Ursula von der Leyen, szefowa niemieckiego resortu obrony, mimo iż znajdowała się na długiej liście kandydatów na przewodniczący Komisji Europejskiej i długo nie miała poparcia Holendrów i Hiszpanów, których szefowie rządów popierali Fransa Timmermansa, z dnia na dzień została faworytką do obsady tego stanowiska. Jej kandydaturę musi jeszcze zatwierdzić w głosowaniu PE, ale to raczej formalność. Jakie dokonania ma i jak jest oceniana Ursula von der Leyen?
Von der Leyen, członkini Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej od 1990 r. i bliska współpracownica kanclerz Angeli Merkel, jest bez wątpienia doświadczonym politykiem. Pod rządami Merkel była w latach 2005-2009 ministrem ds. rodziny, osób starszych, kobiet i młodzieży. Następnie, do 2013 r. ministrem pracy i spraw społecznych. Od 2013 r. jest ministrem obrony Niemiec.
Zobacz także:
Donald Tusk o braku przedstawicieli Polski na kluczowych europejskich stanowiskach
Zdaniem prof. Arkadiusza Stempina z Uniwersytetu we Fryburgu, kierownika Katedry Integracji Europejskiej im. Konrada Adenauera w WSE w Krakowie o tym, że Ursula von der Leyen jest pożądanym szefem unijnego rządu, z polskiej perspektywy zadecydować mogły takie aspekty, jak to, że jest religijna, wrażliwa na politykę społeczną i ma wielkie wyczulenie na amerykańską rację stanu.
W aksamitnych rękawiczkach
- Jako matka siedmiorga dzieci ma zupełnie inną percepcję rzeczywistości społecznej, niż na przykład Angela Merkel, w żyłach której płynie bardziej prąd niż krew - twierdzi profesor. - To ona, jako minister pracy i spraw społecznych, zmniejszyła dodatek rodzicielski, a pieniądze przeznaczyła na budowę potężnej sieci przedszkoli i żłobków, co zwiększyło aktywność zawodową kobiet.
Uważa też, że podejście von der Leyen do sprawy łamania zasad praworządności będzie poniżej progu percepcji Fransa Timmermansa. W tej sprawie będzie się zachowywała podobnie jak kanclerz Angela Merkel w ostatnich trzech latach po wygranych przez PiS wyborach w Polsce. Czyli subtelnie, dyskretnie, choć bez nabierania wody w usta, ale na pewno bardziej w aksamitnych rękawiczkach.
Nieco inaczej widzi to polityk opozycji Borys Budka, który w rozmowie z WNP.PL również podkreśla, że o tym, jaką przewodniczącą KE będzie Ursula von der Leyen, pokaże dopiero czas po jej wyborze na to stanowisko. Dziś trudno to przewidzieć.
- Ja się mogę tylko cieszyć, że nasza koleżanka z frakcji parlamentarnej będzie przewodniczącą KE. To pokazuje siłę Europejskiej Partii Ludowej. Jest ona przyjacielem Polski i upominała się o przestrzeganie prawa w naszym kraju. Myślę, że Polska i Polacy zyskali kolejnego ambasadora, także jeśli chodzi o upominanie się o przestrzeganie prawa przez obecny rząd - dodaje poseł Budka.
Niemiecka armia w rozsypce
Oceny pracy von der Leyen w Niemczech są różne, choć tych nie najlepszych nie brakuje. Te najbardziej krytyczne dotyczą jej pracy na stanowisku szefa resortu obrony. Krytycy zarzucają jej brak przygotowania do kierowania resortem, a przede wszystkim, że to za jej urzędu duża część ciężkiego sprzętu Bundeswehry, w tym samoloty i czołgi, przestała nadawać się do użytku.
Tak wynikało z danych raportu dla Bundestagu ujawnionego w Niemczech na początku 2018 r. Wskazano w nim, że duża część nowoczesnego sprzętu, jakim dysponuje Bundeswehra, jak czołgi Leopard 2, śmigłowce NH-90 i Tiger, samoloty Eurofighter i Tornado była niesprawna.
Za jej ministrowania liczba żołnierzy Bundeswehry spadła do najniższego poziomu w powojennej historii RFN, do 166,5 tys. Nieobsadzonych pozostawało 21 tysięcy stanowisk oficerskich i podoficerskich. Najwięcej kontrowersji wzbudziła decyzja związana z rozliczaniem czasu pracy żołnierzy, jako nieprzystająca do specyfiki sił zbrojnych.
Kurczenie się Bundeswehry
Spośród 244 posiadanych czołgów Leopard 2 do dyspozycji jednostek było 176. Z nich średnio w ciągu roku pełną zdolność operacyjną miało 105 wozów. Ze 121 haubic PzH 2000, z których część stanowiła rezerwę sprzętową, w jednostkach było tylko 75 dział, a w gotowości zaledwie 42. Z 382 bojowych wozów Marder do dyspozycji było 319, a w gotowości - 212.
Jeszcze gorzej było w lotnictwie. Z 58 śmigłowców NH-90, przeciętnie 37 było dostępnych w jednostkach, z czego w pełnej gotowości bojowej zaledwie 13, a z 52 szturmowych Tigerów dostępnych było 39, a w pełni sprawnych zaledwie 12 maszyn.
