W wielu krajach nastąpił duży postęp w dekarbonizacji transportu drogowego, a niskoemisyjne lub bezemisyjne auta i autobusy są codziennością na ulicach wielu miast. Inaczej rzecz się ma z samochodami dostawczymi (MST) i ciężarówkami (HDT), gdzie zmniejszanie emisji spalin raczkuje z różnych powodów. Uwagami, jak sprostać temu wyzwaniu i przyspieszyć proces, dzielą się firma doradztwa strategicznego McKinsey oraz Światowe Forum Ekonomiczne (WEF).
- Obecna trajektoria rozwoju floty ciężarówek zeroemisyjnych (ZE) choć obiecująca, nie jest wystarczająca, aby ograniczyć globalne ocieplenie do 1,5°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej. Konieczne są jeszcze większe inwestycje, niż dotychczas przewidywano, np. 50-60 mld euro na budowę stacji tankowania/ładowania i 25-30 mld euro na zakup ciężarówek.
- Przyszła flota ciężarówek będzie obejmowała mieszankę technologii układu napędowego BEV (zasilanie prądem z sieci) i FCEV (zasilanie prądem z wodorowych ogniw paliwowych), różniących się m.in. systemem magazynowania energii i emisji CO2 podczas produkcji energii. Opcjonalnie będzie stosowany alternatywny napęd spalinowy (LNG, CNG), który będzie zanikać.
- Barierą w przyspieszeniu zwiększenia floty ciężarówek zeroemisyjnych jest brak infrastruktury ładowania/tankowania. Zaleca się nowe modele zachęcające do jej rozwoju, podobnie jak do zakupu pojazdów zeroemisyjnych, wykorzystując zachęty, ale i specjalne opłaty i kary za użytkowanie ciężarówek spalinowych.