Planowana przez Komisję Europejską zmiana unijnej dyrektywy ws. pracowników delegowanych uderzy w polskie firmy; nie ma zgody ze strony naszego państwa na obecny kształt dyrektywy - mówi PAP wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed. - Polska nie powinna obawiać się proponowanych przez KE zmian w dyrektywie dot. pracowników delegowanych - mówi unijna komisarza ds. zatrudnienia Marianne Thyssen.
"Dyrektywa jest dla nas niekorzystna, popsuje warunki zatrudnienia pracowników przez polskie firmy i uderzy w polskie przedsiębiorstwa, a przez to też w pracowników" - powiedział PAP Szwed.
Jak dodał, Polska jest największym rynkiem delegowanych pracowników w całej UE, stąd determinacja rządu. "Co nie oznacza, że nie widzimy mankamentów dotyczących zatrudnienia, ale przez jednostkowe przykłady nie można doprowadzać do sytuacji, że cała branża, firmy delegujące pracowników poniosą z tego tytułu straty, bo na końcu stracą też pracownicy, bo na przykład stracą pracę" - podkreślił.
Szwed uważa, że istotną kwestią jest olbrzymia różnica w płacach między naszym krajem, a krajami, do których delegujemy pracowników. "Trudno skokowo byłoby wyrównać płace do tych, które w tej chwili obowiązują we Francji, czy to w Niemczech" - powiedział.
Szwed zaznaczył, że obecnie zarówno Komisji Europejskiej, jak i Parlamentowi Europejskiemu nie powinno zależeć na kolejnym konfliktowaniu się w ramach Unii Europejskiej. "Mamy olbrzymi problem z imigrantami, mamy problem z Brexitem. Jeśli to ma być kolejny punkt zapalny między +starą+ unią, a nowymi państwami z Europy Środkowo-Wschodniej, to nie jest to dobre rozwiązanie. Powinniśmy szukać takich rozwiązań, które nie będą powodować napięć, a to jednak powoduje" - powiedział.
Dodał, że polski rząd prowadzi rozmowy w tej sprawie i szuka rozwiązań. "Ale na dziś mówimy: na taki kształt dyrektywy zgody ze stron naszego państwa nie ma" - podsumował.
Zdaniem polskich władz nowelizacja - jeśli wejdzie w życie - będzie miała negatywny wpływ na europejską konkurencyjność i funkcjonowanie rynku wewnętrznego. Część ekspertów uważa, że po wprowadzeniu zmian polskie firmy działające za granicą zostaną obciążone nowymi ograniczeniami, a ich usługi staną się droższe niż te świadczone przez przedsiębiorstwa lokalne. Przedstawiciele strony związkowej popierają z kolei dyrektywę.
KE: Polska nie powinna się obawiać
"Polska nie powinna obawiać się tej propozycji. To nie jest kwestia +Zachód przeciwko Wschodowi+ czy +Wschód przeciwko Zachodowi+. To nieprozumienie. Są podziały w Europie, ale to, co chcę osiągnąć dzięki tej propozycji, to zasypywanie podziałów, które rosną, które są coraz większe. Chcemy budować mosty i znajdować wspólne rozwiązania. Jestem pewna, że jeśli będziemy siebie słuchać i będziemy opierać nasze opinie i stanowiska nie tylko na przypuszczeniach, a na faktach i liczbach, osiągniemy kompromis i wspólne stanowisko" - powiedziała PAP komisarz.Jak dodała, w zmianach dyrektywy chodzi o to, by przepisy dotyczące wynagrodzenia dla pracowników lokalnych w państwach członkowskich były obowiązujące również dla pracowników delegowanych do określonego kraju. "To będzie uczciwe dla pracowników, to kwestia ich godności, uznania ich umiejętności i kwalifikacji - jeśli będą opłacani wobec tych samych zasad - ale także uczciwe wobec biznesu" - zaznaczyła.
Jak dodała, Parlament Europejski i Rada Unii Europejskiej muszą przedstawić opinie na temat pozycji Komisji. Rozmawiamy zarówno z Radą, Parlamentem Europejskim, jak również ministrami różnych krajów członkowskich i członkami ich parlamentów tak, by osiągnąć jak najlepszy kompromis. Jesteśmy jednak przekonani, że propozycja jest dobrze wyważona. Nie zamierzamy, co czasami jest podnoszone, zrównać płac i interweniować w kompetencje państw członkowskich poprzez ustalanie wysokości płac. Nie robimy tego" - powiedziała.
Thyssen podkreśliła też, że propozycja nie ma na celu zmniejszenia liczby pracowników delegowanych w UE.
Zdaniem polskich władz nowelizacja - jeśli wejdzie w życie - będzie miała negatywny wpływ na europejską konkurencyjność i funkcjonowanie rynku wewnętrznego. Część ekspertów uważa, że po wprowadzeniu zmian polskie firmy działające za granicą zostaną obciążone nowymi ograniczeniami, a ich usługi staną się droższe niż te świadczone przez przedsiębiorstwa lokalne. Przedstawiciele strony związkowej popierają z kolei dyrektywę.