Regionalne Forum Biznesu Ernst&Young w Katowicach rozpoczęła debata publiczna o szansach i zagrożeniach rozwoju Górnego Śląska. Program konferencji uzupełniły sesje tematyczne poświęcone finansowaniu inwestycji i rozwoju przedsiębiorstw ze źródeł komercyjnych, publicznych, a przede wszystkim z funduszy unijnych. Partnerem Merytorycznym Forum był Miesięcznik Gospodarczy Nowy Przemysł.
Debata z udziałem przedsiębiorców, przedstawicieli administracji regionu i niezależnych ekspertów była kluczowym wydarzeniem Regionalne Forum Biznesu Ernst&Young, które odbyło się we wtorek w Katowicach pod hasłem "Wizje i perspektywy Rozwoju Śląska do 2010 roku i dalej".
Jak utrzymać lub poprawić notowania woj. śląskiego, zajmującego drugą po Mazowieckim lokatę w większości statystycznych zestawień (m.in. udział w krajowym PKB) – tak ambitne zadanie postawił przed uczestnikami debaty jej gospodarz Leszek Lerch z Ernst&Young w Katowicach.
Dyskusję zdominowały kwestie skuteczności pozyskiwania inwestorów, atrakcyjności regionu i jego promocji, wykorzystania środków unijnych na inwestycje i rozwój, a także roli edukacji i gospodarki opartej na wiedzy w przekształceniach gospodarki na Śląsku. Motywem przewijającym się w niemal wszystkich wypowiedziach był problem bezrobocia, przyszłości regionalnego rynku pracy w kontekście odpływu z niego młodych pracowników wybierających emigrację za pracą i płacą.
- Atrakcyjność województwa śląskiego dla inwestorów zwiększa się szybciej niż by to wynikało z "twardych" danych statystycznych – przekonywał uczestników konferencji wojewoda śląski, Tomasz Pietrzykowski. – Atuty regionu trzeba bowiem rozpatrywać także w kontekście możliwości konkurentów, przede wszystkim Dolnośląskiego, Mazowieckiego i Małopolskiego. U nas możliwości pozyskiwania terenów i zasoby ludzkie są znacznie większe niż np. na Dolnym Śląsku, gdzie brak wykwalifikowanych pracowników staje się barierą dla nowych inwestycji. Uważam, że na Śląsku nie było lepszej pogody dla biznesu - biznesu poważnego, planującego stabilny, długoterminowy rozwój, a nie "skok na kasę".
Wicemarszałek woj. śląskiego Marian Jarosz przedstawił zarys możliwości, jakie stwarzają środki finansowe przeznaczone na inwestycje z funduszy unijnych w latach 2007-2013.
- Miliard 570 mln euro do zaprogramowania może wydawać się dużą sumą, ale rozłożone na 7 lat już tak nie cieszy - przyznał Jarosz. - Nie ukrywamy, że nie jesteśmy zadowoleni z wysokości środków, jakie przypadły na woj. śląskie przy podziale krajowej puli.
Jarosz zaznaczył jednak, dedykując tę uwagę przedsiębiorcom z regionu, że poważna część funduszy przeznaczona będzie na badania i rozwój, działalność innowacyjną w przemyśle i rozwój e-społeczeństwa. Projekty finansowane z programów unijnych, jak dodał Jarosz, to także istotne dla rozwoju przedsiębiorczości centra usług i parki technologiczne.
O "renesansie Śląska" mówił prezes spółki Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna zarządzającej największą polską SSE, Piotr Wojaczek. Wskazał na harmonijny, równomierne zapełnianie się Strefy na Śląsku, co jest m.in. efektem decyzji o podziale jej powierzchni na podstrefy w różnych rejonach województwa.
– Dzięki temu każda inwestycja, jak kryształ zarodkowy, może obrastać firmami kooperującymi, co generuje więcej zróżnicowanych miejsc pracy niż jedno wielkie skoncentrowane przedsięwzięcie – argumentował Wojaczek.
