Citigroup ostrzega, że cena ropy naftowej może spaść do 65 dolarów za baryłkę do końca bieżącego roku, a do końca 2023 nawet do 45 dolarów, jeśli nadejdzie paraliżująca popyt globalna recesja.
Perspektywa spadków cen, którą kreślą analitycy Citi opiera się na założeniu braku jakiejkolwiek interwencji ze strony producentów ropy zrzeszonych w kartelu OPEC+ i spadku popytu na surowiec wynikającym z możliwej recesji na świecie. We wtorek ropa doznała silnej przeceny - jej cena spadła ze 110 do 100 dolarów.
W środę rano ropa odrabia straty - baryłka WTI kosztuje już 101 dolarów.
Analitycy Citi podkreślają, że banki centralne na całym świecie podnoszą stopy procentowe, a silne schładzanie gospodarek zwiększa ryzyko recesji. W przypadku ropy naftowej dane historyczne sugerują, że popyt silnie spada tylko w przypadku najgorszych globalnych recesji.
Z jednej strony mamy więc prognozy cięcia dostaw przez Rosję (to może windować ceny) a drugiej realne ryzyko spadku zapotrzebowania na ropę.
Czytaj też: Ropa po prawie 400 dolarów za baryłkę? To niestety możliwe