Były pracownik fabryki baterii Gigafactory w stanie Nevada Karl Hansen oskarżył Teslę o nielegalne szpiegowanie zatrudnionych tam osób. Mężczyzna zarzuca koncernowi też brak działań w związku z informacjami o możliwym handlu narkotykami na terenie zakładu.
Tesla w oświadczeniu podkreśla, że oskarżenia, które kieruje w jej kierunku Hansen potraktowała poważnie i bada sprawę. Zaznaczyła jednak, że nie wszystkie są prawdziwe.
Mężczyzna twierdzi, że Tesla zgodnie z poleceniem jej szefa Elona Muska zainstalowała sprzęt nadzorujący w Gigafactory, aby podsłuchiwać rozmowy prowadzone przez prywatne telefony pracowników podczas ich pracy - informuje Reuters, powołując się na przedstawiciela prawnego byłego pracownika, Stuarta Meissnera.
Hansen twierdzi również, że koncern nie poinformował inwestorów, iż w pierwszej połowie roku w fabryce doszło do kradzieży miedzi i innych surowców o łącznej wartości 37 mln dolarów. Dodaje, że firma nie ujawniła również, iż otrzymała pisemne powiadomienia od amerykańskiej agencji ds. walki z narkotykami (DEA), że zatrudnieni w fabryce pracownicy mogą sprzedawać kokainę i metamfetaminę pochodzącą od meksykańskiego kartelu.
Meissner nie ujawnił jednak co dokładnie jego klient zeznał przed komisją, ale powiedział mediom, że znalazł powiązania między pracownikami Tesli i członkami kartelu oraz wzywa koncern do ujawnienia tych informacji.
Hansen jest drugim byłym pracownikiem fabryki Tesli reprezentowanym przez Meissnera, który złożył przed SEC skargę w sprawie działań podejmowanych przez koncern. Wcześniej Martin Tripp, powiedział komisji, że Tesla fałszowała informacje na temat liczby produkowanych tygodniowo pojazdów Model 3. Oskarżył firmę również o manipulacje bateriach montowanych w samochodach, a także wykorzystywanie w nich złomowanych wcześniej części.