Strażacy, żołnierze i pracownicy huty szkła Pilkington walczyli o uratowanie jej przed zatopieniem. Sytuacja była groźna, bo przelał się ostatni wał. Woda napierała także w innych miejscach
Na miejscu pracowało ponad 100 żołnierzy, drugie tyle strażaków, a także pracownicy zakładu. - Siedzimy tu bez przerwy od środy. Patrzymy gdzie wał przecieka i natychmiast zrzucamy tam worki z piaskiem. Przygotowujemy je sobie wcześniej - opowiadają strażacy. - Ratujemy własną firmę. Nie wyobrażam sobie, żeby nas tu nie było razem ze strażakami - wtóruje jeden z pracowników, którego reporterzy "GW" spotkali przy uszkodzonym wale.