Teresa Czerwińska, obecna szefowa Ministerstwa Finansów, będzie sprawować swoją funkcję najpóźniej do końca kwietnia tego roku – informuje „Rzeczpospolita". Czarne chmury wiszą nad minister edukacji – donosi z kolei "Gazeta Wyborcza". Według rzeczniczki Prawa i Sprawiedliwości Beaty Mazurek jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego nastąpi rekonstrukcja rządu. Choć Mazurek dodała, że o szczegółach poinformuje wkrótce sam premier, wśród osób, które odejdą, wymienia się przede wszystkim dwa nazwiska - odpowiedzialną za resort edukacji Annę Zalewską i minister finansów Teresę Czerwińskiej. Kto może odejść poza nimi?
Zalewską pogrążą nauczyciele. W środę 3 kwietnia kontynuowane są przerwane rozmowy rządu ze związkowcami. Szefowa resortu edukacji nawet w nich nie uczestniczy, zastąpiła ją Beata Szydło, której zresztą te rozmowy też nie idą najlepiej - kolejna oferta, którą nauczycielom przedstawiła w imieniu rządu była premier, nie przekonała ich. Obecnie bliżej jest raczej do bezterminowego strajku niż jakiegokolwiek porozumienia. Odpowiedzialność za to spada oczywiście na Annę Zalewską.
W kuluarach mówi się też o konflikcie, jaki wybuchł wokół Zalewskiej wewnątrz partii. Bowiem wśród partyjnych kolegów ma ona i przeciwników, i zwolenników. - Z jednej strony jej odwołanie mogłoby zostać potraktowane jako stanowcza reakcja, próba naprawienia konfliktu z nauczycielami, z drugiej byłoby to przyznanie się do niepowodzenia jej reform - mówi nasz rozmówca z kręgów zbliżonych do PiS.
Sytuacji Zalewskiej na pewno nie ułatwia fakt, iż wokół niej zrobiło się głośno. Koalicja organizacji pod nazwą „NIE dla chaosu w szkole” rozpoczęła kampanię przeciwko minister edukacji, a dokładnie przeciw jej startowi w wyborach do europarlamentu. Szefowa MEN jest liderką wyborczej listy PiS do PE z okręgu dolnośląsko-opolskiego. W opublikowanym w zeszłą środę filmie "Bruksela NIE dla Zalewskiej" znani artyści proszą wyborców z tego okręgu, by na Zalewską nie głosować. "Skutki tzw. reformy edukacji odczuwają dzieci w szkołach w całym kraju. Powinna zostać w kraju i ponieść konsekwencje za zniszczenie polskiej edukacji i działania wbrew dobru dzieci, za kłamstwa i manipulacje" - możemy usłyszeć na filmie.
Ponadto PO wypuściła 30 marca film „Wielki Wybór”, w którym zestawia obie "jedynki". Swoją, czyli popularną społeczniczkę i szefową PAH Janinę Ochojską z „jedynką” PIS, czyli Anną Zalewską. "Popsuła zaledwie w trzy lata system edukacji w Polsce, a swoim brakiem zainteresowania może doprowadzić do ogólnopolskiego strajku nauczycieli"- możemy m.in. usłyszeć w filmie.
Co ciekawe, nie wiadomo nawet, czy szefowa MEN na listach się znajdzie (PiS ma czas na rejestrację do 6 kwietnia), bowiem według naszego rozmówcy nie tylko rodzice są przeciwni jej startowi w eurowyborach. Już jej start w był zaskoczeniem. „Jak Pani śmie uciekać do Parlamentu Europejskiego?” - pytała Zalewską na Twitterze Kinga Gajewska, posłanka PO z Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Po ogłoszeniu listy w środowisku nauczycieli zawrzało, a niektórzy wprost domagali się dymisji minister.
