Rozwój elektromobilności, magazynowania energii oraz elektronicznych urządzeń mobilnych wymaga dużych ilości materiałów ziem rzadkich. Niezbędny jest więc rozwój górnictwa tych minerałów. W ten biznes bardzo mocno inwestują Chińczycy, Europa jest daleko w tyle.
- Od dawna w Europie, Ameryce i Japonii, wiadomo, że niezbędnym materiałem do wysokowydajnych akumulatorów energii jest kobalt. Jednak prawie wszystkie środki finansowe na nowe kopalnie kobaltu pochodzą od chińskich inwestorów i kredytodawców.
- Z badań firmy doradczej Bernstein Research wynika, że do 2022 r. chińskie firmy będą kontrolować około trzech czwartych nowych kopalni kobaltu i nieco mniej niż połowę światowej produkcji tego surowca.
- Pozostała część dostaw kobaltu będzie produktem ubocznym z kopalni niklu i miedzi rozsianych po całym świecie.
- Podczas gdy Europa i Ameryka organizowała seminaria na temat czystej energii, Chińczycy kupowali kopalnie w Afryce. Możesz być pewien, że chińska strategia przemysłowa wykracza poza sprzedaż rudy kobaltu do sprzedaży baterii elektrycznych i pojazdów do reszty świata - przekonuje publicysta Financial Times John Dizard.
O zaletach kobaltu przekonują jego producenci.
- Kobalt stał się jednym z najważniejszych towarów w ramach rewolucji pojazdów elektrycznych, dzięki rosnącemu zapotrzebowaniu na metal w akumulatorach, które je napędzają - podkreśla koncern Glencore.
Ponadto kobalt jest również używany do produkcji stopów stosowanych w silnikach lotniczych.
Oczywiście, można sobie wyobrazić wiele przełomowych technologii, które zmniejszają zapotrzebowanie na kobalt dla pojazdów elektrycznych i urządzeń mobilnych. Wtedy Chińczycy zostaliby z dużą ilością nadwyżek kobaltu w Demokratycznej Republice Konga.
- Ale nawet w tym fantastycznym świecie będziemy potrzebować znacznie więcej miedzi, wanadu, litu i innych minerałów, aby podnieść światowe standardy życia. Biedni rolnicy w Indiach z lampami naftowymi będą chcieli zelektryfikować domy. Afrykanie potrzebują generatorów do produkcji energii elektrycznej i linii przesyłowych do budowy gospodarki przemysłowej. Oczywiście pracownicy i rolnicy z Greenwich i Palo Alto potrzebują samochodów i wielu urządzeń mobilnych - podkreśla John Dizard.
Konkluzja jest jednoznaczna.
- Nie uda się zbudować miłej, zielonej infrastruktury bez metali i minerałów. Ktoś musi je wykopać i wzbogacić - zapewnia dziennik.
Zwraca przy tym uwagę na inny ważny aspekt. W ciągu ostatnich lat wspierane przez państwo chińskie firmy z branży metalowej bardzo mocno się rozwijały. Jednak nawet dzisiaj, przy stosunkowo wysokich cenach metali, nie ma zbyt wielu pretendentów mogących zagrozić takim potentatom jak Glencore, Rio Tinto, BHP Billiton, Freeport-McMoRan i Anglo American.
Nowe firmy wydobywcze, z powodu bardzo ścisłych regulacji i kłopotów z pozyskaniem finansowania, mają ogromne kłopoty z wejściem na rynek. John Dizard ocenia, że obecne firmy wydobywcze mają większą pozycję na rynku, niż na początku lat 70 XX miały firmy naftowe określane mianem Siedem Sióstr. Były to British Petroleum, Exxon, Gulf Oil, Mobil, Royal Dutch Shell, Standard Oil of California (SoCal) i Texaco.
Ich potęga została rozbita, wpierw m.in. przez działania OPEC a ostatnio przez nowe firmy z sektora wydobycia ropy i gazu z łupków.
Financial Times pisze, że jeżeli nowym uczestnikom na rynku wydobycia surowców nie zostanie zapewnione odpowiednie finansowanie, to materiały te będą produkowane przez oligopole i przedsiębiorstwa państwowe.
O tym, że wzrost zielonych i niskoemisyjnych technologii energetycznych doprowadzi do znacznego wzrostu zapotrzebowania na takie minerały i metale jak aluminium, miedź, ołów, lit, mangan, nikiel, srebro, stal i cynk oraz pierwiastki ziem rzadkich zwracał także uwagę Bank Światowy. Czytaj więcej: Bank Światowy: zielona energetyka napędzana minerałami ziem rzadkich
Koncerny motoryzacyjne szukają nowych rozwiązań mających zastąpić metale ziem rzadkich. Czytaj: Producenci elektrycznych aut uciekają spod noża chińskiego eksportu surowców