Wsłuchuję się w to, co mówi PKN Orlen i rozumiem, że jego intencją jest realizacja pewnych synergii, które powinny się uaktywnić po połączeniu. Oba koncerny mają duże portfolio inwestycyjne - mówi prezes Grupy Lotos Mateusz Bonca. W rozmowie z WNP.PL przekonuje, dlaczego tak ważna jest konsolidacja największych polskich koncernów paliwowych. Ujawnia też plany Lotosu w elektromobilności i rozwoju stacji paliw oraz wskazuje, kiedy wart miliardy złotych projekt EFRA przyniesie wymierne korzyści.
- W niektórych biznesach rozmiar ma znaczenie. Dużo czasu spędziłem na Bliskim Wschodzie i zdaję sobie sprawę z wielkości koncernów, z którymi przychodzi nam konkurować - mówi prezes Lotosu.
- Nasz model biznesowy jest zrównoważony. To jest zbilansowany i stabilny koncern, który ma dwie nogi: obszar poszukiwań i wydobycia oraz produkcję i handel - podkreśla Mateusz Bonca.
- Działania dywersyfikacyjne Grupy Lotos powodują, że w ostatnich latach 20-30 proc. ropy stanowił surowiec niepochodzący z Rosji - dodaje.
- Dlaczego ceny paliw spadają przed wyborami? - Wszystko zależy od ceny głównego surowca. Biznes ropy jest mocno powiązany z notowaniami w wymiarze globalnym - wskazuje nasz rozmówca.
Jak dziś, po uwagach Komisji Europejskiej, wygląda proces zmierzający do fuzji Grupy Lotos i PKN Orlen? Co nastąpi w kolejnych krokach?
Prezes Zarządu Grupy Lotos, Mateusz A. Bonca: - Wsłuchuję się w to, co mówi PKN Orlen i rozumiem, że jego intencją jest realizacja pewnych synergii, które powinny się uaktywnić po połączeniu. Zarówno inwestycyjnych, półproduktowych, jak i surowcowych. Celem PKN Orlen nie jest głęboka restrukturyzacja spółki. Patrząc na historię tego, w jaki sposób płocki koncern prowadzi Anwil, Unipetrol czy Możejki, widzimy, że pozostawia im pewną autonomię działania.
PKN Orlen zapewnia też bezpieczeństwo pracownikom. W ramach dyskusji, również ze stroną społeczną u nas w spółce, słyszę, że nie ma on zamiaru ingerować w sferę kadrową. Szczerze mówiąc, rynek jest skomplikowany, trudno na nim znaleźć wykwalifikowanych pracowników. Więc jeżeli pojawią się jakiekolwiek synergie związane z optymalizacją różnych procesów, to zarówno PKN Orlen, jak i Grupa Lotos mają duże portfolio inwestycyjne. To powoduje, że jest gdzie wszystkich ludzi i ich znakomitą wiedzę wykorzystać. Nie martwię się o pracowników Lotosu, bo to są naprawdę wybitni eksperci w swoich dziedzinach.
Czytaj też: Orlen skierował do Komisji Europejskiej wniosek o przejęcia Lotosu
Z tego punktu widzenia jestem spokojny. O pewną pozostawioną Lotosowi niezależność, zdolność do inwestowania, utrzymania produkcji i działalności. Jeżeli chodzi o bardzo szczegółowe plany, to, co wydarzy się później, to nie powinienem tego komentować.
Cały proces i porozumienia w tej sprawie są zawierane pomiędzy stronami, czyli Skarbem Państwa i PKN Orlen, który ma kupić udziały Lotosu. My jesteśmy przedmiotem tej transakcji. W związku z tym to, co się wydarzy po transakcji, jest pytaniem, które trzeba zadać PKN Orlen. Mogę jedynie budować różne scenariusze, a tego bym nie chciał. Nie chcę spekulować.
Ma pan częste spotkania z ludźmi czy też z podmiotami, które obawiają się tej transakcji?
- O tych obawach najczęściej słyszę w mediach. Bardzo dużo rozmawiam z naszymi pracownikami. Miałem też okazję uczestniczyć w Wojewódzkiej Radzie Dialogu Społecznego oraz rozmawiać na różnych forach i konferencjach. To nie jest tak, że są wskazywane jakieś zasadnicze obawy. Pojawiają się natomiast pewne niepokoje, jak w każdym tego typu procesie – co się może wydarzyć ze spółką i w jaki sposób może ona wyglądać po transakcji. Także PKN Orlen stara się maksymalnie transparentnie, jeszcze przed decyzją Komisji Europejskiej, o tym mówić.