O przegranych transformacji na Śląsku przypomniał socjolog prof. Marek Szczepański.
– 20 proc. ludzi na Śląsku żyje w trudnych warunkach i wielu jest wśród nich ludzi młodych – twierdził Szczepański – Prawie 10 tys. ludzi rocznie wyjeżdża stąd nie bez przyczyny. Są młodzi, ambitni i nie widzą tu dla siebie szansy.
Socjolog apelował do decydentów o wizję i odwagę decyzji mogących zmienić tę sytuację.
Pracodawcy mówili o wysokich kosztach pracy i fiskalizmie, które uniemożliwiają im podnoszenie płac oraz o konkurencyjności polskiego przemysłu, który nadal zależy od relatywnie taniej siły roboczej przy dobrym jakościowo produkcie.
Po raz pierwszy w roku 2007 w europejskiej puli środków dla woj. śląskiego pojawią się specjalne fundusze na rozwój miast. Z tym faktem wiążą nadzieje prezydenci śląskich metropolii.
– Przyszłość Śląska to rozwój usług produkcji i nowych technologii – stwierdził Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic. – Jeśli jednak nasz region chce przyciągać młodych ludzi, to w centrach miast potrzebne są zmiany związane m.in. z zagospodarowaniem czasu wolnego, kulturą.
Większość z dyskutantów zgodziła się co do tego, że mimo widocznych gołym okiem zmian w regionie żywy, choć niesprawiedliwy, pozostaje stereotyp Śląska zdominowanego przez schyłkowe przemysły, zdegradowanego i "nie nadającego się do życia".
– Mamy świetne auto, ale rzecz w tym, jak o tym przekonać klienta – mówił porównaniem Romuald Rytwiński, dyrektor fabryki Opla w Gliwicach. – Ja m.in. przez stereotyp Śląska tracę pracowników na rzecz Krakowa czy Wrocławia. Dla zmiany wizerunku regionu trzeba robić o wiele więcej.
W tematycznej części Forum fachowcy rozmawiali m.in. o źródłach finansowania rozwoju przedsiębiorstw (giełda, fundusze czy inwestorzy branżowi?), o pomocy publicznej dla firm czy możliwościach i wyzwaniach związanych z finansowaniem projektów infrastrukturalnych. Jedną z sesji poświęcono perspektywom rozwoju partnerstwa publiczno–prywatnego na gruncie polskim.
W środę odbędzie się Forum Ernst&Young w Krakowie.
(off)
Jak utrzymać lub poprawić notowania woj. śląskiego, zajmującego drugą po Mazowieckim lokatę w większości statystycznych zestawień (m.in. udział w krajowym PKB) – tak ambitne zadanie postawił przed uczestnikami debaty jej gospodarz Leszek Lerch z Ernst&Young w Katowicach.
Dyskusję zdominowały kwestie skuteczności pozyskiwania inwestorów, atrakcyjności regionu i jego promocji, wykorzystania środków unijnych na inwestycje i rozwój, a także roli edukacji i gospodarki opartej na wiedzy w przekształceniach gospodarki na Śląsku. Motywem przewijającym się w niemal wszystkich wypowiedziach był problem bezrobocia, przyszłości regionalnego rynku pracy w kontekście odpływu z niego młodych pracowników wybierających emigrację za pracą i płacą.
- Atrakcyjność województwa śląskiego dla inwestorów zwiększa się szybciej niż by to wynikało z "twardych" danych statystycznych – przekonywał uczestników konferencji wojewoda śląski, Tomasz Pietrzykowski. – Atuty regionu trzeba bowiem rozpatrywać także w kontekście możliwości konkurentów, przede wszystkim Dolnośląskiego, Mazowieckiego i Małopolskiego. U nas możliwości pozyskiwania terenów i zasoby ludzkie są znacznie większe niż np. na Dolnym Śląsku, gdzie brak wykwalifikowanych pracowników staje się barierą dla nowych inwestycji. Uważam, że na Śląsku nie było lepszej pogody dla biznesu - biznesu poważnego, planującego stabilny, długoterminowy rozwój, a nie "skok na kasę".
