Eksperci nie przewidują, aby do 2012 roku wystąpiły w polskiej elektroenergetyce zjawiska grożące blackoutem, czyli katastrofalną awarią energetyczną, ale przyszłość nie jest już wcale różowa. Polska, według prognoz Europejskiej Sieci Operatorów Systemów Przesyłowych Elektroenergetycznych, jest jedynym europejskim krajem, którego bilans energetyczny jest zagrożony już w 2015 roku.
- Jakie byłyby konsekwencje tego gdybyśmy nie mieli wystarczającej ilości energii w systemie? Czy to będzie blackout? Prawdopodobnie nie. My liczymy się wtedy z ograniczeniami zaopatrzenia odbiorców w szczycie zapotrzebowania. W perspektywie trzech lat nie widzimy takiego zagrożenia, ale niewątpliwie to zagrożenie występuje, gdy przejdziemy do lat 2014-2016. Nie wdając się w szczegóły mogę powiedzieć, że Polska jest jedynym krajem, który według prognozy ENTSO-E - European Network of Transmission System Operators for Electricity - w 2015 roku jest zagrożony jeśli chodzi o bilans energetyczny – powiedział Jerzy Andruszkiewicz, wiceprezes PSE Operator.
Zobacz wypowiedź Jerzego Andruszkiewicza:
Blackout realny, ale trudno przewidywalny
Uczestnicy dyskusji jednym tchem wymieniali główne przyczyny alarmującego stanu polskiej elektroenergetyki. Starzejące się i nie modernizowane bloki energetyczne. Niedoinwestowana sieć elektroenergetyczna. Połączenia trans graniczne uniemożliwiające import istotnych ilości energii. Sieć wewnętrzna niedostosowana do importu energii. Bariery prawne wydłużające czas trwania inwestycji. Regulacje nie sprzyjające podejmowani decyzji o inwestycjach. Wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną.
- Na pytanie czy grozi nam blackout odpowiedź jest tylko jedna – tak. I można tylko w zasadzie rozmawiać o tym jakie jest prawdopodobieństwo jego wystąpienia – ocenił Piotr Kukurba, był prezes PSE Operator, który do listy czynników zwiększających ryzyko blackoutu dodał nadmierną ilość mocy biernej w systemie elektroenergetycznym, nieprzewidywalność przepływów energii na połączeniu z Niemcami i zwrócił uwagę na iluzoryczność istniejących nadwyżek mocy w Polsce.
- Jest to prawda, że mamy bardzo duże nadwyżki mocy, ale operator już parę razy kiedy potrzebował uruchomić te nadwyżki mocy, czyli elektrownie , które były w rezerwie, to miał z tym bardzo poważne kłopoty. Jednak awaryjność naszych bloków jak się popatrzy na Unie Europejską jest jedną z największych i to jest bardzo poważny problem, że teoretycznie mamy nadwyżkę, a praktycznie bywa inaczej- mówił Piotr Kukurba.
Fatalny stan polskiej elektroenergetyki jest od dawna znany i dobrze zdefiniowany. Trudno było więc oczekiwać, że nagle ktoś zaprzeczy oczywistym faktom. Raczej były one uwypuklane.
- Właściwie powinniśmy się zastanawiać nie, czy grozi nam blackout tylko kiedy grozi nam blackout. Z punktu widzenia analizy ja bym nie był spokojny nawet w krótkoterminowej perspektywie. Chciałem przypomnieć, że w 2008 roku PSE Operator prognozował, że za 2 lata, czyli w 2010 roku, z nadwyżki mocy rezerwowej, która mniej więcej powinna być na poziomie 4000 MW dostępne w miesiącach letnich będzie 1000 MW. To wskazuje na to, ze wymagana nadwyżka mocy już dwa lata temu prognozowana była na niedostatecznym poziomie. Oczywiście uratował nas kryzys, który dał nam to, że zapotrzebowanie nie rosło tak jak było prognozowane, że gospodarka potrzebowała mniej energii i dzięki temu uniknęliśmy blackoutu – ocenił Krzysztof Rozen, partner w firmie doradczej KPMG, który przypomniał, że 60 proc. mocy wytwórczych zainstalowanych w Polsce ma już ponad 30 lat, a 80 proc. ponad 20 lat.
