Czas ucieka, a żadna nowa propozycja ze strony rządu się nie pojawia. To jest niepoważne podejście do rozmów, bo za dwa tygodnie nauczyciele mają przystąpić do strajku - twierdzi Krystyna Szumilas, posłanka Platformy Obywatelskiej i była minister edukacji narodowej.
- Symptomatyczne jest to, że przełożono rozmowy dopiero na 1 kwietnia, co pokazuje, że rządowi nie zależy na szybkim rozwiązaniu sprawy, tylko na przeciągnięciu tego konfliktu. Jest to sprzeczne ze słowami pani premier, która mówi, że nie chce dopuścić do strajku - uważa Krystyna Szumilas.
- Jeżeli dla pani premier i rządu priorytetem jest to, żeby strajku nie było, to niech się wezmą do roboty i zaproponują konkretne rozwiązania, nad którymi będzie można dyskutować. Powstaje też pytanie, z czym rząd przyszedł na to spotkanie? - dodaje.
- Dziwi mnie również to, że do rozmów przystąpiły trzy kandydatki do europarlamentu - pani Szydło, która do tej pory nie zajmowała się sprawami nauczycieli, minister Zalewska i minister Rafalska, a nie uczestniczył w nich premier. Tymczasem w tak konfliktowej sytuacji nie ma czasu na prowadzenie polityki, tylko naprawdę trzeba zaproponować jakieś konkrety. A tych konkretów dzisiaj (25.03 - red.) zabrakło. Uważam, że związki zawodowe wykazują naprawdę dużą cierpliwość i wolę porozumienia, której brakuje po stronie rządu - podsumowuje była minister.
Czytaj także: Negocjacje rządu z nauczycielami budzą wątpliwości posłów