Patrząc z pozycji operatora systemu elektroenergetycznego, elektromobilność bardzo skomplikuje zarządzanie sieciami średniego i niskiego napięcia, bo to tam działają prosumenci i samochody elektryczne. O ile w miarę dobrze monitorujemy sieci wysokiego napięcia, a na poziomie średniego napięcia jest jeszcze jako tako, to niskiego napięcia praktycznie wcale nie monitorujemy - mówi Michał Ajchel, wiceprezes rynku energetyki Schneider Electric Polska.
- Niedostosowanie sieci to duży i niestety kosztowny problem, który już kilkukrotnie przyczynił się do zaniechania lub odłożenia inwestycji w punkty ładowania samochodów.
- Powszechne dziś w Polsce statyczne systemy zarządzania typu SCADA nie będą efektywne przy dużej dynamice zmian zarówno po stronie rozproszonej generacji, jak i po stronie poboru energii.
- O ile przy dzisiejszej scentralizowanej generacji energii wiele zjawisk możemy przewidzieć, prognozować i mamy na to jakiś wpływ, to przy coraz bardziej rozproszonej generacji tracimy nad tym kontrolę.
Jakie są pana zdaniem główne wyzwania, z jakimi będzie sobie musiała poradzić energetyka w obliczu rozwoju elektromobilności?
- Dziś często mówi się o brakach mocy, ale nawet przy jej wystarczającej ilości problemem pozostaje możliwość doprowadzenia jej do określonych punktów, zwłaszcza jeżeli mówimy o centrach miast, w których liczba miejsc, gdzie można postawić ładowarki, jest ograniczona.
Żeby można było instalować ładowarki samochodowe, zwłaszcza szybkie i w większej liczbie, przede wszystkim trzeba zacząć od wzmocnienia sieci. Mieliśmy brać udział w kilku projektach związanych z budową infrastruktury do ładowania, ale padały one, bo sieć energetyczna nie była na to gotowa.
Wzmocnienie sieci to wymiana transformatorów, położenie nowych kabli energetycznych. Prace te wiążą się z pracami budowlanymi, pozwoleniami na budowę, a w przypadku miast często także z pozwoleniami konserwatora zabytków, a to trwa.
Czytaj także: Świat potrzebuje coraz więcej energii elektrycznej, a więc i nowych technologii w energetyce
Podobne, a może jeszcze większe problemy widzę w budowaniu stanowisk ładowania samochodów poza miastami. Tutaj kierowcy chcą być obsłużeni w bardzo krótkim czasie, są w podróży i nie chcą długo czekać, a więc powstaje problem bardzo szybkiego ładowania i związanej z tym dużej mocy transformatorów. Dzisiejsze stacje paliwowe - bo tam głównie powstają punkty ładowania - nie są przystosowane do zapewnienia odpowiedniej mocy. Jest to duży i niestety kosztowny problem, który już kilkukrotnie przyczynił się do zaniechania lub odłożenia podobnych inwestycji.