Lewe skrzydło już jest; teraz czekamy na inne skrzydełka - powiedziała dotychczasowa posłanka Lewicy Hanna Gill-Piątek, która we wtorek 8 września wstąpiła do ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni.
- We wtorek 8 września Hanna Gill-Piątek wyszła z klubu Lewicy i z partii Wiosna Roberta Biedronia, aby wstąpić do ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni.
- W wywiadzie mówi o odejściu z klubu, rozbieżnościach, jakie ma lewicowa posłanka z kojarzonym z chadecją Hołownią, a także odpowiada na zarzuty ws. "kłusownictwa politycznego".
- - Jest 90 proc. spraw, które nas łączą i niewielki obszar spraw światopoglądowych głównie, które nas dzielą - mówi o współpracy z Hołownią Gill-Piątek.
Spodziewa się pani ostracyzmu ze strony byłych kolegów i koleżanek z Lewicy?
- Myślę, że na początku będzie nie tyle ostracyzm, co taka nieufność. To się potem przetrze. Wszyscy działamy w ramach opozycji i nie ma różnic, jeżeli chodzi o fundamentalne sprawy.
Wśród posłów Lewicy po pani odejściu wiele jest słów krytycznych. Wiceszef klubu Tomasz Trela, który razem z panią był w sztabie wyborczym kandydata na prezydenta Roberta Biedronia, mówi o "kłusownictwie politycznym". Jak to pani odbiera?
- To mówi bardzo wiele o podmiotowym traktowaniu kobiet w polityce dlatego, że Szymon Hołownia nie zawinął mnie w dywan i nie przerzucił przez siodło, tylko to była moja suwerenna decyzja. To ja chciałam wejść do ruchu Polska 2050.
Nie odnajdywała się pani w klubie Lewicy, że postanowiła pani z niego odejść?
- Odnajdywałam się dopóki nie podjęłam decyzji, że warto zmienić drogę. W tej chwili jest taki moment, że skończyła się kampania prezydencka, ja też nie chciałam wychodzić z Lewicy i robić zakłóceń podczas kampanii, chociaż nie ukrywam, że się mentalnie przygotowywałam, żeby zacząć nową drogę.
Lewica się w tej chwili konsoliduje. Wiosna Roberta Biedronia przestaje istnieć. Za moment wszyscy wejdą na pokład SLD pod nazwą Nowa Lewica. Jesteśmy więc między czymś, co się zamknęło: kampanią prezydencką, a czymś, co dopiero ma się otworzyć, czyli kongresami programowymi i tym ruchem, który Lewicę jakoś wzmocni. Jest to więc najlepszy czas, żeby wyjść z Lewicy, bo to jest moment uczciwy, żeby odpowiedzialnie podjąć tę decyzję.
Czym przekonał panią Szymon Hołownia, aby to do jego ruchu dołączyć, a nie np. do Koalicji Obywatelskiej?
- W Koalicji byłoby mi pewnie łatwiej, bo to jest klub i wiąże się z tym ogromne wsparcie w Sejmie, a tak będę siedzieć w ciemnym pokoiku dla posłów niezależnych, jak to mnie straszono czasem.
Szymon mnie przekonał tym, co mówił w kampanii głównie i ja go też znam prywatnie: mamy dużo wspólnych znajomych, pisaliśmy do tych samych tytułów. Przeszliśmy tę samą drogę właściwie, ale w różnych miejscach. Te wszystkie akcenty społeczne, które są w jego biografii, to w mojej też są obecne i myślę, że to podobieństwo tutaj zagrało, ta taka chemia podczas rozmów też.
Mówi pani o tych samych tytułach, ale pani kojarzona jest z "Krytyką Polityczną", a Hołownia z "Tygodnikiem Powszechnym".
- Ale oboje pisaliśmy do "Gazety Wyborczej", więc gdzieś spotykaliśmy się w tym mainstreamie.