Obowiązkowe testowanie kierowców ciężarówek na Covid-19, które wprowadzili Niemcy, zdaniem przewoźników, zamiast przeciwdziałać pandemii może, ją nasilić, bo do badania trzeba opuścić bezpieczną kabinę samochodu. Dlatego apelują do polityków polskich i europejskich o racjonalnie podejście do problemu. Są już chyba pierwsze efekty ich działań.
- Kolejki do testowania na granicach ciągną się kilometrami a kierowcy często pozbawieni są dostępu do toalet, wody czy żywności.
- Apel o rozwiązanie problemu skierowano do kanclerz Angeli Merkel, ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka oraz instytucji unijnych.
- Komisja Europejska zaczęła działać. Żąda od Niemiec, Belgii, Węgier, Danii, Szwecji i Finlandii wyjaśnień i szybkiego unormowania sytuacji.
Tymczasem testowanie w praktyce oznacza konieczność wyjścia z auta i ustawienia się w długiej koleje, której nikt nie nadzoruje, a człowiek tłoczy się na człowieku. Kolejki na granicach ciągną się kilometrami a kierowcy często pozbawieni są dostępu do toalet, wody czy żywności.
Co więcej, cała ta procedura wielokrotnie powtarza na się trasie, bo kierowcy zobowiązani są do poddawania się testom nawet co 400 km. Mobilny charakter usług transportowych powoduje, że testowanie odbywa się niejako „po drodze”.
- Od kilkunastu dni z rosnącym niepokojem obserwujemy chaos na europejskich granicach wewnętrznych, po wprowadzeniu przez Republikę Federalną Niemiec obowiązkowych testów wobec kierowców w transporcie międzynarodowym. Sytuacja ta zagraża nie tylko ciągłości łańcuchów dostaw, ale przede wszystkim zdrowiu i bezpieczeństwu naszych kierowców - napisał Jan Buczek do europarlamentarzystek i europarlamentarzystów.
Jego zdaniem, ogólnie przyjęta zasada, zgodnie z którą kierowcy w transporcie międzynarodowym byli wyłączeni spod obowiązkowych testów, do tej pory zdawała egzamin. Kierowcy, ze względu na fakt, że większość czasu spędzają samotnie w kabinie, nie są grupą osób, która przyczynia się do rozprzestrzeniania wirusa. Dowodem na to są chociażby wyniki testów przeprowadzonych w okresie świątecznym na 30 tys. kierowców na granicy między Francją a Wielką Brytanią. Tylko nieznaczny odsetek - 0,3 proc. - wyników okazał się pozytywny.
Zdaniem ZMPD, decyzja Niemiec o objęciu kierowców obowiązkowymi testami jest sprzeczna z przyjętymi na początku stycznia br. zaleceniami ws. skoordynowanego podejścia do ograniczania swobodnego przepływu w odpowiedzi na pandemię Covid-19 a także z wytycznymi Komisji Europejskiej ws. zielonych korytarzy. Dodatkowo doprowadziła ona do szeregu działań odwetowych oraz dała przyzwolenie innym krajom na wprowadzenie podobnych obostrzeń. W konsekwencji mamy do czynienia ze znacznymi opóźnieniami w dostawach, co naraża na straty nie tylko konsumentów czy producentów, ale także samych przewoźników.
ZMPD wspólnie z Międzynarodową Unią Transportu Drogowego wystosowało do kanclerz Angeli Merkel apel o wycofanie obowiązku testowania kierowców. Skierowano go także do polskiego ministra infrastruktury Andrzej Adamczyka. O sprawie poinformowano Karimę Delli, przewodniczą Komisji Transportu i Turystyki Parlamentu Europejskiego.
Jak podkreśla Jan Buczek, nie jest mu znany żaden przypadek zamknięcia firmy transportowej z powodu zakażenia pracowników koronawirusem. Ba, zdarzają się nawet przypadki, że kierowca, który podejrzewa, że został zakażony, woli przenocować w kabinie zamiast w domu, by nie narażać rodziny.
Problemy nie tylko z Niemcami
Za niezakłóconym i bezpiecznym przejazdem przez wewnątrzeuropejskie granice lobbuje też inna organizacja przewoźników drogowych - Transport i Logistyka Polska.Jak dowiadujemy się z środowego komunikatu prasowego, na skutek działań m.in. TLP we wtorek, 23 lutego, Komisja Europejska wystosowała oficjalne listy do sześciu państw członkowskich w sprawie nadmiernych ograniczeń wprowadzonych w stosunku do przemieszczania się osób przez granice. Chodzi o Niemcy, Belgię, Węgry, Danię, Szwecję i Finlandię. KE żąda wyjaśnienia i szybkiego unormowania tej sytuacji.
- Szczególnie istotne jest pismo skierowane do Niemiec, w którym KE jasno daje do zrozumienia, że wprowadzone obowiązkowe testy na Covid-19 dla kierowców zawodowych przekraczających granicę niemiecką z Czechami lub Austrią (Tyrol) są środkiem daleko nieproporcjonalnym, nieuzasadnionym, dyskryminującym i zakłócającym funkcjonowanie wspólnego rynku UE. Co równie istotne, przepisy te są niezgodne z uzgodnionymi niedawno wytycznymi KE, według których przepływ towarów przez granice wewnętrzne UE nie powinien być w żaden sposób ograniczany - tłumaczy Artur Kalisiak, koordynator ds. projektów strategicznych TLP.
W przypadku gdy dany kraj chce wprowadzać testy na Covid-19 dla kierowców, powinien stosować szybkie testy antygenowe. Jeżeli jednak testowanie kierowców prowadzi do zatorów na granicach, to nie powinno się w ogóle odbywać.
- Apelujemy do KE o podjęcie stosownych działań mających na celu zwolnienie kierowców z obowiązkowych testów na Covid-19 oraz wszelkich form rejestracji przed wjazdem do danego kraju - mówi Maciej Wroński, prezes TLP.
Według KE zarówno w Czechach jak i na Słowacji stwierdzono zaledwie kilka przypadków brytyjskiej odmiany koronawirusa. Komisja wzywa więc Niemcy do wyjaśnienia, na jakiej podstawie kraje te zostały zakwalifikowane do obszarów największego ryzyka, podczas gdy w innych krajach wykryto dużo więcej przypadków brytyjskiej odmiany Covid-19. KE oczekuje odpowiedzi od poszczególnych krajów w ciągu 10 dni.
Czytaj także: Wnioskują do ministra zdrowia o szczepionki dla kierowców