Kukiz ’15 było jedną z największych niespodzianek poprzednich wyborów – powstała niemal w amatorskich warunkach formacja pod przywództwem znanego rockmana wprowadziła do Sejmu 42 posłów, stając się trzecią siłą w parlamencie. Ugrupowanie praktycznie zniknęło z mapy politycznej – część działaczy stworzyła wspólną listę z PSL, ale niektórzy wprowadzeni do Sejmu przez Kukiza posłowie pozostali na scenie politycznej do dziś.
- Pięciu posłów Kukiz '15 - w tym lider ugrupowania - weszło do Sejmu z list PSL.
- W Sejmie nowej kadencji znalazło się jeszcze ośmiu posłów, którzy cztery lata temu weszli do Sejmu z Pawłem Kukizem - sześciu w PiS, dwóch w Konfederacji.
- Kilku posłów bezskutecznie kandydowało również do Senatu
Po niedzielnych wyborach z 42 posłów, którzy tworzyli klub Kukiz ’15, do Sejmu weszło 13. Jednak nie pod sztandarem Ruchu Kukiz ’15, (przynajmniej nie był to jedyny sztandar). Ci, którzy pozostali przy Pawle Kukizie, zdecydowali się w większości wraz ze swoim liderem startować w koalicji z PSL. Ale nie wszyscy. Ze startu zrezygnowali Grzegorz Długi i Łukasz Rzepecki, który szeregi formacji Kukiza zasilił w trakcie kadencji, opuszczając... PiS.
Zobacz też: Wybory parlamentarne 2019 na żywo (relacja live, komentarze, oceny, wyniki)
Przypomnijmy na marginesie, że powodem wykluczenia go z PiS był – jak można ocenić – zbytni idealizm. Rzepecki m.in. wbrew swojej ówczesnej partii wystąpił przeciwko wyższej opłacie paliwowej, której wprowadzenie uznał za sprzeczne z programem partii, sceptycznie wypowiadał się też o upolitycznieniu przez PiS sądownictwa i popierał prezydenckie weta do ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym.
Zobacz też: Kukiz pyta w internecie, z kim powinien iść w koalicji
Opowiedział się również za uchyleniem immunitetu swojemu partyjnemu koledze Dominikowi Tarczyńskiemu. Można powiedzieć, że ów idealizm był również przyczyną rozejścia się jego dróg z Kukizem, który zaproponował mu start z innego okręgu niż ten, z którego się Rzepecki wywodził. Ponieważ młody poseł nie chciał być „spadochroniarzem”, zrezygnował ze startu w ogóle.
Wspólnej drogi z PSL nie wybrał również Maciej Masłowski, który zdecydował się na samodzielny start do Senatu z władnego komitetu Rozwój Podkarpacia. Nie uzyskał jednak wyborczego sukcesu.
Z list PSL do Sejmu weszła piątka posłów Kukiz ’15 – Paweł Kukiz, Jarosław Sachajko, Paweł Szramka, Agnieszka Ścigaj i wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka. Pozostali natomiast nie zdołali do siebie przekonać w wystarczającym stopniu wyborców i pozostali za polityczną burtą. Nie wszedł zatem do Sejmu Piotr Apel, o włos rozminął się z mandatem również Jozef Brynkus, w wyborczym wyścigu odpadli również Barbara Chrobak, Paweł Grabowski, Andrzej Kobylarz, Robert Murdak, Błażej Parda i Stefan Romecki.
Nie oznacza to jednak, że to jedyni posłowie Kukiza, którzy pozostali na scenie politycznej. Nie zawsze ci, którzy weszli z nim do parlamentu, razem z nim ten parlament opuszczali. Klub trzeszczał i rozpadał się niemal przez całą kadencję – pączkowały z niego nowe koła poselskie, posłów podbierały inne partie. Były też bardziej tragiczne przyczyny topnienia klubu – w trakcie kadencji w wypadku samochodowym zginął poseł Rafał Wójcikowski, zaś pod koniec kadencji (fakt, już nie jako członek klubu Kukiz ’15, chociaż z jego list znalazł się w parlamencie) zmarł marszałek-senior Kornel Morawiecki.
Najbardziej na rozpadzie Kukiz ’15 zyskał klub PiS, gdzie trafiła większość uciekinierów. 12 z nich znalazło się na listach wyborczych rządzącej partii. Dla połowy okazał się to trafny wybór, bo zostaną w parlamencie jeszcze przez cztery lata. Powtórnym wyborczym sukcesem mogą się pochwalić Adam Andruszkiewicz, Małgorzata Janowska, Norbert Kaczmarczyk, Tomasz Rzymkowski, Anna Siarkowska i Ireneusz Zyska.
