Światowy kryzys finansowy uderza, jeśli nie bezpośrednio to przynajmniej pośrednio, w polską branżę chemiczną i naftową. Właśnie wpływ światowego kryzysu finansowego na obie branże był głównym tematem wtorkowej konferencji "Nowego Przemysłu" - Nafta i Chemia 2008.
- Mimo kryzysu rząd nie przewiduje dzisiaj fuzji PKN Orlen i Grupy Lotos, natomiast jesteśmy otwarci na analizę dokumentów, które zarządy spółek mogłyby w tej sprawie ewentualnie przedstawić - powiedział Żuk. Zapewnił jednocześnie, że rząd będzie elastycznie reagował na zmieniającą się sytuację międzynarodową.
- Na razie obie główne grupy naftowe mają określone strategie do realizacji i muszą mieć na to czas, bo właśnie tego od nich oczekujemy jako właściciel - dodał Krzysztof Żuk.
Wiceminister przyznał natomiast, że do tej pory strategia rządowa w odniesieniu do sektora naftowego niespecjalnie była realizowana w segmencie wydobycia. Dlatego fakt, że ostatnio zaczęło się w tej dziedzinie dziać znacznie więcej, został przez MSP przyjęty z zadowoleniem.
Maciej Gierej, były szef Nafty Polskiej, utyskiwał, że polskie firmy naftowe podejmują w segmencie upstream działania dalece niesatysfakcjonujące. - Nie zawsze trzeba robić wszystko od podstaw, są na rynku projekty na pewnym poziomie zaawansowania, które mogą być interesujące także dla polskich firm - mówił.
Jego zdaniem granica notowań cen ropy, stanowiąca próg opłacalności inwestycji w segment wydobywczy jest bardzo płynna. - Niektóre projekty mają uzasadnienie ekonomiczne nawet przy cenie ropy na poziomie 40 dolarów za baryłkę, pod warunkiem, że nie są to projekty, które miałyby się zwrócić w ciągu trzech lat. Przeciętny okres zwrotu zainwestowanego kapitału w tym segmencie to dzisiaj 8 do 10 lat - ocenia Maciej Gierej.
- Może się okazać, że Grupa Lotos idealnie się wstrzeliła w swój czas, realizując potężny program rozbudowy mocy produkcyjnych 10+, bo właśnie w związku z kryzysem finansowym wiele okolicznych rafinerii zmuszonych jest wstrzymywać lub przekładać swoje projekty inwestycyjne, choćby Możejki zmuszone zostały do odłożenia w czasie budowy instalacji hydrokrakingu. A deficyt tzw. średnich destylatów na rynku europejskim jest faktem i za kilka lat może być nawet większy niż się spodziewano - powiedział Wiesław Skwarko, członek zarządu Nafty Polskiej. Podkreślił przy tym, że program Lotosu został już zrealizowany w ponad połowie i nie ma zagrożenia dla jego zakończenia, bo jego finansowanie jest już w 100 proc. dopięte.
O ile w branży paliwowej na razie wpływ kryzysu jest dość słaby to inaczej rzecz ma się z przemysłem chemicznym. Ten rok dzięki rekordowym cenom produktów branża będzie mogła uznać za bardzo udany. Tyle, że na horyzoncie zbierają się chmury.
- Jednym z głównych naszych odbiorców jest branża samochodowa. Jak widać po tym, co się dzieje z działem oxo, zapotrzebowanie jest wyraźnie mniejsze - przyznał Krzysztof Jałosiński, prezes Zakładów Azotowych Kędzierzyn.
W opinii większości uczestników spółka ta została pokrzywdzona przez los. Dziewiątego grudnia miała zadebiutować na GPW. Jednak dekoniunktura spowodowała odłożenie tych planów na przyszłość.
- Kryzys finansowy w kontekście prywatyzacji sektora chemicznego nie jest dobry dla resortu skarbu, ale jest dobry dla inwestorów, których na pewno nie zabraknie. Pytanie tylko, czy uda się dogadać co do ceny - mówi Krzysztof Żuk, wiceminister skarbu państwa. - Problemem jest czy znajdziemy cenę, po której zdecydujemy się sprzedać Ciech, Azoty Tarnów i Zakłady Azotowe Kędzierzyn, bo chodzi wszak nie tylko o uzyskanie określonej ceny rynkowej za udziały poszczególnych spółek, ale również premię dla skarbu państwa za konsolidację - wyjaśnia wiceminister.
Mimo to Krzysztof Żuk jest raczej spokojny, że uda się znaleźć nabywcę na pierwszą grupę prywatyzowanych w 2009 roku spółek chemicznych w satysfakcjonującej skarb państwa cenie. - Najwięcej wskazuje na to, że będzie to inwestor z Bliskiego Wschodu - powiedział nam wiceminister.
Kryzys ma jeszcze inny wymiar. Wszystkie nasze spółki miały ambitne plany inwestycyjne. Część z nich - te które wymagają finansowania z zewnątrz - musi poczekać.
- Police wstrzymują wszystkie inwestycje, których realizacja wymaga zewnętrznego finansowania. Inaczej mówiąc, nie wstrzymaliśmy w sposób nierozumny wszystkich projektów, a jedynie finansowanie inwestycji, które poprzesuwaliśmy w czasie - powiedział nam Ryszard Siwiec, prezes Zakładów Chemicznych Police.
- Obecna sytuacja na rynku jest bardzo trudna. Banki niechętnie udzielają kredytów nawet firmom o dobrych ratingach. Podobnie ma się rzecz z eurobligacjami - powiedziała Alina Wołoszyn, dyrektor wykonawczy w firmie doradczej KPMG.
W ogóle jak podkreślali uczestnicy konferencji trzeba obecnie szczególnie ostrożnie podchodzić do nowych interesów.
- Ważne staje się prawidłowe oszacowanie ryzyka w transakcjach handlowych. Już mamy informacje o wydłużających się terminach płatności - podkreślił Jarosław Jaworski, prezes Coface Poland Factoring.
Jak przyznał sprawdzenie czy potencjalny kontrahent nie zalega innym dostawcom w ciężkich czasach nabiera większej wagi.
Prawdopodobnie polskim firmom chemicznym byłoby łatwiej, gdyby miały bardziej zaawansowane produkty. Z tym jednak od lat jest kiepsko. - Polska chemia nie przedłuża łańcucha produktowego tak aby wytwarzać chemikalia bardziej zaawansowane i sprzedawane z większym zyskiem - przyznał Cezary Możeński, dyrektor Instytutu Nawozów Sztucznych.
- Dobrym rozwiązaniem byłoby gdyby firmy przeznaczały część przychodów na badania. Tak robi się np. w BASF - podkreślił Andreas Golombek, prezes Lurgi.
Dariusz Malinowski, Piotr Apanowicz
Podczas konferencji powstały artykuły:
Rafineria na Łotwie zagrozi Lotosowi i Orlenowi?
Nie ma ropy dla rurociągu Odessa-Brody
Kędzierzyn czeka na koniunkturę
Sprywatyzowana chemia byłaby lepiej przygotowana na kryzys
Co dalej ze zgazowywaniem węgla w Puławach?
Nadwyżka akcji Lotosu nie trafi na giełdę
Nafta Polska ma "plan awaryjny" dla chemii
MSP liczy na inwestorów z Bliskiego Wschodu
Anwil nie będzie ograniczał produkcji
Police wstrzymują inwestycje na czas kryzysu