Przeciwnicy budowy portu kontenerowych w Świnoujściu mówią o ryzyku tzw. kanibalizacji, czyli wyniszczającej konkurencji między terminalami w Polsce. Marek Tarczyński, przewodniczący Rady Polskiej Izby Spedycji i Logistyki, jest przekonany, że upodabniająca się do zachodniej polska gospodarka potrzebuje tylu kontenerów, że dla żadnego z działających i planowanych portów ich nie zabraknie.
- Atutem Świnoujścia jest jego lokalizacja na Bałtyku, ograniczająca koszty zawinięcia statku oceanicznego w porównaniu z portami wschodniego wybrzeża - argumentuje Marek Tarczyński.
- Słabą stroną jest gorszy dostęp do uprzemysłowionej części naszego interioru, oraz prawdopodobnie duża jakościowa i mentalna bariera wejścia na rynek niemiecki, czy czeski, do których Świnoujście ciąży w naturalny sposób - ocenia.
- Należy liczyć się z protestami niechętnych industrializacji mieszkańców, chociaż pandemia uczy, że lokowanie przyszłości tylko w rozwoju turystyki może być zgubne - przewiduje.