Ceny ropy w Stanach Zjednoczonych maleją o ponad 1 procent, co oznacza pierwszą spadkową sesję od 4 dni. Wśród inwestorów narastają obawy o zwiększające się zapasy ropy w USA i o ryzyko globalnej wojny handlowej, którą mogą wywołać działania prezydenta Donalda Trumpa.
Brent w dostawach na maj na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie tanieje o 0,8 proc. do 65,26 USD za baryłkę.
We wtorek (6 marca) Amerykański Instytut Paliw (API) podał w swoim niezależnym raporcie, że zapasy ropy wzrosły w USA w ubiegłym tygodniu o 5,7 mln baryłek.
W środę (7 marca) oficjalny raport o zapasach paliw w USA przedstawi, jak co tydzień, Departament Energii USA (DoE) - po 16.30.
"Raport API o wzroście amerykańskich zapasów ropy jest jednym z głównych powodów spadku cen ropy" - wyjaśnia Satoru Yoshida, analityk rynku surowców w Rakuten Securities Inc. w Tokio.
Na rynkach paliw są też obawy związane z możliwą globalną wojną handlową.
Prezydent USA Donald Trump zapowiadał 1 marca, że wprowadzi w tym tygodniu cła na import stali i aluminium, co ma pomóc amerykańskim firmom, które - według prezydenta - ucierpiały przez niesprawiedliwe umowy handlowe. Import stali ma być objęty podatkiem w wysokości 25 proc., a aluminium 10 proc.
Czytaj także: Ceny miedzi reagują na dobre wiadomości z rynku
We wtorek (6 marca) Trump powtórzył swoje "zobowiązanie" do nałożenia cła na stal i aluminium i dodał, że "wojny handlowe nie są takie złe. Kilka godzin później doradca ekonomiczny Białego Domu Gary Cohn, który ostro lobbował przeciwko wprowadzeniu takich taryf, złożył rezygnację.
"Ponieważ prezydent Trump trzyma się swojej polityki +America First+, aby chronić amerykański przemysł, to produkcja ropy naftowej w USA może dalej mocno rosnąć i podważyć cięcia dostaw surowca, które realizuje OPEC i m.in. Rosja" - ocenia Yoshida.
We wtorek (6 marca) ropa na NYMEX zdrożała o 3 centy do 62,60 USD za baryłkę, ale dzień wcześniej surowiec zyskał aż 1,32 USD, czyli 2,2 proc. - najmocniej od 14 lutego.