Konflikt zbrojny między Rosją i Ukrainą podnosi ceny ropy naftowej. Podwyżki mogłoby złagodzić zwiększenie dostaw przez OPEC - stwierdził analityk mBanku Kamil Kliszcz.
Sytuacja na rynku ropy naftowej zmieniła się w związku z trwającym od czwartkowego poranka konfliktem zbrojnym między Rosją i Ukrainą. Rano za baryłkę płacono 95 dolarów., a przed południem już 102,2 dolary. Po godzinie 17 cena ropy naftowej spadła do poziomu 99,72 dolarów za baryłkę.
Zdaniem analityka mBanku Kamila Kliszcza, w związku z zaistniałą sytuacją rośnie premia geopolityczna.
- Czekamy obecnie na dalszy rozwój wydarzeń w sferze politycznej. Sankcje nałożone przez świat zachodni na Rosję zdecydują, jakie zaburzenia na rynku surowców energetycznych się pojawią, jakie wolumeny ropy naftowej trzeba będzie organizować w przypadku ograniczenia lub zatrzymania dostaw z Rosji. Rynek zakłada, że te ograniczenia będą. Zobaczymy, jak w tej sytuacji zachowa się OPEC - zwrócił uwagę Kliszcz.
W ocenie eksperta ceny ropy naftowej będą rosły, co wpłynie na wzrost cen paliw.
- Mamy zapasy ropy i paliw, które na pewien czas uspokoją sytuację na rynku. Mamy też możliwość zorganizowania 100 proc. dostaw ropy naftowej dla naszych rafinerii drogą morską - zauważył, zaznaczając, że to również będzie oznaczać dodatkowe koszty.