Autonomiczne samochody Ubera wracają na drogi w Pittsburgha, gdzie znów będą testowane. Pojazdy w tym amerykańskim mieście mają być jednak całkowicie poddane kontroli kierowców. Koncern zapowiedział też dalsze prace nad algorytmami jazdy - poinformował serwis The Verge.
- Samochody autonomiczne Ubera zniknęły z publicznych dróg po śmiertelnym wypadku w czasie jednego z testów w marcu.
- Teraz Uber zwiększa kontrolę nad testami.
- W autonomicznych samochodach mają jeździć dwaj pracownicy Ubera, a nie, jak dotychczas, jeden.
Jazdy próbne floty pojazdów autonomicznych Ubera zostały wstrzymane w marcu, po wypadku ze skutkiem śmiertelnym, do którego doszło w miejscowości Tempe w stanie Arizona. Samochód autonomiczny Ubera potrącił wówczas 49-letnią pieszą, która w wyniku odniesionych obrażeń zmarła w szpitalu.
Po wypadku władze Arizony cofnęły Uberowi zezwolenie na prowadzenie jazd próbnych na terenie stanu, a firma zredukowała liczbę pracowników zatrudnionych do nadzorowania autonomicznych pojazdów.
The Verge zauważa, że z pewnością działalność firmy będzie obecnie poddana bacznej obserwacji ze strony władz Pittsburgha.
Powrót samojezdnych pojazdów Ubera na drogi tego miasta wiąże się z wprowadzeniem przez firmę zmian, obejmujących m.in. obowiązek aktywnego monitorowania ruchu samochodu ze strony tzw. kierowcy bezpieczeństwa. Ich działania mają być kontrolowane przez umieszczoną w samochodzie kamerę, nakierowaną na twarz pracownika. Będzie ona wyposażona w system rozpoznawania twarzy i ostrzegania kierowcy za pomocą dźwięków o konieczności skupienia uwagi na drodze.
Według serwisu, utrzymanie kontroli nad poziomem koncentracji osób odpowiedzialnych za nadzorowanie pojazdów autonomicznych to kluczowy, ze względów bezpieczeństwa, element prac nad rozwojem tej technologii. Dla przykładu, Cadillac w swoich samochodach zainstalował kamery na podczerwień, które śledzą ruchy gałek ocznych osób kontrolujących pojazd, poruszający się w trybie autonomicznego wsparcia jazdy Super Cruise.
Po wznowieniu jazd próbnych w Pittsburghu, samochody Ubera będą kontrolowane przez dwie osoby, nie zaś jak to miało do tej pory miejsce - przez pojedynczego pracownika. Jeden z kontrolerów będzie odpowiedzialny za bezpośredni nadzór nad ruchem samochodu, drugi - za nagrywanie na wideo przebiegu jazdy.
Po marcowym wypadku w Tempe Uber był krytykowany za niedoinwestowanie programu symulacji jazdy autonomicznej. The Verge podkreśla, że konkurencyjna, należąca do Google, firma Waymo symulację traktuje jako znaczącą część programu prac nad rozwojem technologii samochodów autonomicznych. Użycie symulatora pozwala na wyszkolenie algorytmów względem wielu rodzajów sytuacji, które samochód może napotkać na drodze podczas rzeczywistej jazdy. Uber, który przez wiele miesięcy zdawał się nie doceniać istotności jazd w symulatorze, obecnie - jak zaznacza The Verge - nadaje im zupełnie inną wagę i ocenia, że są one kluczowym czynnikiem w dalszych pracach nad technologią.