Polska nie jest liczącym się eksporterem stali i aluminium do USA, ale wyższe cła na te metale dotkną nas pośrednio - mówi główny ekonomista firmy finansowo- analitycznej Coface Grzegorz Sielewicz.
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
- Wyższe cła na stal i aluminium do USA obowiązują od 1 czerwca tego roku.
- Polska wysyła do USA jedynie 9 tys. ton z 4,9 mln ton stali eksportowanej z Unii Europejskiej.
- Zmiana taryfy najbardziej dotknie Niemcy, które eksportują za Atlantyk ok. 20,5 proc. swojej produkcji.
- Polska na liście eksporterów stali i aluminium do USA zajmuje dopiero 60 miejsce, więc teoretycznie podwyżka stali o 25 proc. i aluminium o 10 proc., nie powinna mieć dla naszych producentów znaczenia - powiedział główny ekonomista firmy analitycznej Coface Grzegorz Sielewicz.
Z przytoczonych przez niego danych wynika, że Polska wysyła do USA jedynie 9 tys. ton z 4,9 mln ton stali eksportowanej z Unii Europejskiej.
Dodał też, że zmiana taryfy najbardziej dotknie Niemcy, które eksportują za Atlantyk ok. 20,5 proc. swojej produkcji. Zaznaczył jednak, że podwyżka ceł w USA na pewno wpłynie na ceny stali i aluminium w UE.
Jego zdaniem, w ciągu najbliższych miesięcy można spodziewać się obniżek cen tych metali na świecie, ze względu na wzrost podaży.
- Na rynek unijny trafi nie tylko część produkcji niemieckiej - eksportowanej do tej pory do USA, ale też metale np. z Chin, Kanady czy Meksyku, które też dotknęły podwyżki (prezydenta USA - red.) Donalda Trumpa - mówi Sielewicz. To, jego zdaniem, oznacza, że Polska, która w ubiegłym roku zwiększyła eksport o 43 proc. teraz będzie musiała ostrzej konkurować np. z Chińczykami.
Według Sielewicza w najbliższym czasie można spodziewać się kroków odwetowych UE. Ekspert zaznacza jednak, że Wspólnota ma ograniczone możliwości manewru. - Pojawiły się propozycje wprowadzenia wyższych ceł np. na amerykańskie motocykle, sok pomarańczowy czy alkohole, ale są to produkty zajmujące niewiele miejsca w bilansie handlowym - mówi.
Jego zdaniem, najbardziej bolesne dla USA mogłoby być wprowadzenie działań, które uderzyłyby w amerykańskie koncerny cyfrowe typu Amazon czy Google. - Można to zrobić np. wprowadzając konieczność rejestracji tych firm w poszczególnych krajach a nie tylko tych, które mają niższe podatki takie jak np. Irlandia - wyjaśnia Sielewicz. Dodaje też, że KE mogłaby też np. wprowadzić wyższe opodatkowanie dla tych koncernów.
Ekonomista zauważył również, że podwyżka ceł na stal i aluminium może być tylko preludium do wprowadzenia przez Donalda Trumpa polityki zwiększającej ochronę amerykańskiego rynku. Przypomina, że już rok temu prezydent USA wspominał np. o ograniczeniu importu europejskich samochodów. - Taki krok byłby dla Polski bolesny, bo jesteśmy jednym z największych dostawców podzespołów i części dla dużych europejskich koncernów motoryzacyjnych - zauważa.
Czytaj także: "Wojna handlowa zaszkodzi rynkowi stali"
Według Sielewicza protekcjonizm i wojny handlowe nigdy nie przyniosły korzyści światowej gospodarce. Ekonomista przypomina też, że wyższe cła na stal wprowadził już w 2002 roku George W. Bush, ale wycofał się z tego po 18 miesiącach. "Owszem, w początkowym okresie producenci amerykańscy na tym skorzystali, ale w ogólnym bilansie negatywne efekty tego kroku okazały się większe niż pozytywy" - mówi Sielewicz.
Wyższe cła na stal i aluminium do USA obowiązują od 1 czerwca tego roku.