Hutnictwo od dawna ma problemy z polskimi cenami energii. W obliczu gwałtownego wzrostu tych cen w całej Europie mocniej może wrócić kwestia ewentualnej budowy własnych źródeł energii – podsyca je rosnąca różnica między niskimi cenami energii z OZE i rosnącymi średnimi cenami hurtowymi prądu. Na przeszkodzie, prócz kosztów, staje także biurokracja.
- Koszty energii wiatrowej są trzykrotnie niższe od średnich cen hurtowych na rynku.
- Hutnictwo od dawna postuluje liberalizację zasady 10H i uproszczenie procedur administracyjnych skracających proces inwestycyjny OZE.
- Małe reaktory jądrowe SME z mocą 80-100 MW byłyby skrojone dokładnie dla potrzeb hutnictwa.
- O optymalnych źródłach energii dla sektora hutniczego będzie mowa na kwietniowym Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach. W panelu "Hutnictwo" także o kryzysie wywołanym wojną, relokacji produkcji i dostępie do surowców i półproduktów.
Dla hut elektrycznych okazały się one zabójcze. Część nieoficjalnie, a część oficjalnie przerwała pracę - ze względu na zbyt wysoki koszt energii. W Polsce sytuacja także nie jest dobra, choć na ceny naszej energii większy wpływ mają ceny węgla niż gazu, jak w wielu krajach zachodnich.
Hurtowe ceny energii w Polsce w marcu 2020 roku spadły poniżej 220 złotych/MWh i utrzymywały się na podobnym poziomie do jesieni. Potem stopniowo zaczęły rosnąć i dziś wynoszą 600-800 złotych.
W tym samym czasie ceny energii na aukcjach OZE ustabilizowały się średnio na poziomie 200-230 złotych. Dla przemysłów energochłonnych taka różnica w cenie energii to szczególnie ważna kwestia. W hutnictwie najmocniej dotyka to huty pracujące z wykorzystaniem pieców elektrycznych, które wymagają ogromnych ilości energii.
- Nasz piec łukowy należy do najbardziej efektywnych na świecie, a mimo to konsumuje tyle energii, co Kraków, a dwie walcownie zużywają w sumie tyle, co Katowice - mówi Jerzy Kozicz, prezes CMC Poland.
W tej sytuacji trudno się dziwić, że huty z piecami elektrycznymi wyczekują na przyspieszenie budowy farm wiatrowych, a nawet myślą o własnej generacji, najchętniej z OZE.
Fotowoltaika tylko jako wsparcie
W Hucie Częstochowa plany budowy własnego źródła miała spółka Sunningwell. Jej prezes, Marek Frydrych, zakładał budowę na sąsiadującej z hutą działce elektrowni przerabiającej odpady. Plany "odeszły do historii" razem ze związkami huty z Sunningwell. Przedstawiciele huty przyznają, że własna generacja - z punktu widzenia kosztów energii - byłaby przydatna, wskazują jednak na wysoki koszt samej inwestycji.Na razie Liberty Częstochowa jest w trakcie budowania na terenie walcowni blach grubych farmy fotowoltaicznej o mocy 450 kW. Ta instalacja jest już w zasadzie ukończona - i jeszcze w tym miesiącu ma zacząć działać.
W planach także druga farma, o mocy 3MW, która będzie budowana na terenie stalowni. W obu przypadkach to obiekty stojące na niezagospodarowanych częściach działek, na których znajdują się wspomniane wydziały.
Czytaj także: Niecierpliwi Szwedzi, nerwowi Niemcy. Motoryzacja nie może się doczekać zielonej stali