Od początku w historii lotów głównym wyzwaniem było pokonanie jak najdłuższego dystansu. Testowano różne rodzaje napędów i paliw - z lepszym czy gorszym skutkiem. Teraz samoloty mają latać nie tylko daleko, ale i „czysto”. Eksperci obstawiają samoloty elektryczne i napędzane wodorem, ale od koncepcji do realizacji daleko.
- Niebem rządzą wciąż samoloty z silnikami spalinowymi generujące potężne porcje zanieczyszczeń. Lotnictwo musi sobie z tym problemem poradzić.
- W przeszłości do latania próbowano zaprząc atom. Bez powodzenia.
- Obecnie coraz częściej mówi się o wodorze i samolotach elektrycznych. To zdecydowanie obiecujący kierunek, ale dopiero początek drogi.
Na świecie, nawet teraz w pandemicznym kryzysie, latają tysiące samolotów przemierzając globalne dystanse. Napędzane silnikami spalinowymi generują znaczne ilości zanieczyszczeń - przez co w porównaniu do innych gałęzi transportu lotnictwo nie ma obecnie dobrej prasy. Skoro lotnictwo ma się rozwijać, musi znaleźć pomysł na czysty napęd. Nie będzie to łatwe, ale prace już trwają.
Nadal rządzą węglowodory
Od początku w lotnictwie prym wiodły silniki spalinowe (początkowo tłokowe), a później wszystkie te umownie nazywane turbośmigłowymi i odrzutowymi. Pierwszy samolot w historii, Flyer-1 braci Wright, napędzał jednocylindrowy silnik spalinowy.Czytaj też: Alitalia dogorywa. Włochy tracą narodowego przewoźnika
Zaletą takich silników była korzystna masę do oferowanej mocy. Lekkie urządzenie mogło dać tak pożądaną przez konstruktorów moc. Co ważne, relatywnie spalało ono na tyle małą ilość paliwa, że zasięg napędzanego silnikiem spalinowym samolotu był całkiem spory.
Oczywiście konstruktorzy próbowali także innych rozwiązań. Na przykład w pierwszej połowie lat 30-tych ubiegłego wieku amerykańscy konstruktorzy William i George Besler zamontowali w niewielkim dwupłatowcu Air Travel w miejsce silnika benzynowego silnik parowy typu V-twin.
Jednak myliłby się ten, kto podejrzewał, że pilot dysponował zasobnikiem na węgiel. W silniku braci Besler paliwem był olej. Węgiel nigdy poważnie nie mógł być brany pod uwagę ze względu na niską kaloryczność, a więc duże ilości paliwa potrzebnego do wytwarzania pary. Trudno też sobie wyobrazić mechanizm... dosyłania paliwa.
Warto podkreślić, że samolot braci Besler był w pełni funkcjonalny. Jednak jego zasięg był mniejszy od maszyn z silnikami spalinowymi.
O silnikach parowych myśleli także inżynierowie z MAI (Moskiewski Instytut Lotnictwa). Opracowano nawet kilka urządzeń, lecz ostatecznie skupiono się na rozwoju technologii spalinowych.
Warto jeszcze wspomnieć, że choć w lotnictwie od początku jako paliwo rządziły benzyna lotnicza i nafta lotnicza, to konstruktorzy rozpatrywali także możliwość wykorzystania silników z zapłonem samoczynnym. Ich zaletą było niższe spalanie. Za w pełni funkcjonalny lotniczy silnik diesla uważa się dysponujący mocą 800 KM Jumo 205. Tę sześciocylindrową jednostkę opracował Hugo Junkers.
Szukasz magazynu do wynajęcia. Zobacz ogłoszenia na PropertyStock.pl