Koreański inwestor szuka miejsca na produkcję elektrycznych autobusów; Toruń to jedna z możliwych lokalizacji w Europie - pisze w czwartek "Rzeczpospolita".
Ratusz wskazał pod inwestycję dwie działki o łącznej powierzchni 420 hektarów. Jednak jak pisze gazeta, w ratuszu "nabrano wody w usta". Nigdzie nie pada nawet nazwa potencjalnego inwestora - czytamy w dzienniku.
Gazeta podaje listę wcześniejszych prób pozyskania inwestycji o charakterze motoryzacyjnym w Polsce, wśród nich fabrykę Jaguara i Land Rovera, które ostatecznie zostały ulokowane w słowackiej Nitrze.
"Rzeczpospolita" informuje, że według obiegowej opinii na niską konkurencyjność polskiego rynku wpływa niewystarczające wsparcie dla planowanych projektów, jak również stosunkowo niska chłonność krajowego rynku samochodów osobowych.
Karol Zarajczyk, prezes Ursusa, który inwestuje w projekt polskiego autobusu z napędem elektrycznym, powiedział "Rzeczpospolitej", że inwestorzy zawsze biorą pod uwagę te same lokalizacje, wśród nich: Czechy, Słowację, Węgry i Polskę. Powodem są niskie koszty pracy w tych krajach.
Jak twierdzi gazeta, inwestycja w fabrykę motoryzacyjną może przynieść korzyści dla całej gospodarki. Powołując się na dane OECD, "Rzeczpospolita" podaje, że wzrost wartości dodanej o jednego dolara w przemyśle samochodowym zwiększa wyniki ekonomiczne całej gospodarki o trzy dolary.
Dwa i pół miliarda złotych rocznie może być wart rynek autobusów elektrycznych w Polsce według Ministerstwa Energii - pisze gazeta.
Czytaj także: Po co Hiszpanom Solaris?