PiS, według sondażu na zlecenie "Rzeczpospolitej" przeprowadzonego przez IBRiS, przekroczył próg 39 proc. poparcia. Różnica pomiędzy poparciem dla PiS i KE - rośnie. Poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości deklaruje 39,1 proc. respondentów - dla KE - 34 proc.
Niezmiennie trzecie miejsce należy do Wiosny Roberta Biedronia, której poparcie kształtuje się na poziomie 7,1 proc.
Do Parlamentu Europejskiego weszliby też przedstawiciele Kukiz'15, na których chciało zagłosować 5,3 proc. Polaków.
Pod progiem wyborczym znalazły się Konfederacja Korwin, Braun, Liroy, Narodowcy (4,2 proc.), Lewica Razem (2 proc.) i Polska Fair Play Roberta Gwiazdowskiego (0,4 proc.)
7,4 proc. osób uznało, że nie wie, na kogo oddać swój głos.
Ponad połowa badanych (prawie 54 proc.) zadeklarowała udział w wyborach, co oznacza, że frekwencja powinna być satysfakcjonująca i większa, niż zwykle - w wyborach do PE zazwyczaj to około 25 proc.
Szef IBRiS-u Marcin Duma tłumaczy, że zapowiedź zwiększonej frekwencji nie wynika z naszego przywiązania do Europy, a z tego, że w opinii publicznej coraz częściej wybory do PE traktuje się jak preludium do wyborów parlamentarnych.
Wiele wskazuje na to, że temperatura polityczna w kraju się podnosi. Świadczyć o tym mogą ostatnie wybory samorządowe, podczas których również można było zaobserwować zwiększoną frekwencję.
– Ta wojna to nie jest problem ani dla PiS, ani dla KE – mówił Duma – ale dla wszystkich innych, np. dla Konfederacji. Przy niskiej frekwencji liczba zwolenników, którą Konfederacja wokół siebie zgromadziła, daje szansę na przekroczenie progu wyborczego, ale przy wysokiej – zmniejsza je drastycznie, bo na tym sporze radykalna prawica nie zyskuje nowych zwolenników.