Kosztowne wypadki na kolei. Widać postęp w ubezpieczeniach

Kosztowne wypadki na kolei. Widać postęp w ubezpieczeniach
Szkód spowodowanych przez przewoźników i likwidowanych z OC było w roku 2020 zdecydowanie mniej niż rok wcześniej. Fot. Shutterstock.com
  • Ten tekst jest częścią STREFY PREMIUM WNP.PL
  • Adrian Ołdak
    Adrian Ołdak
  • Dodano: 26-03-2021 06:00

Spada wypadkowość na kolei.  To przede wszystkim efekt zmniejszenia ruchu pociągów, głównie pasażerskich, na skutek pandemii. - Jeśli chodzi o likwidację szkód, pracy rzeczywiście jest mniej. Nie ma jej mniej przy ubezpieczaniu ryzyka towarzyszącego przewoźnikowi kolejowemu - mówi Patryk Piątkowski, broker, specjalista ds. likwidacji szkód, EIB SA.

Europejski Kongres Gospodarczy
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
  • Najwięcej wypadków ma związek z przebywaniem osób nieuprawnionych na terenie i w obiektach infrastruktury kolejowej albo wjazd samochodu pod pojazd szynowy.
  • Wypadki „wewnątrz” sektora kolejowego zdarzają się rzadko, ale gdy już do nich dochodzi, konsekwencje są zazwyczaj bardzo poważne.
  • Raport Urzędu Transportu Kolejowego potwierdza, że polscy przewoźnicy ubezpieczają się lepiej niż kiedyś.
  • Patryk Piątkowski mówi też o poważnych finansowych konsekwencjach dla kierowcy auta, który spowoduje zderzenie z pociągiem.

Rok 2020 charakteryzował się spadkiem wypadkowości na kolei. To przede wszystkim efekt zmniejszenia ruchu pociągów, głównie pasażerskich, na skutek pandemii. Czy odzwierciedliło się to w pracy brokera ubezpieczeniowego?

- Rzeczywiście, odnotowaliśmy mniej szkód związanych bezpośrednio z transportem kolejowym. Otrzymywaliśmy zgłoszenia o szkodach drobnych, seryjnych, takie jak malowanie graffiti, dewastacje, objętych casco szynowym. Natomiast szkód spowodowanych przez przewoźników i likwidowanych z OC było zdecydowanie mniej. Jeśli się pojawiały, to były to drobne uszkodzenia, głównie na bocznicach kolejowych. W roku 2020 u żadnego z moich klientów nie doszło do poważnego wykolejenia pociągu.
Jeśli więc chodzi o likwidację szkód, pracy jest mniej. Nie ma za to mniej pracy przy ubezpieczaniu ryzyka towarzyszącego przewoźnikowi kolejowemu. Ono cały czas występuje. To że jest mniejsze, nie znaczy, że możemy je wyłączyć z umów ubezpieczenia zawieranych z dotychczasowymi czy nowymi klientami.

Generalnie, najwięcej zdarzeń powodowanych jest przez przebywanie osób nieuprawnionych "na infrastrukturze kolejowej" albo wjazd samochodu pod pojazd szynowy. Jeśli chodzi o wypadki „wewnątrz” sektora kolejowego, to są to przede wszystkim wykolejenia i zderzenia pojazdów. Zdarzają się rzadko, ale gdy już do nich dochodzi, skutki zazwyczaj są bardzo poważne, jak np. ostatnio w Czechach, gdy zderzyły się dwa pociągi, w tym jeden przewożący nowe samochody. Nikt nie został ranny, ale straty oszacowano na około 31 mln koron, czyli 5,5 mln zł, głównie ze względu na uszkodzenie ładunku.

Czytaj także: Bezpieczeństwo na torach. Tu też pandemia dała o sobie znać

Mówi się, że wypadek na torach angażuje wiele polis. To dlatego, że najczęściej do zdarzeń dochodzi na styku dwóch infrastruktur: kolejowej i drogowej?


- Akurat wtedy, mówiąc wprost, gdy dochodzi do wypadku z udziałem samochodu i pociągu, polis nie angażuje się aż tak wiele. W grę wchodzi ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej posiadacza pojazdu mechanicznego, jeżeli ten pojazd wjechał pod pociąg, ewentualnie polisa casco pociągu. Ta druga jest uruchamiana, gdy zostaje wyczerpana minimalna suma gwarancyjna pojazdu sprawcy wypadku. Dzieje się tak, gdy powstałe szkody są bardzo duże, jak w przypadku zdarzenia z udziałem pociągu Pendolino w miejscowości Schodnia w 2017 r.

O wiele więcej polis angażuje za to nawet niezbyt groźnie wyglądające wykolejenie, wcale nie na styku dwóch infrastruktur.

