Pandemia doprowadziła do spadku pracy przewozowej na kolei, dotykając przede wszystkim przewoźników pasażerskich. Na razie nie odczuliśmy bezpośredniego wpływu tej sytuacji, żadne z naszych zamówień nie zostało anulowane. Widzimy jednak, że przetargi są przesuwane w czasie - mówi Tomasz Prejs, prezes Stadler Polska. - Liczmy, że pieniądze z Unii Europejskiej przyjdą, przewoźnicy dostaną dofinansowanie i przetargi ruszą z miejsca.
- - Większa część taboru kolejowego w ruchu regionalnym ma ponad 30 lat, a więc powinna zostać wymieniona. Mówi się o liczbie kilkuset pojazdów. Oczywiście trzeba to robić stopniowo, możliwości producentów nie są nieograniczone - ocenia Tomasz Prejs.
- - Na rentowność projektów wpłynęła pandemia. W czasie jej pierwszej fali absencja wśród naszych pracowników wynosiła nawet 70 proc. Zaburzone zostały łańcuchy dostaw. Znaczenie ma też kurs złotego - wskazuje.
- - Filozofia Stadlera wpisuje się w inteligentną mobilność i niskoemisyjność. Zajmujemy się tym od dawna, ograniczając energochłonność pojazdów - dodaje.