Czytaj też: Fuzja Orlenu z Lotosem może zależeć od Francuzki Sylvie Goulard
Często takie obawy powodowane są brakiem albo niepełną informacją, ale duże transakcje wymagają pewnej ostrożności w komunikowaniu. W szczególności jeżeli nie wszystko zależne jest od podmiotów aranżujących transakcję, czyli od Skarbu Państwa i PKN Orlen, ale także od Komisji Europejskiej, czyli zewnętrznego regulatora.
Część opozycji wskazuje, że ten projekt należałoby zarzucić.
- Na jednej z ostatnich konferencji powiedziałem, że w niektórych biznesach rozmiar ma znaczenie. Dużo czasu spędziłem na Bliskim Wschodzie i zdaję sobie sprawę z wielkości koncernów, z którymi przychodzi nam konkurować. Oczywiście nie zawsze jest to bezpośrednia konkurencja, natomiast, co do zasady, rynek paliwowy, petrochemiczny i wydobywczy, to są rynki globalne, tak jak i surowiec jest globalny. Rynek jest bardzo przejrzysty. Nasze surowce i produkty są notowane w sposób transparentny.
Stąd też uważam, że skala ma znaczenie. Zdolność do przyszłego inwestowania i prowadzenia projektów byłaby większa w połączonym podmiocie. Poza tym przejście procesu konsolidacji i ustalenie ram działania pozwala później łatwiej prowadzić wielkie inwestycje. Dlatego uważam, że trudny ruch, który w tej chwili jest wykonywany, ma duże znaczenie i sens w długim okresie.
Co z kwestią podatków, które płacą Grupa Lotos i PKN Orlen? Samorządowcy z Gdańska i Płocka mają tu pewne obawy…
- Możemy wspólnie dokonać uproszczonego przeglądu różnych podatków. Podatek od nieruchomości pozostanie. VAT księguje się gdzie indziej, bo jest podatkiem centralnym. PIT pracowników pozostanie. Zostaje CIT, który trafia w części do struktur lokalnych. Nie jest to kwota znacząca dla samorządów. Z naszego podatku CIT, blisko 7 proc. trafia do gminy. W zeszłym roku to było niecałe 30 mln złotych, a budżet Gdańska to ponad 3 mld złotych, czyli to jest 1 procent. Jeżeli ktoś mówi, że to jest uszczerbek nie do rozwikłania, to ja w to nie uwierzę.
Co jest dzisiaj największą wartością Lotosu?
- To są przede wszystkim wybitni ludzie, a także unikalne aktywa. To jest fenomenalny zespół w spółce, która w ciągu ostatnich 20 lat szybko się rozwijała i dużo inwestowała. Nasza rafineria jest jedną z najnowocześniejszych w Europie. To rafineria nadmorska, czyli mogąca bardzo szybko i elastycznie reagować na różne wyzwania związane na przykład z bezpieczeństwem i zmieniającymi się warunkami handlowymi.
Czytaj też: Grupa Lotos z 637 mln zł zysku netto po I półroczu
Nasz model biznesowy jest zrównoważony. To jest zbilansowany i stabilny koncern, który ma dwie nogi: obszar poszukiwań i wydobycia oraz produkcję i handel. W momencie kiedy cena ropy rośnie, to wydobycie równoważy wysoką cenę surowca rafinerii. Natomiast kiedy ceny ropy spadają, to marża rafineryjna pozytywnie wpływa na skonsolidowany wynik. Spółka została ustabilizowana finansowo i jest bezpieczna jako generator wartości, z którego wykorzystaniem można dalej inwestować.
Jaka jest strategia Lotosu w zakresie elektromobilności?
- Szybko zareagowaliśmy na rynku elektromobliności. Spojrzeliśmy na dwie rzeczy. Na to, gdzie mamy naszą sieć – a jest to głównie poza miastami – i na to, gdzie pojazdy elektryczne będą potrzebowały energii. Koncerny, które zajmują się produkcją pojazdów elektrycznych, szacują, że około 50 proc. ładowań będzie w domu, 25 proc. w pracy, ponad 20 proc. przy sklepie wielkopowierzchniowym czy gdzieś w mieście (...).
Druga część wywiadu Grzegorza Dyjaka i Rafała Kergera z prezesem Mateuszem Boncą w strefie premium WNP.PL.