Kto mógłby zastąpić Zalewską? Mówi się m.in o obecnym wiceministrze w MSWiA Jarosławie Zielińskim. Zajmował się on już edukacją jako wiceminister edukacji w poprzednich rządach PiS oraz kurator oświaty w Suwałkach w latach 90. Ponadto wymieniany jest wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera (o tym, że ma zastąpić minister Zalewską, pisano już w sierpniu 2018 roku, gdy pojawiły się pogłoski o jej dymisji), który w samorządzie odpowiadał za oświatę - zasłynął m.in. z likwidacji gabinetów stomatologicznych w szkołach na warszawskiej Pradze-Północ. Padają też nazwiska obecnych wiceministrów Marzeny Machałek i Macieja Kopcia (oboje są nauczycielami) oraz prof. Andrzeja Waśko, doradcy prezydenta do spraw wdrażania oświaty, znanego z walki o likwidację gimnazjów. Niektóre media informują, że rozważany jest też pomysł, by objęcie teki po Zalewskiej zaproponować dolnośląskiemu kuratorowi oświaty Romanowi Kowalczykowi.
Anna Zalewska pełni funkcję ministra edukacji narodowej od 16 listopada 2015 roku. Skończyła studia polonistyczne na Uniwersytecie Wrocławskim. Zanim przeszła do polityki pracowała jako nauczycielka.
Dobry fachowiec, ale niepartyjny
Teresę Czerwińską pogrąży zaś Jarosław Kaczyński. A właściwie jego „piątka”. To od czasu jej ogłoszenia mówi się o odejściu Czerwińskiej. Dzisiejsza (3 kwietnia) "Rz" dodaje, że będzie ona sprawować swoją funkcję najpóźniej do końca kwietnia tego roku. Podobno ani prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, ani premierowi Mateuszowi Morawieckiemu nie udało się jej przekonać do tego, by pozostała.
Decyzję Czerwińska podjęła podobno po ogłoszeniu przez prezesa PiS słynnej "piątki Kaczyńskiego", czyli zestawu obietnic PiS (500+ na każde dziecko, reaktywacja połączeń autobusowych, zniesienie podatku dla młodych, "trzynastka" dla emerytów i obniżenie stawki PIT do 17 procent). Czerwińska - według informacji "Rz" – mówiąc delikatnie, ma odejść „w wyniku różnicy zdań na temat finansowania” tych obietnic.
W odróżnieniu od Zalewskiej, Teresa Czerwińska to tzw. bezpartyjny fachowiec. Wcześniej w ministerstwie odpowiadała za budżet państwa. Była podsekretarzem stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, następnie przeszła do Ministerstwa Finansów. Ma przygotowanie - jest doktorem habilitowanym nauk ekonomicznych i profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Warszawskiego (Zalewska "tylko" skończyła polonistykę). Zastąpić Czerwińską będzie bardzo trudno.
Minister finansów raczej unika publicznych wystąpień, nie udziela się bez potrzeby w mediach. Głośniej stało się o niej właśnie po prezentacji programu wyborczego PiS. Między innymi dlatego, że na ogłoszeniu "piątki Kaczyńskiego" nawet się nie pojawiła. Podobno już dzień później złożyła dymisję, której premier ze względów wizerunkowych nie przyjął (w dementi ministerstwa mało kto uwierzył). Nawet najbardziej sceptyczni wobec PiS uważają, że to jedna z najrozsądniejszych osób w obecnej Radzie Ministrów. Jej odejście byłoby wizerunkowym ciosem. Tylko czy w partii o tym wiedzą? Mówi się, że "piątka" nie była nawet z główną księgową kraju (jak nazywa się minister finansów) konsultowana.
Kto za Czerwińską?