Ze 128 samolotów Eurofighter w jednostkach znajdowało się przeciętnie 81, z czego w gotowości, średnio było 39 maszyn. Spośród 93 maszyn Tornado sprawnych było 63, a w gotowości przeciętnie 26. Niemcy mogli zatem wystawić do działań około jedną trzecią ze wszystkich posiadanych myśliwców 4.5 generacji.
Flota podwodna Republiki Federalnej złożona z sześciu nowoczesnych okrętów typu 212 miała pięć z nich niesprawnych, natomiast szósty przechodził rejs próbny. Od połowy października 2017 r. Niemcy nie dysponowali ani jednym sprawnym okrętem podwodnym.
Zwiększanie niemieckich wydatków wojskowych
Ursula von der Leyen zapowiadając prace nad poprawą i wyposażeniem Bundeswehry, musiała mieć świadomość, że będzie się to wiązać ze zwiększeniem nakładów na obronę. To zaś temat dla Niemców drażliwy i część polityków patrzy na takie plany niechętnie. Temat wydatków na wojsko jest bowiem w Niemczech, czemu trudno się dziwić, obciążony historycznie.
Przez dziesięciolecia pokolenia Niemców wychowywane były w przekonaniu, że ich kraj nie powinien się zbroić, nie rozbudowywano armii, nie mówiąc już o wysyłaniu żołnierzy za granicę. Do dziś każda taka misja musi być zatwierdzona przez Bundestag. Dlatego armia niemiecka nazywana jest armią parlamentarną.
Von der Leyen należy do nielicznych polityków w Berlinie, którzy opowiadają się za zwiększeniem nakładów na obronność w niemieckim budżecie. Mówiła o tym wielokrotnie, mimo zastrzeżeń, jakie mieli w tej sprawie współrządzący politycy z Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, a także socjaliści i partia Zielonych.
Odpowiedzialność za toczące się konflikty
Na konferencji bezpieczeństwa w Monachium w 2014 r. jednoznacznie opowiedziała się za wzmocnieniem niemieckich zdolności wojskowych i braniem odpowiedzialności przez Niemcy za toczące się na świecie konflikty. Minister obrony Niemiec brała też udział w wypracowaniu konsensusu na szczyt NATO w Warszawie, w ramach którego Sojusz rozmieścił na wschodniej flance cztery grupy batalionowe. Jedną z nich, na Litwie, dowodzą Niemcy.
Przyznaje też, że prezydent Donald Trump może mieć rację, żądając od Europejczyków większych nakładów budżetowych na obronność w NATO. Stąd jej zapewnienia o realizacji celów NATO oraz zwiększeniu funduszu na obronność.
Zobacz także:
John Baird: W programie Wisła dotrzymamy wszystkich terminów i zobowiązań
Zapowiedziała też, że proces kurczenia się Bundeswehry został powstrzymany. To się udało. W siłach zbrojnych służy obecnie ponad 172 tys. żołnierzy kontraktowych i zawodowych, podczas gdy na początku 2017 r. było to ok. 168 tys. Mówiła o powiększeniu Bundeswehry w ciągu najbliższych lat do 200 tys. żołnierzy.
Współudział w kosztach obrony
Zatrzymanie spadku liczebności Bundeswehry oraz rozpoczęcie realizacji wybranych programów modernizacyjnych było możliwe dzięki wzrostowi w ostatnich latach budżetu na wojsko. W 2013 roku budżet na armię w Niemczech wyniósł niewiele ponad 32 mld euro. W 2014, wprawdzie jeszcze przed aneksją Krymu, planowano, że na obronę będzie przeznaczone mniej niż 33 mld, jednak od 2015 r. budżet obronny systematycznie rośnie. W 2017 r. osiągnął poziom ok. 38 mld euro.
Pod koniec 2018 r. poinformowano, że planowane wydatki na obronę w roku 2019 zostaną zwiększone aż o 12 procent. Budżet Bundeswehry w 2019 r. zaplanowano ostatecznie na 43,2 mld euro wobec ok. 38,5 mld euro w 2018 r. Wydatki zwiększą się tym samym do 1,3 proc. PKB.
W 2017 r. podpisano wypracowywany przez 2 lata kontrakt na przywrócenie do służby i modernizację 104 czołgów Leopard o wartości powyżej 25 mln euro. Ma to poprawić gotowość niemieckich wojsk pancernych, choć zostanie zrealizowany dopiero w 2023 roku.
Współpraca Niemiec z USA
W 2018 r. komisja ds. wydatków publicznych Bundestagu wyraziła zgodę na realizację projektu ciężkiego śmigłowca transportowego nowej generacji. Resort obrony został upoważniony do wydania na nowy program 5,6 mld euro. Nowe maszyny zastąpią obecnie używane CH-53. Niemcy planują zakup 60 śmigłowców.
Ciężkie śmigłowce to jeden z przykładów współpracy Niemiec z USA. Berlin chce bowiem wybrać którąś z wersji rozwojowych platform CH-47 Chinook. Kolejnym jest przyszły system taktycznej obrony powietrznej TLVS oparty o rozwiązania MEADS, którego podstawowym uzbrojeniem mają być amerykańskie rakiety PAC-3 MSE.
Trudno liczyć, że zmiany w niemieckiej armii będą szybkie, bo skala potrzeb i koniecznych reform jest bardzo duża. Ale to już nie będzie zmartwienie obecnej szefowej resortu obrony Ursuli von der Leyen.