Ze skutkami koronawirusa i kolejnych obostrzeń nieruchomości biurowe poradziły sobie względnie dobrze, a magazynom dodatkowo napędziły one rozwój dzięki popularyzacji e-handlu. Jednak w mocno poturbowanej branży hotelowej w wielu przypadkach zapisy umów kredytowych otwierają drogę do użycia „opcji atomowej”, czyli do postawienia kredytów w stan natychmiastowej wymagalności.
- O aktualny „sentyment” ubezpieczycieli do rynku nieruchomości komercyjnych portal WNP.PL zapytał Bartosza Tokarskiego, zastępcę dyrektora Biura Ubezpieczeń Klientów Strategicznych firmy EIB.
- Jak zaznaczył ekspert, w branży hotelarskiej bankierzy i ubezpieczyciele spotkali się z sytuacją bez precedensu.
- Stabilnie rosnący sektor gospodarki gwałtownie wyhamował, a mówiąc wprost: niemal wyzerował przychody - podkreślił Tokarski.
- W przypadku branż szczególnie zagrożonych problemami finansowymi, podwyższa się ryzyko moralne, inaczej nazywane pokusą nadużycia - próbą wyłudzenia odszkodowania. Ubezpieczyciele uwzględniają to decydując się ofertować dla danych branż czy też podwyższając stawki - dodał.
Sytuacja bez precedensu
Tokarski zaznaczył, że w przypadku rozwoju rynku magazynów, ubezpieczyciele wspierają ich rozkwit w Polsce proponując atrakcyjne oferty. Jednak aby taką ofertę uzyskać, należy iść z duchem czasu pod względem zabezpieczeń przeciwpożarowych tego typu obiektów. O wiele trudniejszy obraz sytuacji dotyczy hoteli.- W odróżnieniu od ubezpieczeń majątkowych w ubezpieczeniach kredytu kupieckiego ubezpieczyciele antycypują przyszłość w zakresie zagrożenia upadłością, niewypłacalnością tych podmiotów, a to ryzyko, np. w branży hotelarskiej widoczne jest gołym okiem - wskazał Tokarski.
W jego ocenie, pokrycie ubezpieczeniowe kredytu kupieckiego dla ryzyka, z jakim jest związany podmiot z branży hotelarskiej, będzie coraz trudniej osiągalne.
- Z badania Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego (IGHP) wynika, że 84 proc. hoteli ma lub deklaruje, że w najbliższym czasie będzie miało trudności związane z utrzymaniem płynności finansowej - wskazał ekspert.
Odnosząc się do sektora biurowego wskazał natomiast, że branża ta po okresie istotnego spowolnienia w ciągu pierwszych trzech kwartałów 2020 r., pod koniec roku odrabiała straty.
- Wpływ zmiany modelu pracy biurowej, która w dużej mierze przeniosła się do domów pracowników, będzie zauważalny w dłuższej perspektywie. Ze względu na długi okres kontraktowania w umowach najmu powierzchni, ewentualne problemy będą bardziej widoczne dopiero w 2021 r. - stwierdził Tokarski.
- W branży hotelarskiej bankierzy i ubezpieczycieli spotkali się z kolei z sytuacją bez precedensu, gdzie stabilnie rosnący sektor gospodarki gwałtownie wyhamował, a mówiąc wprost: niemal wyzerował przychody - podkreślił.