Spory „połów” w klubie Kukiz ’15 mieli również narodowcy, co skądinąd nie powinno dziwić, bo spora ich grupa znalazła się w 2015 roku na listach Kukiza, w tym tak znani w tych środowiskach działacze jak Robert Winnicki czy Sylwester Chruszcz (który jednak ostatecznie próbował reelekcji z list PiS). Ostatecznie na listach Konfederacji znalazło się czterech posłów, którzy weszli do Sejmu z Pawłem Kukizem - Jacek Wilk, Paweł Skutecki, Jakub Kulesza i Robert Winnicki. Mandaty zdobyli jednak ci dwaj ostatni.
Niektórzy próbowali pójść własną polityczną drogą – w wyborach przepadli np. Piotr Liroy Marzec (komitet Skuteczni) i Marek Jakubiak (Bezpartyjni Samorządowcy). Jako niezależni kandydaci próbowali się dostać do Senatu Janusz Sanocki, Andrzej Maciejewski i Jerzy Jachnik. Bez powodzenia. Pozostali bądź zrezygnowali z kariery politycznej, bądź zamierzają ją kontynuować poza parlamentem – np. Tomasz Jaskóła i Bartosz Józwiak tworzyli pod koniec kadencji koło Unii Polityki Realnej, można zatem zakładać, że ich aktywność polityczna nie skończyła się w październiku 2019 roku, Magdalena Błeńska wprawdzie nie kandydowała, ale jest działaczką Porozumienia Jarosława Gowina, zaś Wojciech Bakun jeszcze jesienią ubiegłego roku zamienił poselskie ławy na fotel prezydenta Przemyśla.
Wygląda zatem na to, że Kukiz ’15 okazał się gwiazdą jednego sezonu, podobnie jak kadencję wcześniej Ruch Palikota, a w obecnej kadencji także Nowoczesna. Wprawdzie i Kukiz, i Nowoczesna formalnie istnieją i są członkami koalicji, to jednak trudno sobie wyobrazić scenariusz, w którym w jakiejś hipotetycznej sytuacji opuszczają koalicję i kontynuują samodzielny byt polityczny.
W przypadku ruchu stworzonego przez Pawła Kukiza taki scenariusz był bardzo prawdopodobny. Muzyk zamierzał bowiem stworzyć antysystemowy ruch ludzi kontestujących obecny układ sił na scenie politycznej. W wyborach to był potężny handicap, bo takich ludzi, skądinąd nie bez powodu, nie brakuje. Po wyborach ten atut stał się przekleństwem – bo awansując do parlamentu, Kukiz ’15 stawał się częścią systemu, przeciwko któremu występował.
Miał zatem do wyboru – szanować reguły gry parlamentarnej, procedur (tak krytykowanych, i tak uciążliwych), albo brutalnie rozbijać system. Tę ostatnią rolę przejęło jednak na siebie Prawo i Sprawiedliwość i Kukizowi pozostawało jedynie trwanie w rozkroku, co było o tyle kłopotliwe, że z jednej strony stanie się partią władzy (czyli wejście do koalicji z PiS, której zresztą ta partia nie potrzebowała) kłóciło się z antysystemowością (a ta reprezentowana przez PiS kusiła), z drugiej równie silna była niechęć do reprezentujących system partii opozycyjnych. Ostatecznie Kukiz pozycjonował się roli w opozycji do wszystkich, a zwłaszcza w opozycji do opozycji.
Nie pomagała zarówno osobowość lidera, który znacznie częściej kierował się emocjami niż jakimkolwiek politycznym planem (nic nie wskazywało, by go miał), a bywało, że piątkowy wieczór przejmował kontrolę nad jego twitterowym kontem. Nie pomagało również to, że poza oburzeniem na system klubu Kukiz ’15 nie spajała żadna idea. Pojawiły się mniejsze i większe frakcje – narodowcy, środowisko Solidarności Walczącej (Kornel Morawiecki i Małgorzata Zwiercan), z których każda grała własną grę.
Epilog? Paweł Kukiz i czwórka jego kolegów pozostają w Sejmie dzięki startowi z list partii, którą jeszcze nie tak dawno uważali za najbardziej systemową ze wszystkich systemowych partii i właściwie wzorzec zepsucia III RP, który mógłby stanąć w Sevres. Z drugiej strony trudno oczekiwać, że Kukiz się zmieni – jego antysystemowość, emocje i nieprzewidywalność mogą stać się już wkrótce poważnym bólem głowy dla ludowców i szybko przyćmić radość z wyborczego sukcesu.
Pozostałych działaczy Kukiz ’15 w parlamencie nie ma bądź zostali wchłonięci przez inne partie. Ruch tworzony trochę na wzór zachodnich „ruchów oburzonych” po części podzielił ich los – oburzenie zostało wykorzystane przez znacznie silniejszych, a przynajmniej sprawniejszych politycznych graczy. Dla części posłów Kukiz’15 był przepustką do politycznej kariery, dla narodowców furtką na polityczne salony i trampoliną, dzięki której Konfederacja ma dziś reprezentację parlamentarną. I to jest jak na dzisiaj jedyna spuścizna po ruchu Kukiz ’15.