Przeanalizujmy hipotetyczny przypadek: wykolejenie pociągu z miałem węglowym. Jakie możemy tu zaangażować polisy? W czasie wykolejenia pociąg uszkodził infrastrukturę kolejową należącą do jej zarządcy, musimy więc uruchomić ubezpieczenie OC przewoźnika kolejowego w związku z prowadzoną działalnością. Wśród poszkodowanych są także ci, którzy doznali strat z powodu opóźnienia pociągów wskutek uszkodzenia infrastruktury. Kolejnymi poszkodowanymi mogą być właściciele wagonów, które były włączone w skład pociągu przewoźnika - np. na podstawie umowy dzierżawy. Jeśli przewoźnik zawarł polisę casco szynowego, a doznał szkody w swoich wagonach, na pewno będzie chciał skorzystać z odszkodowania. Miał został wysypany, uszkodzony i nie dojechał do odbiorcy, tu jest trzeci poszkodowany. Szkodę w ładunku obejmuje polisa OC przewoźnika kolejowego za szkody w przewożonym towarze. W sumie trzeba zaangażować więc trzy polisy: OC działalności przewoźnika kolejowego, OC przewoźnika kolejowego (szkoda w ładunku) i casco szynowe. Gdyby doszło do zanieczyszczenia środowiska, potrzeba by uruchomić też czwartą. W przypadku wysypania węgla, to raczej mało prawdopodobne, ale gdyby doszło do wykolejenia pociągu przewożącego substancje niebezpieczne i do ich wycieku, już tak.

Płaci ten, co wyrządził szkodę?

- W dużym uproszczeniu tak. Kto jest sprawcą, musi zapłacić. Ale czasem mamy kilka przyczyn zdarzenia i wzajemne przenikanie się odpowiedzialności podmiotów działających w sektorze kolejowym.

Odpowiedzialność za zdarzenie może być odpowiedzialnością deliktową (z czynu niedozwolonego - red.) albo kontraktową (odpowiedzialność wynikająca z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania - red.). Jeśli chodzi o odpowiedzialność deliktową, to przewoźnik kolejowy ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu, wyrządzoną komukolwiek, chyba że szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie ponosi odpowiedzialności.

Generalnie odpowiedzialność przewoźnika kolejowego oparta na zasadzie ryzyka jest bardzo szeroka, dlatego tak ważne jest zabezpieczenie od skutków nieprzewidzianych zdarzeń.

Strony potrafią się „dogadać” czy angażują w sprawę ustalenia podziału odpowiedzialności sądy?

- Sąd jest ostatecznością. Po każdym wypadku zgodnie z rozporządzeniem na podstawie ustawy o transporcie kolejowym powoływana jest komisja kolejowa. W jej skład wchodzą przedstawiciele zarządcy infrastruktury, na której doszło do zdarzenia, oraz przewoźników, którzy wzięli w nim udział. Działania komisji mają na celu ustalenie faktów dotyczących szkody, jej zakresu i szacowanych wartości. Na końcu wskazywane są przyczyny pierwotne, bezpośrednie, pośrednie i systemowe. Odpowiedzialność da się więc ustalić. Jednak często pojawiają się problemy z jej procentowym podziałem. Jeśli roszczenia poszkodowanych zostają całkowicie pokryte z polisy OC, sprawa się kończy, jeśli nie, wówczas trafia do sądu. Może się tak także stać, gdy strony nie są w stanie ustalić odpowiedzialnego podmiotu.

Zdarza się to często?

- Z mojej praktyki wynika, że to sytuacje epizodyczne. Dotyczą one nie odpowiedzialności za zdarzenie, ale wysokości odszkodowania. Np. zniszczeniu uległa stara infrastruktura, a jej zarządca oczekuje odszkodowania jak za nową, lub właściciel uszkodzonego wagonu podczas naprawy dokonuje jego modernizacji przez co koszty są wyższe, a niekoniecznie związane z normalnym następstwem szkody itd.

Wróćmy na chwilę do wypadków na przecięciu infrastruktur, czyli z udziałem samochodu i pociągu. Jak wygląda odpowiedzialność cywilna sprawcy?

- Podczas zderzenia samochodu z pojazdem szynowym odpowiedzialność za zdarzenie ponoszona jest przez sprawcę na zasadzie winy. Jak wynika z dostępnych statystyk dotyczących zderzeń ww. pojazdów, najczęściej ustalana jest wina kierującego samochodem. Oczywiście są znane przypadki, że odpowiedzialnym za wjazd samochodu na tory może być zarządca infrastruktury np. z uwagi na nieprawidłowości związane z zamknięciem rogatek, ale są to raczej zdarzenia epizodyczne.

