W ostatnich miesiącach obserwujemy spadek bezrobocia do poziomu najniższego od 1991 roku. Z brakiem wykwalifikowanych pracowników boryka się cała Polska. Przemysł ciężki nie jest tutaj wyjątkiem.
W imigrantach zarobkowych PGO upatruje swojej szansy na rozwiązanie problemów z pozyskaniem do pracy fachowców rzadkich specjalności odlewniczych. W tym celu w 2017 roku została powołana spółka celowa PGO Services, która zatrudnia wykwalifikowanych specjalistów z krajów byłego ZSRR. - Naczelnym problemem przemysłu ciężkiego jest nie samo pozyskanie pracownika, choć tych również brakuje, ale przede wszystkim wykwalifikowanego fachowca - twierdzi Robert Pawlak, prezes PGO Services. - System kształcenia w Polsce na przestrzeni ostatnich dekad bardzo się zmienił. Brakuje zawodowych i średnich szkół technicznych, które kształciłyby w takich kierunkach jak odlewnictwo, dlatego sięgamy po doświadczonych specjalistów zza wschodniej granicy. Początkowo przyjeżdżają do Polski w oparciu o wizę pracowniczą, z czasem wielu z nich podejmuje decyzję o pozostaniu na stałe i ściąga swoją rodzinę - dodaje. PGO Services oferuje pracownikom wsparcie w postaci tzw. pakietu relokacyjnego, czyli zapewnia zakwaterowanie, kursy języka polskiego oraz w razie potrzeby pomoc przy znalezieniu zatrudnienia dla małżonka. Obecnie 9% zatrudnionych w Grupie PGO stanowią imigranci zarobkowi ze wschodu - w większości są to pracownicy produkcyjni.
Odpowiedzią na brak pracowników może być również automatyzacja procesów. - Automatyzacja, zarówno w kuźnictwie jak i w odlewnictwie jest konieczna. Po pierwsze w znacznym stopniu wpływa na ograniczenie problemu z brakującymi specjalistami, po drugie wpływa na zwiększenie efektywności realizowanych procesów a tym samym ograniczenie kosztów wytwarzania i budowanie przewagi konkurencyjnej - podkreśla Łukasz Petrus, prezes zarządu PGO SA. Według najnowszych, opublikowanych w styczniu tego roku danych Międzynarodowej Federacji Robotyki w 2018 roku dostarczono na rynek Europy Środkowo-Wschodniej 10 538 robotów przemysłowych, czyli o prawie 36% więcej niż rok wcześniej. Polska z 16-procentowym wzrostem i liczbą nowych robotów przemysłowych na poziomie 1891 jednostek wygląda na tym tle przeciętnie. Według informacji branżowego pisma „Magazyn Przemysłowy” ilość wykorzystywanych w polskim przemyśle robotów, jest nadal kilka razy mniejsza niż w Czechach, czy na Słowacji. W Polsce jest to 36 jednostek na 10 tys. pracowników, podczas gdy w Czechach współczynnik ten wynosi 119, a na Słowacji 151. Dotychczasowe nakłady PGO przekroczyły kwotę 5,5 mln złotych, na którą składa się m.in. uruchomienie pierwszego zautomatyzowanego gniazda obróbczego w gorlickiej kuźni (planowane są kolejne dwa).
Robotyzacja w pełni nie rozwiąże problemu z pozyskaniem wykwalifikowanych fachowców, ale zmieni profil pożądanego pracownika. Coraz częściej zamiast szlifierzy poszukujemy operatorów obrabiarek CNC itd. - podsumowuje prezes Petrus. - założeniem automatyzacji nie jest redukcja zatrudnienia, jest ona bardziej odpowiedzią na brak na rynku wykwalifikowanych specjalistów do wykonywania określonych operacji czy procesów.
Szacunki demograficzne nie napawają optymizmem. Ich analiza pokazuje, że w nadchodzących dekadach przemysł stanie przed nie lada wyzwaniem jakim będzie pozyskanie rąk do pracy. Sięganie po zasoby ludzkie zza wschodniej granicy oraz robotyzacja pozwalają to ryzyko ograniczyć.