Polska wyspą energetyczną jest
Rozen zwrócił też uwagę na problem, o którym rzadko się mówi w kontekście możliwości importu energii do Polski. Zwykle podnoszony jest argument, że to niewielkie moce trans graniczne są barierą, która w przypadku braku energii w Polsce nie dawałaby możliwości zrównoważenia popytu importem. Tymczasem wygląda na to, że niezupełnie tak jest.
- Moglibyśmy się posiłkować energią z zewnątrz natomiast nie jesteśmy kompletnie przygotowani do tego ze względu na to, że co prawda mamy te moce na połączeniach trans granicznych około 8 tys. MW natomiast nasza sieć przesyłowa jest tak wielce niedoinwestowana, że niej jest w stanie przyjąć więcej niż 2 tys. MW energii z zewnątrz. W przypadku, gdy będzie nam groził brak energii wyprodukowanej w kraju nawet nie możemy tej energii zaimportować – powiedział Krzysztof Rozen.
Także Maciej Owczarek, prezes Enei, zgodził się, że blackout nam grozi w każdej chwili, ale głównie wskutek wystąpienia nadzwyczajnych warunków pogodowych. Natomiast w ocenie, czy grozi nam blackout systemowy był dużo bardziej powściągliwy.
- Pytanie jest kiedy może nam grozić blackout systemowy. Przewidywania i prognozy warto brać pod uwagę natomiast ekonomia zna tego typy przypadki kiedy najlepsze prognozy nawet sprzed dwóch lat nie były w stanie przewidzieć kryzysu. Niewątpliwie sytuacja nie jest łatwa. Sieć jest przestarzała , sieć jest niskiej jakości , wymaga nakładów. Faktem jest, że regulator w żaden sposób nie zachęca operatorów do inwestowania w sieci. Jeżeli mówimy o widmie blackoutu w perspektywie 5-7 lat to wybudowanie techniczne połączeń z Ukrainą, Białorusią może zająć dwa –trzy lata więc tak naprawdę tego widma nie ma. Możemy je przesunąć w czasie tylko należy mieć pewność, że jesteśmy to w stanie zrobić – mówił prezes Maciej Owczarek.
Zobacz wypowiedź prezesa Owczarka:
Enerdze nic nie przeszkadza
O problemach z inwestycjami w wytwarzaniu paneliści zbyt wiele nie mówili, bo tej problematyce poświęcona była odrębna dyskusja. Trudno jednak było uciec także od tej problematyki, bo kłopoty z wyborem technologii produkcji prądu opóźniają inwestycje w nowe moce. Dariusz Dariusz Stolarczyk, wiceprezes zarządu Tauron Polska Energia, podkreślał jak trudne jest podejmowanie decyzji o wyborze rodzaju technologii w kontekście polityki klimatycznej, ale też zwrócił uwagę, że możliwości finansowe polskich firm mogą się okazać zbyt skromne wobec potrzeb.
- Polski sektor energetyczny w wymiarze czysto finansowym potrzebuje przyspieszenia. Jeżeli, patrząc na zapotrzebowanie jakie jest przed nami, inwestycje będą realizowane w takim tempie jak do tej pory, czyli uwzględniając kondycję finansowa podmiotów, to może być taka obawa, ze popyt przerośnie podaż – wyjaśniał Dariusz Stolarczyk, wiceprezes zarządu Tauron Polska Energia.
Swego rodzaju głosem odrębnym była ocena sytuacji przedstawiona przez Mirosława Bielińskiego, prezesa Energi. Podobnie jak inni paneliści nie zaprzeczał, że ryzyko blackoutu istnieje, ale nie narzekał.
- Nie widzę przeszkód w regulacjach, nie widzę przeszkód w braku środków, czy rentowności inwestycji. To co musimy robić to po prostu wydawać pieniądze na inwestycje wytwórcze i sieciowe. W przypadku inwestycji sieciowych uważam, że pewną pulę pieniędzy warto zarezerwować na smart metering, na smart grid, bo to jest to co na dzisiaj przy tych technologiach jakimi dysponujemy w sposób najbardziej efektywny broni nas przed blackoutem – ocenił prezes Mirosław Bieliński.
