaczący wzrost cen". Protestują nawet producenci piwa i farb.
Zarządy wielkich firm energetycznych i ich stowarzyszenia wydały komunikaty lub przygotowują oświadczenia wzywające Trumpa do "przemyślenia swej decyzji" - poinformował agencję Reutera przedstawiciel koncernu ExxonMobil. Centrum na Rzecz Gazu Skroplonego poinformowało, że cła mogą mieć "niezamierzony efekt zagrażający koniecznym projektom eksportu LNG".