Po zmówieniu modlitwy kadisz w byłym niemieckim obozie Auschwitz II-Birkenau zakończyła się główna ceremonia tegorocznego Marszu Żywych. Jest on wyrazem pamięci o ofiarach Holokaustu.
- W tym roku Marsz Żywych przypada w 75. rocznicę masowych deportacji węgierskich Żydów do Auschwitz. Stanowili oni najliczniejszą grupę ofiar obozu.
- 5 lat temu Niemcy zlikwidowali również getto Litzmannstadt. Do Auschwitz w sierpniu 1944 r. wywiezionych zostało blisko 70 tys. ludzi. Dwie trzecie z nich zginęło w komorach gazowych.
- W Marszu młodzieży z Polski i Izraela towarzyszą m.in. ocaleni z Holokaustu, minister rolnictwa polskiego rządu Ardanowski Jan Krzysztof Ardanowski, rabin Meir Lau, a także prawosławny patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I.
Sygnałem do wymarszu był dźwięk szofaru, instrumentu liturgicznego z baraniego rogu.
Kolumna marszu skierowała się ulicami oświęcimskiej dzielnicy Zasole w kierunku byłego obozu Birkenau. Tam, przy pomniku ofiar obozu, który znajduje się pomiędzy ruinami dwóch największych krematoriów, odbędzie się główna ceremonia upamiętniająca zgładzonych.
W tym roku Marsz Żywych przypada w 75. rocznicę masowych deportacji węgierskich Żydów do Auschwitz. Stanowili oni najliczniejszą grupę ofiar obozu. Spośród ok. 430 tys. deportowanych przeżyli nieliczni. 75 lat temu Niemcy zlikwidowali również getto Litzmannstadt. Do Auschwitz w sierpniu 1944 r. wywiezionych zostało blisko 70 tys. ludzi. Dwie trzecie z nich zginęło w komorach gazowych.
W Marszu młodzieży z Polski i Izraela towarzyszą m.in. ocaleni z Holokaustu, minister rolnictwa polskiego rządu Ardanowski Jan Krzysztof Ardanowski, rabin Meir Lau, a także prawosławny patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I, premier Rumunii Viorica Dancila i ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher.
Ardanowski w rozmowie z dziennikarzami powiedział, że w Marszu uczestniczy m.in. jako szef polsko-izraelskiej grupy parlamentarnej. "To symboliczne, że bierzemy udział w wydarzeniach, które są ważne dla Żydów, (…) także w Marszu Żywych. (…) Pokazujemy, że wspólna historia, wspólny los, który Niemcy zgotowali przede wszystkim Żydom, ale również Polakom, powinien nas łączyć, a nie dzielić. Pewnie nigdy nie będziemy mieli wspólnego mianownika historycznego, (…) ale nasze relacje trzeba opierać na prawdzie, a szanując się wzajemnie brać udział w ważnych wydarzeniach będących elementem wrażliwości, dziedzictwa narodowego i kulturowego każdego z naszych narodów" - powiedział.
Wśród uczestników Marszu jest Jael z Los Angeles. "To bardzo ważne, żeby pamiętać, co stało się w tym miejscu - po to, żeby to nigdy już się nie powtórzyło. Jesteśmy Żydami, więc dla nas to bardzo ważny temat, to nasza historia. Zorganizowaliśmy naszą delegację, aby pokazać, że pamiętamy i nie chcemy, by to kiedykolwiek się powtórzyło. To dla nas trudne być tutaj. Zarówno dla mnie, jak i dla większości osób z naszej grupy to pierwszy raz" - powiedziała.
Bruno z Węgier powiedział, że jego obecność jest swoistą deklaracją: "nie zniszczyli nas". "To część mojej historii, ale nigdy tutaj nie byłem, tylko czytałem na ten temat. Żyłem w społeczności ocalonych, wiele osób z mojej społeczności z Węgier przetrwało. Mój dziadek był ocalonym z Buchenwaldu" - mówił.
Bruno zwiedził Miejsce Pamięci Auschwitz. "Teraz wygląda to w sposób bardziej cywilizowany, jest tu bardziej zielono, ładniej, niż wyglądało, kiedy oni tutaj przebywali. Chciałem to zobaczyć. To jest także deklaracja - my wciąż żyjemy. Mam bardzo mieszane uczucia" - dodał.