Czerwińska jest autorką wielu publikacji naukowych w zakresie zarządzania finansami, inwestycji, ubezpieczeń oraz analizy ryzyka instytucji finansowych. Umie więc liczyć i szybko wyliczyła, że na sfinansowanie obietnic zabraknie ok. 40 mld zł. Miała to zgłosić premierowi – chodziło przede wszystkim o ryzyko zwiększenia deficytu sektora finansów publicznych powyżej 3 proc. Stąd jej decyzja o odejściu. Premier pozostał niewzruszony. - Zdecydowaliśmy się na zwiększenie deficytu budżetowego do 2, może nawet do 3 procent PKB – zapowiedział... i tym samym zdecydował o losie minister finansów, dla której oznaczało to, że w razie niepowodzenia realizacji obietnic to na nią spadnie odpowiedzialność.
Na pytanie „kto miałby zastąpić Teresę Czerwińską?” nie ma prostej odpowiedzi, bo fachowców takich jak ona PiS ma mało. Być może obowiązki przejmie sam premier Morawiecki - podaje"Rz". Jarosław Gowin zapewnia, że "do wyborów (26 maja - przyp. red.) minister na pewno pozostanie w rządzie". Czerwińska oficjalnie przygotowuje obecnie wieloletni plan konwergencji.
- Gdyby Teresa Czerwińska z jakichkolwiek powodów podała się do dymisji, to efekt dla piątki PiS byłby katastrofalny - powiedział we wtorek 2 kwietnia Marek Belka, który był gościem Moniki Olejnik w TVN24.
– Plotki o moim odejściu były zdecydowanie przesadzone – to oficjalne stanowisko minister, która oficjalnie zajmuje się teraz szukaniem brakujących 40 miliardów złotych na obietnice przedwyborcze Jarosława Kaczyńskiego. Mówi się też o „udobruchaniu” minister. Pytanie tylko, kto w to wierzy.
Kto prócz Zalewskiej i Czerwińskiej?
Po ogłoszeniu przez Beatę Mazurek informacji o rekonstrukcji rządu pojawiło się sporo nazwisk ministrów, których przyszłość w rządzie okazuje się niezbyt jasna. Mówi się o Krzysztofie Tchórzewskim, ministrze energii, Joachimie Brudzińskim, szefie MSWiA, który szykuje się do wyjazdu do Brukseli, a także Mariuszu Błaszczaku, którego notowania podobno od jakiegoś czasu lecą w dół.
Ponadto w środę (3 kwietnia) wieczorem posłowie zajmą się wnioskiem o wotum nieufności wobec ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, które w lutym złożył klub PO-KO. Dzień wcześniej posłowie KO-PO zapowiedzieli z kolei wniosek o wotum nieufności wobec ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marka Gróbarczyka. Ich zdaniem polski przemysł stoczniowy jest w dużo gorszej kondycji niż trzy lata temu, a Gróbarczyk "szkodzi polskiej gospodarce".
Mówi się też o dymisji Beaty Szydło, pełniącej obecnie funkcję wiceministra ds. społecznych, jednak w jej przypadku sprawa wygląda inaczej - najczęściej mówi się o całkowitej likwidacji jej stanowiska. Choć nie tylko. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” jeden z rozmówców z kręgów PiS podkreślał, że jest spora grupa osób, które ze względów prestiżowych chciałyby objąć schedę po pani premier. Co ciekawe, przy okazji dyskusji o rekonstrukcji rządu, w badaniu przeprowadzonym przez Wirtualną Polskę na panelu Ariadna, pierwsze miejsce wśród tych, którzy powinni opuścić rząd Morawieckiego zajęła właśnie Beata Szydło.
Ciekawa byłaby też sytuacja, gdyby okazało się, że po rekonstrukcji PiS "stracił" Teresę Czerwińską, a "zachował" Annę Zalewską. Wielu wyborców mogłoby uznać, że nie fachowość, a upartyjnienie ma dla prezesa PiS większe znaczenie przy konstruowaniu rządu.
Przeczytajcie też: Po wyborach do PE. Dworczyk szefem MON, Machałek w MEN? Co z Macierewiczem?