Polski sektor stoczniowy w minionych dwóch latach dokonał skoku technologicznego i obecnie produkuje na najwyższym poziomie w skali Europy i świata - uważa Jerzy Czuczman z Forum Okrętowego. Wartość sprzedaży sektora w 2013 r. wyniosła ok.10 mld zł.
Zaznaczył, że "jeżeli ktoś w Warszawie mówi, że Polska nie buduje statków, to prawda, my nie budujemy statków, my budujemy wysoko przetworzone obiekty pływające, które dawno już przeskoczyły poziom budowy statków". Podał, że w latach 90. w Polsce budowane były statki, których kilogram kosztował ok. 3 dolarów; obecnie produkujemy jednostki, których kilogram kosztuje ok. 18-20 euro. "To jest cena porównywalna z ceną kilograma +Mercedesa+ klasy C i to potwierdza skok technologiczny, jaki zrobił sektor w minionych dwóch latach" - dodał.
W Stoczni Remontowej Shipbuilding (należącej do Grupy Kapitałowej Remontowa Holding SA, największej stoczniowej grupy kapitałowej w Polsce) powstaje najbardziej zaawansowany technicznie statek w historii polskiego przemysłu okrętowego. Jest to tzw. kablowiec, czyli jednostka przeznaczona do układania, podnoszenia i konserwacji kabli podmorskich. Jednostka w całości powstanie w Gdańsku. "Kilogram takiej jednostki kosztuje ponad 20 euro; to pokazuje, do jakiego poziomu doszły polskie stocznie pod względem poziomu technologicznego, że ktoś chce tyle za to zapłacić" - zaznaczył Czuczman.
Przyznał, że na początku lat 90. Polska produkowała ogromną liczbę statków i "w zasadzie to były tony stali, bo nie za dużo było w tym myśli technicznej". "Myśmy głównie sprzedawali tony stali i konkurowaliśmy niższą ceną robocizny w Polsce" - dodał.
Zwrócił uwagę, że w Polsce obecnie koszty pracy sa wysokie, a wynagrodzenia pracowników sektora stoczniowego są znacznie wyższe niż średnia krajowa.
Szef Forum Okrętowego ocenił, że "tajemnica sukcesu polskiego sektora stoczniowego tkwi w strukturze właścicielskiej firm". Uważa, że lepiej sobie radzą na rynku firmy, w tym też i stocznie, które przeszły proces restrukturyzacji i którym ktoś kiedyś pozwolił się sprywatyzować. "Jeżeli firma funkcjonuje na rynku jako prywatny zakład, to nie ma zmiłuj się, po prostu trzeba +drapać pazurami+, żeby na tym rynku się znaleźć i wtedy przychodzą najlepsze pomysły do głowy" - wyjaśnił.
Przyznał, że jednym z warunków sukcesu w branży jest wyspecjalizowanie się w określonej działalności.
Jako przykłady takich firm podał: Stocznię Remontową Shipbuilding z Gdańska oraz mniejsze firmy typu: Stocznia Safe Co. Ltd. sp. z o.o. z Gdyni (zbudowała jeden z pierwszych na świecie holowników o napędzie hybrydowym), Marine Project Ltd. (specjalizująca się m.in. w budowie luksusowych jachtów żaglowych i motorowych oraz jednostek śródlądowych), Sunreef Yachts (światowy lider w budowie luksusowych katamaranów).
"To są różne segmenty rynku, ale łączy je to, że to są prywatne firmy, które po prostu wymyślają coś, żeby znaleźć się na tym rynku i robią to zupełnie dobrze" - powiedział.
"Jeżeli firma nie jest firmą prywatną, to niekoniecznie realizuje to co najważniejsze, czyli biznes tej firmy; jeżeli nie ma prywatnego właściciela, to zawsze są inne tematy, polityczne, które są akurat ważniejsze niż przychód przedsiębiorstwa" - dodał.