Od soboty, 21 maja, w lekkim transporcie drogowym mają obowiązywać licencje wspólnotowe. Problem w tym, że 40-50 proc. polskich przewoźników nie otrzyma ich w wymaganym czasie. Tak ocenia w rozmowie z WNP.PL Damian Misiek, właściciel zarządzający firmy spedycyjnej Done! Deliveries. Z dnia na dzień zabraknie na rynku kilkudziesięciu tysięcy samochodów. Ceny frachtu pójdą w górę.
- Lekki transport drogowy, czyli samochody o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony, jest buforem całego systemu transportowego, amortyzuje wstrząsy, do których w nim dochodzi - wskazuje Damian Misiek, właściciel zarządzający firmy Done! Deliveries.
- Jednak najbliższe dwa, trzy miesiące będą okresem destabilizacji na rynku. Wyrobienie licencji trwa sześć-osiem tygodni. Firmy, które teraz składają wnioski, najpóźniej dostaną ją w lipcu - wylicza.
- Z Damianem Miśkiem rozmawiamy też o genezie branży, jej specyfice, w czym może rywalizować z transportem ciężkim (tiry) i dlaczego o samochodach, którymi wozi się towary mówi się dziś: busy, a nie furgonetki.