Udana, spontaniczna pomoc Polaków uchodźcom z Ukrainy słabo znajduje odwzorowanie w przewozach koleją towarów z/na Ukrainę. Nie z braku chęci, lecz realiów – niedostatków w infrastrukturze nieprzygotowanej do tak dużej skali masowego transportu towarów. Dlatego pociągi z Ukrainy utykają na polskiej sieci kolejowej na wiele godzin, a jeszcze dłużej czekają przed polską granicą.
- Jako środek transportu emitujący mniej gazów cieplarnianych niż transport drogowy kolej powinna do końca tej dekady przejąć z dróg co najmniej kilkaset mln ton ładunków wożonych na dalsze odległości niż 300 km. Dziś kolej miesięcznie wozi z/do Ukrainy o ok. 300-350 tys. ton więcej. Ale to okazało się zbyt dużo, powstały zatory.
- Nawet po 2014 r. polscy przewoźnicy nie inwestowali ani w połączenia pasażerskie, ani towarowe w kierunku Ukrainy, a prowadzące tam linie kolejowe nie były na listach priorytetów w planach modernizacyjnych. Charakterystyczne, że potężny ruch Ukraińców szukających pracy w Polsce niemal w pełni przejął transport autobusowy.
- Dojazd do polskich portów zapchał się nie tylko od strony lądu, ale i od strony morza, gdyż po wprowadzeniu embarga na węgiel z Rosji sprowadzamy go statkami. Próby przekierowania pociągów z Ukrainy np. do portów w Rotterdamie lub Antwerpii są mało realne, bo w Niemczech trwa wielki program modernizacji sieci kolejowej. Być może pierwsze ładunki ruszą do portów południowej Europy.
Szukasz magazynu do wynajęcia. Zobacz ogłoszenia na PropertyStock.pl