To jedna z najbardziej kontrowersyjnych danin, jaka została nałożona w naszym kraju po 1989 roku. Dokładnie siedem lat temu zaczął być pobierany podatek od wydobycia kopalin, zwany popularnie podatkiem miedziowym. Jednak mamy rok wyborczy i podatek miedziowy w politycznych układankach odgrywa coraz większą rolę.
- W obecnym kształcie podatek jest wręcz zabójczy dla spółki. Tuż po jego wprowadzeniu postulowano nowelizację prawa. Ustawa była bowiem oceniana jako „prowizoryczna” i wymagająca doszlifowania.
- Zdaniem specjalistów proponowane zmiany w podatku wciąż są zbyt skromne.
- Od czasu wprowadzenia podatku miedziowego KGHM zapłacił z tego tytułu do kasy państwa około 10 mld zł.
- O ekspansji zagranicznej polskich firm i hutnictwie dyskutować będziemy od 13 do 15 maja w Katowicach podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego pod patronatem WNP.PL, na który serdecznie zapraszamy.
Czy są zwolennicy podatku w obecnej postaci? Być może gdzieś takich można byłoby znaleźć. Jednak obecnie potępiają go niemal wszyscy.
Nieoficjalnie prominentny działacz związkowy z KGHM mówi: gdyby był bardziej sprawiedliwy, może nie budziłby takich reakcji. - W obecnej postaci trudno go jednak bronić, można natomiast wykorzystać w walce politycznej – mówi nasz rozmówca.
Jak każda prowizorka, podatek ma się dobrze
KGHM to jedyna polska spółka, która budzi zainteresowanie światowej gospodarki. W końcu mówimy o czołowym na świecie producencie srebra i jednym z największych miedzi. To, co dzieje się w Lubinie czy Głogowie, budzi zainteresowanie na Vesey Street w Nowym Jorku (siedziba NYMEX) czy Finsbury Square w Londynie (siedziba London Metal Exchange).Co prawda giełdowych potentatów interesuje bardziej wielkość produkcji naszej spółki, niż to, jakie musi płacić podatki. Ale skoro te ostatnie mogą wpływać na tę pierwszą, to także są uważnie śledzone.
Sprawa jest o tyle znacząca, że tuż po wprowadzeniu podatku postulowano nowelizację prawa. Ustawa była bowiem oceniana jako „prowizoryczna”, która wymaga doszlifowania.
W ciągu siedmiu lat funkcjonowania pobieranego od 18 kwietnia 2012 roku podatku miedziowego KGHM zapłacił państwu dodatkowo ponad 10 mld zł. Dużo? Nawet bardzo. Warto podkreślić, że w tym samym okresie dywidenda, jaką wypłaciła miedziowa spółka, była podobnej wielkości.
Złośliwi mówią nawet, że podatek powstał właśnie po to, aby państwo nie musiało się dzielić zyskami z mniejszościowymi akcjonariuszami spółki. Skarb państwa z każdej dywidendy pobiera bowiem 31,8 proc. Reszta trafia do inwestorów, to efekt stosunkowo niewielu akcji, jakie ma rząd w KGHM.
Warto przy okazji przypomnieć, że zapowiedź podatku spowodowała jesienią 2011 roku prawie 14-proc. zjazd akcji KGHM podczas jednej sesji!
Jednak podatek oznacza zmniejszenie zysku spółki i ostatecznej kwoty, jaka trafia do podziału pomiędzy akcjonariuszy. I choć o zmianach w podatku mówi się już niemal od chwili jego nałożenia, to pierwszy formalny krok został wykonany w ubiegłym tygodniu.
Drugie dno podatku
Za ustawą zmniejszającą podatek o 15 proc. głosowało 407 posłów, nikt nie głosował przeciw, trzech posłów wstrzymało się od głosu. Teraz ustawa trafi do Senatu.Czytaj też: KGHM nie planuje sprzedaży zagranicznych aktywów. Może niektóre "zamrozić"
- Proponowana zmiana to typowa „kiełbasa wyborcza” – mówi nam Ryszard Zbrzyzny, szef największego w KGHM Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego, komentując przyjętą przez Sejm nowelizację ustawy.
- Ma ona wymiar kosmetyczny i spółce ulży w niewielkim stopniu. To, że Sejm zajął się nią dopiero teraz, nie jest przypadkowe. W końcu za chwilę mamy wybory europejskie, a jesienią parlamentarne – mówi Zbrzyzny.
Odmiennego zdania jest poseł PiS Krzysztof Kubów (okręg legnicki). - Zawsze mówiliśmy, że tym podatkiem trzeba się zająć i wywiązać z tej obietnicy wyborczej, poza tym nigdy nie uciekaliśmy od tego tematu – mówi parlamentarzysta.
Jednak trudno nie dostrzec, że właśnie teraz prace nabrały tempa.