Niektóre firmy rekrutacyjne tworzą "czarne listy", wymieniając między sobą dane o osobach, których nie powinno się zatrudniać. To działania dyskryminujące i bezprawne - powiedział PAP wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed.
Przyznał, że działania firm, które tworzą "czarne listy", są trudne do uchwycenia. "Zastanawiamy się, w jaki sposób to ugryźć, zarówno ze strony Państwowej Inspekcji Pracy, ale również doniesienia do prokuratury" - mówił wiceminister. Według niego, w pierwszej kolejności należy sprawdzić, czy to zjawisko jest szerokie.
Szwed zwrócił uwagę, że docierają do niego także niepokojące sygnały w związku z rekrutowaniem do pracy kobiet. "Jest absolutnie dyskryminujące, jeżeli przy rekrutacji pyta się kobiety, czy są w ciąży i czy przewidują taką możliwość. To jest absolutnie niedopuszczalne" - zaznaczył. Jego zdaniem osoby dotknięte takim problemem powinny zgłaszać m.in. do Państwowej Inspekcji Pracy.
Rzeczniczka Głównego Inspektora Pracy Danuta Rutkowska zwróciła uwagę w rozmowie z PAP, że "czarne listy" kandydatów do pracy zawierają dane osobowe, które firma rekrutująca ma obowiązek chronić. "Sygnały o nieprawidłowościach w tym zakresie należy zgłosić do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych" - podkreśliła.
Jak wyjaśniała, Kodeks pracy wyraźnie określa zakres danych osobowych, które osoby starające się o pracę muszą ujawnić. "Pracodawca ma prawo zażądać podania danych osobowych, takich jak imię i nazwisko, imiona rodziców, data urodzenia, miejsce zamieszkania (adres do korespondencji), wykształcenie. Z pewnością zapyta o dotychczasowe doświadczenie zawodowe, do czego ma pełne prawo" - stwierdziła rzeczniczka.
"Art. 22 kodeksu pracy wskazuje na takie prawo także w stosunku do innych danych osobowych pracownika, imion i nazwisk oraz dat urodzenia dzieci, jeżeli przekazanie tych danych jest konieczne ze względu na korzystanie ze szczególnych uprawnień przewidzianych w prawie pracy. Pracodawca ma prawo zażądać podania numeru PESEL. Z przepisów nie wynika obowiązek przekazania zdjęcia kandydata" - dodała Rutkowska.
Jej zdaniem, wszelkie pytania o sprawy osobiste, takie jak to, czy i kiedy kandydatka do pracy zamierza zajść w ciążę lub czy jest w ciąży są naruszeniem zasady równego traktowania. "Gdyby z tego powodu, że kandydatka odpowiedziała twierdząco na któreś z tych pytań, pracodawca nie zatrudnił jej, mogłoby to świadczyć o dyskryminacji. Taką sprawę można zgłosić do PIP i do sądu pracy" - zaznaczyła.
Również Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon uważa, że tworzenie "czarnych list" jest niezgodne z prawem. Zwróciła uwagę, że przy rekrutowaniu przyszłych pracowników firmy nierzadko sięgają po dane zawarte w sieci. "Firma, która rekrutuje, bardzo często nie opiera się w 100 proc. na tym, jakiego człowieka widzi, ale na tym, co zbierze z internetu " - podkreśliła.
"Jest to przetwarzanie nierzadko danych wrażliwych. Mogą tam trafiać poglądy polityczne, informacje o stanie zdrowia, w tym psychicznego. Mogą trafiać tam informacje o orientacji seksualnej" - mówiła Szymielewicz.