Intensywnie pracujemy nad bateriami na elektrolit stały, ponieważ mają potencjał do zrewolucjonizowania rynku motoryzacyjnego. Dlatego nazywamy je "Świętym Graalem" elektryfikacji - powiedział szef ds. samochodów elektrycznych koncernu Renault Gilles Normand.
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
- Razem ze start-upami bardzo ciężko pracujemy nad bateriami nowej generacji - ocenił Normand na marginesie salonu samochodowego w Genewie.
- Jednym z założeń przyświecających inżynierom jest zdecydowane ograniczenie zależności od kobaltu, a nawet jego wyeliminowanie.
- Myślę, że jest szansa, iż takie ogniwa pojawią się ok. 2024 - 2025 roku - wskazał Normand.
Dodał, że jednym z podmiotów, który uczestniczy w badaniach jest start-up Ionic Material. Pracuje on m.in. nad specjalnymi polimerami.
Według analityków dostawy kobaltu mogą nie zaspokajać popytu na ten surowiec już w 2020 r. Jest to związane ze zwiększającą się produkcją pojazdów elektrycznych, zwłaszcza w Chinach i Europie, wywołaną potrzebą spełniania bardziej rygorystycznych przepisów dotyczących emisji spalin.
Agencja Kyodo informowała w styczniu, że chińskie firmy gromadzą obecnie zasoby kobaltu na całym świecie. 54 proc. światowych dostaw surowca w 2016 r. pochodziło z Konga.
Eksperci zwracają uwagę, że baterie na elektrolit stały mają wiele zalet w porównaniu z popularnymi obecnie litowo-jonowymi. Jednak te drugie nadal będą rozwijane.
"Obecnie korzystamy z technologii NMC (Nikiel, Mangan, Kobalt) w średniej skali 6:2. Jest jednak szansa, aby osiągnąć 7:1, czyli stopniowo poprawiać mieszankę chemiczną, ograniczając wykorzystanie kobaltu przy jednoczesnym ulepszeniu wydajności" - tłumaczył Normand, zwracając jednocześnie uwagę, że baterie litowo-jonowe mają nadal potencjał rozwojowy.
"Jednak następnym krokiem są baterie na elektrolit stały, z którymi wiążemy duże nadzieje. (...) Ich zastosowanie może znacznie obniżyć cenę samochodu elektrycznego" - dodał.
"Takie ogniwa są bardziej odporne na temperatury, a to już bardzo duża zaleta. Przy rosnących rozmiarach baterii ludzie chcą coraz szybciej je ładować, to przekłada się na wzrost ich temperatury i wymaga chłodzenia. Przy obecnych bateriach tracimy bardzo wiele na obniżanie ich temperatury" - wyliczał szef oddziału Renault ds. samochodów elektrycznych.
"W przypadku elektrolitu stałego nie musimy tego robić - to ogromna korzyść. Są też bardziej kompaktowe, dlatego można zmagazynować więcej energii w takiej samej jednostce objętości. Na koniec łatwiej się ładują i są zwyczajnie bezpieczniejsze" - dodał.
Zwrócił uwagę, że podczas ciężkiego wypadku nawet uszkodzona bateria jest zdolna do dalszej pracy.
Mimo że obecnie pojazdy elektryczne nie cieszą się dużą popularnością, to zdaniem analityków UBS w połowie przyszłej dekady będą stanowić 16 proc. sprzedanych aut. Nad bateriami na elektrolit stały pracują m.in. BMW i Toyota. Szacuje się, że japoński koncern pierwszy wprowadzi na rynek tę technologię.