We wtorek Partia Razem ma przedstawić pierwsze informacje o kształcie budowanej ze swoim udziałem lewicowej listy wyborczej do Parlamentu Europejskiego. W gronie partnerów Razem mogą znaleźć się m.in. związkowcy z OPZZ, dotychczasowi koalicjanci SLD oraz RSS Piotra Ikonowicza.
- Z nieoficjalnych informacji wynika, że wśród środowisk, które zadeklarują we wtorek chęć budowy wspólnej listy do europarlamentu, mają się znaleźć niektóre z partii współpracujących do tej pory z SLD, RSS Piotra Ikonowicza, a także związkowcy z OPZZ.
- Według rozmówców, zbliżonych do Razem, organizacje te są zdeterminowane, aby stworzyć w wyborach alternatywę zarówno dla PiS, jak i dla bloku liberalnego.
- Źródła te zapewniają jednocześnie, że w kolejnych dniach można spodziewać się poszerzenia tej koalicji o kolejne podmioty, związane m.in. ze środowiskami feministycznymi.
Ostatecznej decyzji w sprawie formuły startu do europarlamentu nie podjęło dotąd SLD, które równolegle do negocjacji ze środowiskami lewicowymi prowadzi rozmowy m.in. z PO, PSL i Nowoczesną o szerokiej liście ugrupowań "prodemokratycznych".
We wtorek rano w siedzibie Partii Razem planowana jest konferencja prasowa poświęcona lewicowej liście wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Jak zapowiedziała Marcelina Zawisza z zarządu partii, zostaną na niej przedstawione informacje o obecnym stanie i dotychczasowym przebiegu rozmów koalicyjnych. Inny z liderów Partii Razem Adrian Zandberg poinformował z kolei, że w konferencji weźmie udział "szersze grono" organizacji.
"Rozmawiamy ze wszystkimi lewicowymi podmiotami - od związków zawodowych, przez partie, takie jak: SLD, Polska Partia Socjalistyczna, Unia Pracy, Zieloni, Ruch Sprawiedliwości Społecznej, po różne ruchy kobiece, organizacje walczące o świeckie państwo, organizacje ekologiczne; rozmawiamy również z Robertem Biedroniem i osobami zaangażowanymi w budowę jego ruchu" - wyliczyła Zawisza.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że wśród środowisk, które zadeklarują we wtorek chęć budowy wspólnej listy do europarlamentu, mają się znaleźć niektóre z partii współpracujących do tej pory z SLD, RSS Piotra Ikonowicza, a także związkowcy z OPZZ. Według rozmówców, zbliżonych do Razem, organizacje te są zdeterminowane, aby stworzyć w wyborach alternatywę zarówno dla PiS, jak i dla bloku liberalnego. Źródła te zapewniają jednocześnie, że w kolejnych dniach można spodziewać się poszerzenia tej koalicji o kolejne podmioty, związane m.in. ze środowiskami feministycznymi.
Zdaniem Zandberga, wtorkowa konferencja będzie "pierwszym krokiem w kierunku zbudowania wspólnej listy wyborczej ugrupowań na lewo od Platformy Obywatelskiej". Potrzebujemy prospołecznej alternatywy, która będzie walczyć o wyższe płace, o bezpieczeństwo socjalne i o demokrację" - podkreślił polityk.
Jak ocenił, stworzenie "prospołecznej alternatywy, która będzie walczyć o wyższe płace, o bezpieczeństwo socjalne i o demokrację" jest konieczne także z punktu widzenia odsunięcia w przyszłości PiS od władzy.
"Jest jasne, że PO, zjadając kolejne przystawki, nie jest w stanie wygrać z Prawem i Sprawiedliwością, i to już widać m.in. po tym, że konsumpcja Nowoczesnej nie przyniosła Platformie wzrostu, tylko spadek poparcia; to jest droga do tego, żeby Grzegorz Schetyna miał pewną pozycję lidera opozycji w przyszłym parlamencie, ale to nie jest droga do tego, żeby z PiS-em wygrać. Z badań wynika natomiast jednoznacznie, że PiS przegra wybory, jeżeli wystartuje lista lewicy, która może liczyć na od 10 do 15 proc. poparcia" - przekonywał Zandberg.