W obliczu nieubłaganie rosnących cen paliw, które rekordowe poziomy, kierowcy czują coraz większą frustrację i szukają winnego. Producenci, stacje paliw, rząd… ktoś musi być winny drożyzny na stacjach. Dlatego postanowiliśmy sprawdzić, czy jest obecnie na rynku jakiekolwiek pole manewru do tego, aby obniżyć ceny na dystrybutorach i ulżyć polskim kierowcom.
- Obecnie stacje paliw nie zarabiają na sprzedaży benzyny i oleju napędowego, dlatego ich blokowanie czy wyżywanie się na ich pracownikach jest co najmniej niezrozumiałe.
- Pojawiające się w przestrzeni publicznej postulaty o możliwości dopłacania przez koncerny paliwowe do sprzedaży paliw również są wielkim nieporozumieniem, mówimy wszak o giełdowych spółkach. Koncerny tak samo nie mają możliwości regulowania marż rafineryjnych, które kształtują globalne rynki ropy naftowej i paliw.
- Czy w takim razie, skoro ani producenci, ani sprzedawcy paliw nie mają możliwości obniżenia cen na stacjach, z pomocą kierowcom może przyjść polski rząd? Tu analitycy są zgodni - bez znacznego uszczuplenia wpływów do budżetu i karkołomnych konstrukcji prawnych, wszystkie administracyjne możliwości obniżenia cen paliw zostały już wyczerpane.
- Wniosek jest jeden. Wszyscy będziemy jeszcze długo płacili cenę za wojnę Putina.