Wicemarszałek woj. śląskiego Marian Jarosz przedstawił zarys możliwości, jakie stwarzają środki finansowe przeznaczone na inwestycje z funduszy unijnych w latach 2007-2013.
- Miliard 570 mln euro do zaprogramowania może wydawać się dużą sumą, ale rozłożone na 7 lat już tak nie cieszy - przyznał Jarosz. - Nie ukrywamy, że nie jesteśmy zadowoleni z wysokości środków, jakie przypadły na woj. śląskie przy podziale krajowej puli.
Jarosz zaznaczył jednak, dedykując tę uwagę przedsiębiorcom z regionu, że poważna część funduszy przeznaczona będzie na badania i rozwój, działalność innowacyjną w przemyśle i rozwój e-społeczeństwa. Projekty finansowane z programów unijnych, jak dodał Jarosz, to także istotne dla rozwoju przedsiębiorczości centra usług i parki technologiczne.
O "renesansie Śląska" mówił prezes spółki Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna zarządzającej największą polską SSE, Piotr Wojaczek. Wskazał na harmonijny, równomierne zapełnianie się Strefy na Śląsku, co jest m.in. efektem decyzji o podziale jej powierzchni na podstrefy w różnych rejonach województwa.
– Dzięki temu każda inwestycja, jak kryształ zarodkowy, może obrastać firmami kooperującymi, co generuje więcej zróżnicowanych miejsc pracy niż jedno wielkie skoncentrowane przedsięwzięcie – argumentował Wojaczek.
O przegranych transformacji na Śląsku przypomniał socjolog prof. Marek Szczepański.
– 20 proc. ludzi na Śląsku żyje w trudnych warunkach i wielu jest wśród nich ludzi młodych – twierdził Szczepański – Prawie 10 tys. ludzi rocznie wyjeżdża stąd nie bez przyczyny. Są młodzi, ambitni i nie widzą tu dla siebie szansy.
Socjolog apelował do decydentów o wizję i odwagę decyzji mogących zmienić tę sytuację.
Pracodawcy mówili o wysokich kosztach pracy i fiskalizmie, które uniemożliwiają im podnoszenie płac oraz o konkurencyjności polskiego przemysłu, który nadal zależy od relatywnie taniej siły roboczej przy dobrym jakościowo produkcie.
Po raz pierwszy w roku 2007 w europejskiej puli środków dla woj. śląskiego pojawią się specjalne fundusze na rozwój miast. Z tym faktem wiążą nadzieje prezydenci śląskich metropolii.
– Przyszłość Śląska to rozwój usług produkcji i nowych technologii – stwierdził Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic. – Jeśli jednak nasz region chce przyciągać młodych ludzi, to w centrach miast potrzebne są zmiany związane m.in. z zagospodarowaniem czasu wolnego, kulturą.
Większość z dyskutantów zgodziła się co do tego, że mimo widocznych gołym okiem zmian w regionie żywy, choć niesprawiedliwy, pozostaje stereotyp Śląska zdominowanego przez schyłkowe przemysły, zdegradowanego i "nie nadającego się do życia".
– Mamy świetne auto, ale rzecz w tym, jak o tym przekonać klienta – mówił porównaniem Romuald Rytwiński, dyrektor fabryki Opla w Gliwicach. – Ja m.in. przez stereotyp Śląska tracę pracowników na rzecz Krakowa czy Wrocławia. Dla zmiany wizerunku regionu trzeba robić o wiele więcej.
W tematycznej części Forum fachowcy rozmawiali m.in. o źródłach finansowania rozwoju przedsiębiorstw (giełda, fundusze czy inwestorzy branżowi?), o pomocy publicznej dla firm czy możliwościach i wyzwaniach związanych z finansowaniem projektów infrastrukturalnych. Jedną z sesji poświęcono perspektywom rozwoju partnerstwa publiczno–prywatnego na gruncie polskim.
W środę odbędzie się Forum Ernst&Young w Krakowie.
(off)