W przypadku winy kierującego samochodem maksymalne odszkodowanie, które może być wypłacone z polisy OC ppm. (ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych za szkody powstałe w związku z ruchem tych pojazdów - red.) to, od 1 stycznia 2019 roku, 5 210 000 euro w przypadku szkody na osobie oraz 1 050 000 euro w przypadku szkody majątkowej. Sprawca szkody odpowiada również ponad tę kwotę do wysokości szkody rzeczywistej, którą wyrządził. Prawdopodobnie będzie dłużnikiem do końca życia, ponieważ jak wspominałem wcześniej, naprawa szkód z wypadków z udziałem pojazdów szynowych jest bardzo kosztowna. W takim przypadku ważne jest ustalenie rzeczywistej ściągalności długu i możliwości zaspokojenia roszczenia przewoźnika kolejowego. Szczerze mówiąc, aby przewoźnik kolejowy mógł się czuć w pełni zabezpieczony, zostaje mu casco szynowe. Mówimy o tym podczas spotkań z klientami.

Co ważne w przypadku OC, ubezpieczyciel wypłaci odszkodowanie dopiero, kiedy uzna winę sprawcy, a w przypadku ubezpieczenia casco nie bada się winy. Jeśli nie ma żadnego wyłączenia z OWU (ogólne warunki ubezpieczenia - red.), odszkodowanie wypłacane jest stosunkowo szybko.

Jak kształtują się dziś ceny ubezpieczeń pojazdów szynowych?

- Nie można podać określonej stawki. Zależy ona od ryzyka wynikającego m.in. z obrotów, czyli od tego, ile dany przewoźnik przejeżdża kilometrów rocznie, a także od wcześniejszej szkodowości. Poszczególni przewoźnicy mogą więc otrzymać różne oferty. Tym nie mniej można powiedzieć, że składka ubezpieczeniowa jest nieporównywalnie niższa od kosztów likwidacji szkód czy to po stronie przewoźnika kolejowego, czy po stronie podmiotu przez niego poszkodowanego.

Raport Urzędu Transportu Kolejowego za rok 2019 mówi, że OC wykupili wszyscy przewoźnicy kolejowi w Polsce, co stanowi poprawę względem 2018 r. W najwyższej grupie ubezpieczeniowej ponad połowa podmiotów (51 proc.) ubezpieczyła się na kwotę wyższą od obowiązkowego minimum. Zgadza się pan z opinią, że świadomość ubezpieczeniowa wśród przewoźników rośnie?

- Tak. Przewoźnicy zdają sobie sprawę, że minimalne sumy ubezpieczenia OC wymagane przepisami nie są wysokie. Przypomnę, dla wąskotorówek to 100 tys. euro, 250 tys. euro dla przewoźników wykonujących przewozy po infrastrukturze, której są zarządcą, i 2,5 mln euro dla pozostałych przewoźników.

Jako broker zawsze rekomendujemy ubezpieczenie dopasowane do realnego ryzyka danego przewoźnika, a nie względem minimalnej sumy gwarancyjnej ustanowionej rozporządzeniem w 2017 r. Cieszy nas, że przewoźnicy to rozumieją. 2,5 mln euro to 11 mln zł, a całkiem niedawno jedną ze szkód, którą likwidowałem oszacowano na 8-9 mln zł, i to wskutek jednego wykolejenia składu pociągu. Na szczęście dla klienta, suma gwarancyjna w jego polisie była znacznie większa niż przewiduje minimum.

Wykupienie casco szynowego nie jest obligatoryjne. Jak do niego podchodzą przewoźnicy?

- Wszyscy przewoźnicy, których obsługuję, mają zawarte umowy ubezpieczenia casco szynowego. Naprawa lokomotywy uszkodzonej na skutek zderzenia może kosztować około 1,5 mln zł, a mówię tu o starszym modelu. W przypadku nowych pojazdów można mówić o wielu milionach złotych. Przewoźnicy kolejowi jednak świadomie nie zawsze chcą ubezpieczać cały tabor - np. w sytuacji gdy część z pojazdów szynowych jest starsza lub mniej narażona na ryzyko powstania szkody.

Czytaj także: Wiatr o mało nie zdmuchnął naczepy samochodowej z wagonu. Dramat mógł się powtórzyć



 

Szukasz magazynu do wynajęcia. Zobacz ogłoszenia na PropertyStock.pl

×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (1)

Do artykułu: Kosztowne wypadki na kolei. Widać postęp w ubezpieczeniach

  • jn 2021-03-26 16:36:48
    Nie rozumiem sensu zmuszania do ubezpieczania się naprawdę dużego przewoźnika. Gdy małemu przewoźnikowi uszkodzi się/zniszczy kilka jednostek taboru, bez ubezpieczenia oznaczałoby to dla niego katastrofę finansową. Dla dużego, taka sama katastrofa, to uszczerbek na ułameczku jego majątku. Po co więc ma płacić ubezpieczenie, a ubezpieczyciel nie robi tego przecież za darmo, skoro ewentualna szkoda to nie tragedia!?

PISZESZ DO NAS Z ADRESU IP: 3.236.209.138
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!