Od 2018 roku mają zacząć funkcjonować Pracownicze Programy Kapitałowe. W pierwszym etapie w firmach zatrudniających co najmniej 250 pracowników, a w drugim - mniej więcej od maja przyszłego roku - minimum 19 pracowników. PPK mają być uzupełnieniem i wzmocnieniem powszechnego systemu emerytalnego.
- Pomysł utworzenia Pracowniczych Programów Kapitałowych ma przyczynić się do usprawnienia systemu emerytalnego. To jest bardzo dobra droga. W odróżnieniu od zmian, które do tej pory były wprowadzane, czyli głównie przekształcenia Otwartych Funduszy Emerytalnych i przekazania środków tam zgromadzonych m.in. na Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego. To jest zmiana polegająca na przetransferowaniu tych samych środków. Nie przybywa nic nowego. Używając przenośni o herbacie, która nie stanie się słodsza od samego mieszania, w przypadku OFE ona się nie stanie słodsza od zmiany formy. Natomiast w przypadku utworzenia PPK stanie się słodsza, bo tego cukru, czyli pieniędzy będzie więcej – zwraca uwagę rozmówca radiowej Jedynki.
Składki do Pracowniczych Programów Kapitałowych będą płynąć z dwóch źródeł, wyjaśnia Roman Przasnyski.
- Te składki będą pochodziły częściowo od pracodawcy i częściowo od pracownika. W tej podstawowej wersji pracodawca będzie przekazywał 2 proc. wynagrodzenia danego pracownika. Kolejne 2 proc. pracownik będzie ze swojego wynagrodzenia dokładał. Jest też wariant rozszerzony. Pracownik może zadeklarować, że oprócz tych 2 proc. będzie jeszcze dokładał 2 proc. do tego planu, a pracodawca może dobrowolnie zwiększyć swój udział dodatkowo do 1 proc. Czyli w podstawowej wersji co miesiąc na PPK danego pracownika wpływałoby 4 proc. jego wynagrodzenia, a w wersji rozszerzonej 7 proc. – podaje liczby analityk.
System przyniesie zamierzone efekty, jeśli stopa zwrotu będzie wynosić minimum 3 proc. ponad poziom inflacji. Dziś byłoby to więc 5 proc., co jest realne, choć nie oczywiste, uważa Roman Przasnyski.
Z punktu widzenia pracodawców, te programy oznaczają dodatkowe obciążenia, zauważa Jakub Binkowski ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
- To oznacza podniesienie pozapłacowych kosztów pracy i dodatkową składkę. Suma tych składek i tak jest w tej chwili w Polsce duża. Nie ma tu zatem mowy o tym, żeby samą taką koncepcję podniesienia jeszcze dodatkowo tych pozapłacowych kosztów pracy oceniać pozytywnie – uważa ekspert.
Z drugiej strony propozycja nie obejmuje najmniejszych firm, dla których dodatkowe składki mogłyby się stać poważnym problemem, dodaje Jakub Binkowski.
- Docelowo, z tego, co rozumiem, udział w tym programie ma być dla pracowników dobrowolny, czyli pracownicy po 3 miesiącach będą mogli zdecydować się na opuszczenie tego programu. Nie będzie tu zatem elementu przymusowości, jak ma to miejsce w I filarze – zauważa gość Jedynki.
Dla najmniejszych firm przewiduje się indywidualne programy kapitałowe, które mogłyby zacząć funkcjonować od 2019 roku.
Pracownicze Plany Kapitałowe oraz Indywidualne Plany Kapitałowe mają być zarządzane przez profesjonalne instytucje finansowe, podobnie jak obecne programy z trzeciego filaru.