Zobacz wypowiedź prezesa Energi:
Reforma rynku hurtowego energii
Ta wypowiedź pozwoliła w płynny sposób przejść do dyskusji o tym co można faktycznie zrobić, żeby nadciągającemu blackoutowi zapobiec. Batem na blackout może być niewątpliwie lepsze prawo ułatwiające inwestycje, a zwłaszcza sieciowe.
- Chciałem samokrytycznie powiedzieć ,że jest pewne opóźnienie nawet spore, ale nowe prawo energetyczne powinno być gotowe w pierwszym półroczu przyszłego roku. Ustawa o efektywności energetycznej będzie najprawdopodobniej gotowa do końca I kwartału przyszłego roku. Ustawa o tzw. korytarzach infrastrukturalnych jest dwukanałowo prowadzona. Umówiliśmy się z Ministrem Gospodarki, ze jeśli zwłoka będzie zbyt wielka to zaczynamy procedurę projektu poselskiego. Ustawa o zamówieniach publicznych w zakresie procedur odwoławczych jest zmieniona. Jeśli ktoś pokaże, że jeszcze są procedury, które należałoby skorygować to jest taka możliwość – zadeklarował poseł Andrzej Czerwiński.
Wzrost bezpieczeństwa energetycznego wymaga też pilnych inwestycji zwiększających możliwości importu energii elektrycznej do Polski.
- Główną przeszkodą w rozszerzeniu importu jest generacja wiatrowa z Niemiec, która w pewnych okresach zatyka naszą sieć przesyłową i nie pozwala na zawieranie kontraktów długoterminowych na dostawę energii, bo nie możemy ich zrealizować. Tu przewidujemy zainstalowanie tzw. przesuwników fazowych. Będą one zainstalowane w stacji Krajnik i stacji Mikułowa w połowie 2014 roku. Te przesuwniki pozwolą nam zwiększyć możliwości importowe z Niemiec do 1500 MW, czyli to będzie dość duża pomoc w tych trudnych czasach, których się spodziewamy po roku 2014 – powiedział wiceprezes Jerzy Andruszkiewicz.
Andruszkiewicz powiedział też, że planowane połączenie z Litwą powinno w 2015 roku umożliwiać import 600 MW, a o ile Ukraina zdecydowałaby się na połączenie asynchroniczne z Polską to w ciągu 3-4 lat można uruchomić połączenie o przepustowości 1200 MW. Tyle, że na razie Ukraina optuje za połączeniem synchronicznym z europejskim systemem elektroenergetycznym. Nie jest też jeszcze całkiem jasne jaki będzie los połączenia z Białorusią, bo na razie PSE Operator dyskutuje z URE model finansowania tego połączenia, w którym chodzi o to, żeby budowa nie obciążała odbiorców energii.
Są jednak też i projekty mające na celu wsparcie inwestycji w wytwarzanie. Wydawało się, że dotychczas tylko się o nich mówiło, ale widać, że nie tylko.
- Jednym z działań, które proponujemy jest reforma rynku hurtowego rynku energii elektrycznej. Ta reforma jest przygotowywana przez zespół pod egidą Ministerstwa Gospodarki i jest w fazie koncepcyjnej. Faza koncepcyjna ma być zatwierdzona w lutym przyszłego roku. PSE Operator przygotował pewną koncepcję i obecnie przygotowuje modele finansowe, która mają pokazać jak to w praktyce będzie wyglądało w latach 2013 -2014. My jesteśmy za tym, żeby uruchomić rynek zdolności wytwórczych. W takim rynku zdolności wytwórczych, który zaproponowaliśmy w perspektywie czteroletniej po prostu odbiorcy musieliby wykupywać odpowiednią rezerwę mocy, która zapewni budowę źródeł wytwarzania i stabilne warunki do budowy tych źródeł – powiedział wiceprezes Jerzy Andruszkiewicz.
Dywersyfikacja paliw i regulacje
- Z punktu widzenia bezpieczeństwa systemu nie jest dobra monokultura w wytwarzaniu, a patrząc na wytwarzanie na węglu to jednak zmienność obciążenia jest dużo mniejsza niż na gazie. Po drugie jak popatrzymy na perspektywę dekarbonizacji to możemy łatwo przewidzieć, że koszt produkcji w elektrowniach węglowych będzie szalony. W związku z powyższym dla bezpieczeństwa operatora jest dobra pewna dywersyfikacja paliwowa źródeł wytwarzania – mówił Piotr Kukurba.
Z kolei Krzysztof Rozen podkreślał wagę regulacji i konieczność przewidywania zdarzeń, bo inwestycje w energetyce są długotrwałe i z dnia na dzień nic się nie da zrobić.
- Namawiałbym, żeby myśleć o harmonogramie działań średnim jeśli nie długoterminowym, czyli o tym co będzie za 5 -10 15 lat. Żeby nie było tak, że dopiero zaczniemy realizować te długoterminowe inwestycje jak będziemy mieli blackout. Wydaje mi się, że regulacja nie powinna być na zasadzie jednorocznej taryfy, w dużej mierze uznaniowej w zależności od tego jaka firma rozmawia z regulatorem i jak rozmazowa tylko że ta regulacja powinna być przejrzysta, nawet długoterminowa zachęcająca do długoterminowych oszczędności – mówił Krzysztof Rozen.
Na wagę planowania zwracał też uwagę Piotr Kukurba wskazując jak uproszczone są opinie na temat możliwości prowadzenia inwestycji w energetyce.
- W energetyce trzeba podejmować decyzje dużo wcześniej nim się przewiduje negatywne skutki. Jeszcze można wśród nawet poważnych ludzi usłyszeć, że elektrownie to wybudujemy w dwa, czy cztery lata. Oczywiście można elektrownie węglową wybudować w cztery lata, a gazową można wybudować w dwa lat, ale to licząc od wbicia łopaty. Natomiast załatwienie wszystkich formalności, kiedy same nietoperze trzeba liczyć przez rok, a koniki polne, o ile się nie mylę, przez półtora, bardzo wydłuża okres uzyskania zgody na budowę. Budowa elektrowni jak by nie było to jest minimum 5-6 lat, a być może że i około 10. To by należało wziąć pod uwagę, bo do 2016 roku mamy tylko pięć lat – powiedział Kukurba.
Trudno sobie nawet wyobrazić jak wielkie straty grożą gospodarce w przypadku ograniczania dostaw energii, a sytuacja już teraz pod tym względem jest zapewne zła, a tylko może nikt tego nie liczy w pieniądzach.
- W Polsce trzymamy się na poziomie ponad 300 minut skumulowanych przerw w dratwach energii w ciągu roku na jednego odbiorcę. Benchmarki światowe mówią o 180-120 minutach, ale są też kraje, które doszły do 60 minut, a w Japonii to jest 17 minut – powiedział prezes Mirosław Bieliński, którego zdaniem lepiej byłoby, gdybyśmy więcej myśleli o wytwarzaniu rozproszonym, bo w walce z blackoutem niekoniecznie będą nam dobrze służyć wielkie elektrownie systemowe.
W trakcie VII Kongresu "Nowego Przemysłu" - największej imprezy branży energetyczno-paliwowej w kraju - wręczono wyróżnienia nazwane "Nowymi impulsami". Zobacz więcej (kliknij tutaj)
Zobacz również inne materiały z VII Kongresu Nowego Przemysłu:
Polska energetyka dramatycznie odbiega od zachodniej konkurencji
Sami musimy zadbać o bezpieczeństwo energetyczne kraju
Kiedy elektrownia jądrowa? Najpierw prawo, a potem terminy
Wciąż wiele barier dla rozwoju energetyki gazowej
M. Bieliński, Energa, o przejęciu Energi przez PGE
Które z planowanych bloków energetycznych mają szanse na realizację?
Kryteria inwestycji w sektorze atomowym muszą być pozbawione uznaniowości
A. Strupczewski, Polatom, o wyborze reaktora dla Polski
Czy grozi nam blackout?
Tauron w Blachowni wybuduje blok gazowy zamiast bloku węglowego?
Platforma Lotosu w Norwegii gotowa za dwa tygodnie
Orlen planuje budowę kolejnych energetycznych bloków gazowych
Wiceprezes PKN: najpierw program oddłużenia, potem złoża
Energetyka może taniej kupować pracę
Biogazownie pozwolą nam wypełnić unijne zobowiązania
Musimy zacząć racjonalnie wykorzystywać biomasę